Pedri i Gavi czekali w pustej łazience ośrodka treningowego, wiedząc, że mają tylko chwilę, zanim zaczną się pojawiać inni zawodnicy. Atmosfera była napięta i jednocześnie pełna czułości, jakby obaj chłopcy, choć świadomi ryzyka, nie mogli oprzeć się potrzebie bliskości.
Pedri oparł się o ścianę, a Gavi stanął naprzeciw niego, lekko uśmiechając się, mimo że w ich oczach było coś więcej niż zwykłe rozbawienie. Przez moment tylko patrzyli na siebie, obaj lekko zdenerwowani, ale zarazem podekscytowani.
Gavi powoli zbliżył się do Pedriego, stając na palcach, by ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Jego dłonie delikatnie dotknęły ramion starszego chłopaka, a jego oddech przyspieszył, gdy ich spojrzenia się spotkały. Pedri, choć zazwyczaj powściągliwy, teraz poddał się temu momentowi - jego dłonie powoli powędrowały do talii Gaviego, przyciągając go bliżej.
Gdy ich usta w końcu się spotkały, czas jakby stanął w miejscu. Pocałunek był głęboki, namiętny, pełen emocji, których obaj na co dzień starali się nie pokazywać. Gavi lekko przygryzł wargę Pedriego, wywołując w nim dreszcz, który przeszył jego ciało. Chłopak pozwolił sobie na chwilę zapomnieć o wszystkim, o regułach, o ryzyku, o otaczającym ich świecie.
Jednak ten moment miał się skończyć szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
Drzwi łazienki nagle otworzyły się z głośnym trzaskiem, a obaj chłopcy odskoczyli od siebie jak poparzeni. Ich serca waliły jak młoty, a wzrok z przerażeniem skierowali na osobę, która właśnie wtargnęła do środka.
To był Hector Fort, z szelmowskim uśmiechem na twarzy i komórką w ręce. Jego spojrzenie błądziło między Pedrim a Gavim, a w jego oczach pojawiła się iskierka, której obaj nie mogli zinterpretować jako przyjaznej.
- No, no, no, co my tu mamy? - Hector uśmiechnął się szeroko, unosząc brwi w wyrazie wyraźnej satysfakcji. - Nawet nie wiedziałem, że wy dwaj jesteście tak... blisko.
Pedri poczuł, jak w jego żołądku zaczyna się zawiązywać zimny węzeł strachu i złości. Gavi, blady jak ściana, nie wiedział, co powiedzieć, jego oddech był płytki, a w oczach pojawił się strach. Hector uniósł telefon, demonstracyjnie pokazując, że zrobił im zdjęcie.
- Ładne ujęcie, co? - powiedział z udawaną niewinnością, przesuwając palcem po ekranie. - Może powinienem to wrzucić do sieci? Co wy na to?
Gavi zrobił krok w tył, jego wzrok wędrował między Pedrim a telefonem w ręce Hectora. Jego usta lekko się otworzyły, jakby próbował coś powiedzieć, ale głos ugrzązł mu w gardle. Pedri zauważył, że dłonie Gaviego zaczęły lekko drżeć.
- Hector, przestań - powiedział Pedri, starając się zachować zimny spokój, choć wewnętrznie był bliski wybuchu. Jego ton był stanowczy, ale bez śladu uśmiechu. - To nie jest zabawne.
Hector jednak nie zamierzał się zatrzymać. Czerpał wyraźną przyjemność z ich przerażenia, a zwłaszcza z reakcji Gaviego, który coraz bardziej panikował.
- Och, spokojnie, Pedri - odpowiedział z ironią, przewracając oczami. - Tylko się droczę. Ale wiesz, ludzie byliby... bardzo zainteresowani takim zdjęciem. Zwłaszcza, jeśli dowiedzieliby się, że nasz szanowny Kanarek i jego młodszy kolega to nie tylko przyjaciele.
Gavi, nie wytrzymując napięcia, poczuł, jak łzy zaczynają napływać mu do oczu. Opanowanie, które próbował zachować, nagle się rozsypało. Czuł, jak ogromny ciężar strachu i bezsilności zaczyna go przytłaczać.
- Hector, proszę... - wyszeptał, próbując powstrzymać łzy, ale bez skutku. Czuł, jak całe jego ciało trzęsie się od emocji, których nie mógł opanować.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?