Kilka miesięcy minęło odkąd Pedri i Gavi zaczęli przeżywać swoją miłość, a ich związek z dnia na dzień stawał się coraz silniejszy. Początkowe trudności i obawy, które towarzyszyły im w pierwszych chwilach ich relacji, zniknęły, a teraz obaj byli gotowi na to, by razem stawić czoła temu, co miało nadejść. Zrozumieli siebie nawzajem lepiej, bez zbędnych słów, a ich więź była nie tylko romantyczna, ale i głęboko przyjacielska. Pedri, choć wciąż zamknięty i niełatwy w wyrażaniu swoich uczuć, zaczął powoli otwierać się na Gaviego w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył.
Gavi natomiast stał się dla niego podporą, osobą, która potrafiła uspokoić go nawet w chwilach największego niepokoju. Byli dla siebie nawzajem wszystkim. Oboje wiedzieli, że to, co ich łączy, jest czymś wyjątkowym, czymś, czego nie chciałoby się z nikim innym doświadczyć.
Pedri patrzył na Gaviego z oddali, widząc jego rozbawiony uśmiech, gdy ten rozmawiał z przyjaciółmi w szatni. Ostatnie kilka tygodni było pełne emocji, zarówno tych radosnych, jak i tych trudnych, ale teraz Pedri czuł, że wszystko jest na swoim miejscu. Był pewny jednej rzeczy - nigdy nie chciałby, żeby Gavi zniknął z jego życia.
Dziś jednak miał dla niego coś wyjątkowego, coś, co od dłuższego czasu miało w sobie pewną magię. I choć był nieco zdenerwowany, wiedział, że nadszedł moment, by zrobić krok, którego obaj potrzebowali.
Po treningu, kiedy atmosfera w szatni zaczynała się rozluźniać, Pedri podszedł do Gaviego, który właśnie kończył rozmawiać z Ferranem. Zauważył go i natychmiast podszedł do niego, rzucając krótkie, ale znaczące spojrzenie. Gavi od razu to wyczuł - coś było na rzeczy.
- Gavi - zaczął, starając się nie brzmieć zbyt poważnie, ale jednocześnie czuł, jak serce bije mu szybciej. - Chodź ze mną, muszę ci coś pokazać.
- Pedri, co się dzieje? - Gavi zapytał, ale nie opierał się, gdyż czuł, że coś ważnego jest w tej chwili w powietrzu. Pedri, choć nieśmiały w wyrażaniu uczuć, wciąż potrafił sprawić, że serce Gaviego biło szybciej, a dłoń zaczęła się lekko pocić.
Po drodze Pedri nie powiedział zbyt wiele, choć Gavi próbował wydobyć z niego jakiekolwiek wskazówki, o co chodzi. Ale Pedri milczał, jakby to była tajemnica, która miała zostać ujawniona dopiero w odpowiednim momencie.
W końcu dotarli na miejsce - na klif, gdzie kilka miesięcy temu Pedri zapytał Gaviego o bycie jego chłopakiem. Gavi patrzył na to miejsce, czując, jak wzruszenie zaczyna go ogarniać. Byli tu wtedy, w bardzo szczególnej chwili ich życia, która zmieniła wszystko. Dziś to miejsce miało jeszcze większą wartość, bo tu ich historia miała wkrótce przybrać nowy, jeszcze bardziej niezwykły rozdział.
- Pedri... - zaczął Gavi, ale Pedri, widząc, że chłopak chce coś powiedzieć, powstrzymał go gestem.
- Cicho, posłuchaj mnie - powiedział spokojnym, lecz pełnym emocji głosem. - Gavi, to miejsce ma dla nas obu specjalne znaczenie. Tu wszystko się zaczęło. Ale teraz... chcę, żebyś wiedział, że jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś moim domem, moim światem. Nie wyobrażam sobie, żeby moje życie miało wyglądać bez ciebie.
Gavi poczuł, jak emocje zaczynają go zalewać. To, co mówił Pedri, było czymś, czego nie spodziewał się usłyszeć w tej chwili. Pedri zawsze był chłodny, opanowany, ale teraz to, co mówił, miało w sobie tyle prawdy, że Gavi nie potrafił powstrzymać łez.
- Pedri... - zaczął, czując, jak jego głos łamie się pod wpływem emocji. - Wiesz, że cię kocham, prawda?
Pedri skinął głową, patrząc głęboko w jego oczy.
- Wiem, Gavi. I ty też jesteś moją miłością.
W tej chwili Pedri klęknął na jedno kolano, wyciągając małe pudełko z kieszeni swojej kurtki. Gavi zamarł, patrząc na niego z zaskoczeniem, nie rozumiejąc jeszcze, co się dzieje.
Pedri otworzył pudełko, w którym znajdował się przepiękny pierścionek. Złoto, które w blasku zachodzącego słońca odbijało światło, było prawdziwym arcydziełem. Na obrączce widniał grawer - słowa, które brzmiały: „Miłość, która przetrwa wszystko".
- Gavi... - zaczął Pedri, patrząc na niego z czułością. - Chciałbym, żebyś został moim... na zawsze. Zgódź się na to, byśmy razem budowali naszą przyszłość.
W tej chwili Gavi poczuł, jak całe jego serce bije tylko dla niego. Przez chwilę milczał, a potem rzucił się Pedriemu na szyję, całując go namiętnie.
- Tak! Tak, Pedri! Tak, na zawsze! - krzyknął, a łzy szczęścia zaczęły spływać po jego policzkach.
Pedri wstał, trzymając go blisko siebie, i spojrzał w jego oczy.
- Obiecuję ci, że nie pozwolę, żeby cokolwiek nas rozdzieliło. Kocham cię, Gavi. I nie mogę się doczekać, by spędzać z tobą resztę mojego życia.
Obaj stali tam, na klifie, pod rozgwieżdżonym niebem, czując, jak ich miłość staje się czymś, co jest silniejsze niż jakiekolwiek przeszkody, które mogłyby pojawić się na ich drodze.
Gavi, który wciąż trzymał Pedriego w swoich ramionach, poczuł jak serce bije mu szybciej. Z każdą chwilą, którą spędzał w jego objęciach, wszystko stawało się coraz bardziej realne. To, co jeszcze przed chwilą wydawało się niemożliwe, teraz było prawdą. Oczywiście, nie musiał tego mówić - wystarczyło, że czuł to w każdej komórce swojego ciała.
Pedri, czując ciepło ciała Gaviego tuż przy sobie, nie wytrzymał. Zbliżył się do niego jeszcze bardziej, wprost do jego ust, jakby to była jedyna rzecz, która miała teraz jakiekolwiek znaczenie. Jego ręce objęły go mocniej, a potem namiętnie wpił się w jego wargi, czując delikatność, którą znał, lecz teraz wydawała się jeszcze bardziej intensywna. Gavi odpowiedział tym samym, przysuwając się bliżej i pozwalając, by ich ciała stwardniały w jedności, jakby ten moment miał być ich wyłącznie.
Cały świat zdawał się znikać wokół nich. Był tylko on, Pedri, i to, co ich łączyło - czysta miłość, niezniszczalna i piękna, zbudowana na wzajemnym zaufaniu. Ich pocałunek nie był tylko znakiem miłości - był obietnicą, że nie ma nic ważniejszego niż oni sami i ich związek.
Pedri powoli odsunął się od niego, oddychając głęboko. Przez chwilę patrzył na Gaviego, jego oczy były pełne czułości i czegoś jeszcze - czegoś, co nie dawało się wyrazić słowami.
- Gavi... - zaczął, ale nie musiał nic więcej mówić. Gavi, patrząc w jego oczy, uśmiechnął się nieśmiało.
- Kocham cię - powiedział cicho, z pełną powagą, jakby chciał, by te słowa były zapisane w jego sercu na zawsze. Pedri uśmiechnął się, choć z jego ust nie padły żadne słowa. Zamiast tego zbliżył się ponownie, by ponownie poczuć smak jego warg.
- Kocham cię, Pedri - odpowiedział, a Gavi poczuł, jak serce wzbiera mu w piersi.
Znów się pocałowali, ale tym razem to było coś innego. To nie był już zwykły pocałunek, ale coś głębszego, bardziej zmysłowego, jakby każde ich dotknięcie niosło ze sobą całą ich historię. Czas na chwilę się zatrzymał, a Gavi poczuł, jak jego serce nieustannie bije tylko dla Pedriego, jakby całe jego istnienie w tej chwili było tylko częścią tej miłości. Byli sobie nawzajem wszystkim.
Wiedział, że niezależnie od tego, co miało się wydarzyć w przyszłości, ten moment był ich - niepowtarzalny, doskonały, pełen obietnic. Czuł się szczęśliwy, zrozumiany i kochany, a w jego oczach błyszczały łzy szczęścia. Pedri zauważył to i bez słowa otoczył go swoimi ramionami, przytulając mocno.
- Zawsze będę przy tobie, Gavi - powiedział, a Gavi poczuł, jak znowu łzy zbierają się w jego oczach. To nie były łzy smutku, ale łzy radości. Nigdy nie czuł się tak pełny, tak żywy. Pedri był wszystkim, czego potrzebował, a on sam stał się dla niego całym światem.
Słońce zaczynało zachodzić, tworząc piękny, różowy horyzont na niebie, który doskonale komponował się z chwilą, którą właśnie dzielili. W tej ciszy, w tej chwili, wiedzieli, że nie muszą mówić nic więcej. Ich serca mówiły wszystko.
Gavi spojrzał na Pedriego, jego szatynowe włosy lśniły w świetle zachodzącego słońca, a w jego oczach było coś, co Gavi nazywał miłością. Nie trzeba było nic więcej, by wiedzieć, że to, co ich łączy, było prawdziwe. W tym momencie, na tym klifie, obaj wiedzieli, że ich miłość przetrwa wszystko.
CZYTASZ
SMILE | Gavi x Pedri
FanfictionPedri. Chłopak, który nigdy się nie uśmiecha. Czy nowy piłkarz FC Barcelony - Pablo Gavira, zdoła sprawić, że sie kiedykolwiek uśmiechnie?