18

23 6 4
                                    

Tydzień po brutalnej kłótni między Gavim a Pedrim, atmosfera między nimi zmieniła się nie do poznania. Gavi, który wcześniej był niczym wieczny optymista, pełen energii i chęci nawiązywania bliskości, zaczął ignorować Pedriego. To nie było zwyczajne ignorowanie, które można by przypisać przypadkowej chwili ciszy czy zniechęceniu - to była świadoma decyzja Gaviego, którą Pedri czuł na każdym kroku. Nie było już codziennych „przytulasów", uśmiechów ani entuzjastycznych rozmów. Gavi po prostu przestał zwracać na niego uwagę.

Pedri, choć początkowo poczuł ulgę, teraz zaczynał to coraz bardziej odczuwać. Zamiast czuć się lepiej, czuł pustkę. Kiedy Gavi przestał się do niego zbliżać, Pedri zaczął zastanawiać się nad tym, co się tak naprawdę wydarzyło. Każdy trening, każda interakcja z drużyną zdawała się teraz mieć dodatkowy ciężar. Czy to możliwe, że naprawdę zaczyna mi go brakować? - myślał Pedri, choć z zewnątrz wciąż starał się zachowywać obojętność.

Wszystko to nałożyło się na dodatkową presję. Nadszedł dzień kolejnego ważnego meczu - tym razem Barcelona miała zmierzyć się z Bayernem Monachium. To starcie zapowiadało się na jedno z najbardziej wymagających w sezonie, a Pedri wiedział, że drużyna potrzebuje każdego, aby osiągnąć sukces. Jednak wewnętrznie czuł, że coś jest nie tak. Brak Gaviego, który zawsze był blisko niego, zaczął wpływać na jego koncentrację. Nie powinno mnie to obchodzić - powtarzał sobie w głowie, ale mimo to nie mógł przestać myśleć o chłodnym dystansie, który między nimi narósł.

Kiedy wszyscy zawodnicy Barcelony zebrali się w szatni przed meczem, trener wytłumaczył strategię. Kluczem do sukcesu miała być szybkość i precyzja w ataku oraz solidna obrona, aby zneutralizować dynamiczny styl gry Bayernu. Pedri słuchał, ale jego myśli były rozproszone. Spojrzał w stronę Gaviego, który siedział w drugim końcu szatni, skupiony na swoich butach. Żadnego uśmiechu, żadnego spojrzenia. To bolało bardziej, niż Pedri chciałby przyznać.

Kiedy zawodnicy wyszli na murawę Allianz Areny, napięcie w powietrzu było niemal namacalne. Kibice Bayernu byli głośni, a atmosfera na stadionie elektryzująca. Pedri starał się skupić na grze, ale gdzieś z tyłu głowy wciąż miał myśli o Gavim. Skup się na meczu - próbował sobie powtarzać. Nie czas na głupoty.

Pierwsza połowa meczu rozpoczęła się od intensywnych ataków Bayernu. Zawodnicy Barcelony starali się utrzymać równowagę między obroną a atakiem, ale Niemcy grali szybko, agresywnie i z precyzją. Mimo wysiłków Barcelony, w 32. minucie Bayern przełamał ich obronę. Leroy Sané, po sprytnym podaniu Thomasa Müllera, wbiegł w pole karne i z precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Barcelony, Ter Stegena. Piłka wylądowała w siatce, a stadion wybuchł radością.

Pedri spojrzał na tablicę wyników, gdzie jasno widniało „1:0" dla Bayernu. Kolejny raz musimy gonić wynik - pomyślał z frustracją, choć jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Mimo że drużyna starała się podnieść po stracie bramki, nie udało im się zdobyć wyrównania przed przerwą.

W szatni atmosfera była ciężka. Trener starał się podnosić morale, przypominając, że wciąż mają całą drugą połowę na odrobienie strat. Pedri słuchał, ale wciąż czuł ciężar na sercu. Spojrzał na Gaviego, który siedział na swoim miejscu, wciąż nie patrząc w jego stronę. To, że młodszy zawodnik tak jawnie go ignorował, tylko potęgowało jego frustrację.

Kiedy zaczęła się druga połowa, Barcelona wzięła się do pracy z nową energią. W 65. minucie Pedri miał swoją szansę. Po serii podań między zawodnikami Barcelony, piłka trafiła pod jego nogi, około 16 metrów od bramki Bayernu. Pedri, który zwykle czekał na idealny moment, teraz nie myślał długo. Uderzył mocno, celując w górny róg bramki. Piłka poleciała jak strzała i wpadła do siatki, nie dając bramkarzowi Bayernu żadnych szans.

Gol!

Stadion na moment ucichł, a Pedri, jak zawsze, postanowił uczcić to swoim charakterystycznym gestem - ułożył dłonie w „okulary" przy oczach, wykonując swoją ulubioną cieszynkę. Zawodnicy Barcelony zaczęli biec w jego stronę, gratulując mu pięknej bramki. Lewandowski, Koundé, De Jong - wszyscy zbliżali się do niego, aby świętować.

Wszyscy... oprócz Gaviego.

Pedri zauważył, że Gavi nie podbiegł do niego. Młodszy zawodnik stał z dala, z rękami na biodrach, patrząc w stronę boiska, jakby nic się nie wydarzyło. Dlaczego on tego nie zrobił? - pomyślał Pedri, czując, że coś jest nie tak. Gavi zawsze był jednym z pierwszych, którzy podbiegali po golu, jednym z tych, którzy cieszyli się najbardziej. A teraz? Gavi nawet nie spojrzał w jego stronę.

To dało Pedriemu do myślenia. Czy naprawdę wszystko spieprzyłem?

Mimo narastających myśli, Pedri musiał pozostać skoncentrowany. Kilka minut później Barcelona miała kolejną szansę. Lewandowski, który od początku meczu walczył z obrońcami Bayernu, znalazł się w idealnej pozycji. Pedri, widząc to, podał mu piłkę precyzyjnie między dwoma obrońcami. Lewandowski przyjął podanie, obrócił się i strzelił. Piłka wpadła do bramki, a Barcelona objęła prowadzenie 2:1.

Drużyna eksplodowała z radości, a Pedri, choć brał udział w tej kluczowej akcji, nie czuł radości. To powinno być satysfakcjonujące, ale coś jest nie tak. Kiedy wszyscy podbiegali do Lewandowskiego, gratulując mu gola, Pedri tylko skinął głową i powoli ruszył w stronę środka boiska. Jego myśli były gdzie indziej.

Mecz zakończył się zwycięstwem Barcelony 2:1, ale Pedri, mimo że był jednym z bohaterów meczu, nie czuł triumfu. Kiedy inni zawodnicy świętowali w szatni, gratulując sobie nawzajem, Pedri bez słowa przeszedł obok nich, ignorując wszelkie pochwały. Był zamknięty w sobie, zdeterminowany, by jak najszybciej się odświeżyć i wyjść z tej dusznej szatni.

Kiedy wszedł do łazienki, zmywając z siebie pot i napięcie, myśli o Gavim nie dawały mu spokoju. Dlaczego nie podbiegł? Dlaczego mnie ignoruje? Pedri wiedział, że sam jest temu winien. Gavi przestał go zauważać po tej brutalnej kłótni. Zasłużyłem na to, ale... - Pedri wziął głęboki oddech. Mimo że chciał trzymać się swojej strategii, coś w nim zaczynało pękać.

Nagle drzwi łazienki otworzyły się, a Pedri usłyszał kroki. Odwrócił się i zobaczył Gaviego. Chłopak wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Jego twarz była poważna, a w oczach widać było determinację.

- Pedri, musimy pogadać - zaczął Gavi, ale w jego głosie słychać było ukrywane emocje.

Pedri skrzywił się. Nie teraz - pomyślał. Nie mam siły na kolejne rozmowy.

- Nie mamy o czym gadać - odpowiedział chłodno, odwracając wzrok. - Zrobiłem, co trzeba, a ty... rób, co chcesz.

Gavi jednak nie odpuszczał.

- Pedri, dlaczego mnie tak traktujesz? - zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć narastającą frustrację. - Co zrobiłem nie tak?

Pedri odwrócił się, patrząc na Gaviego z gniewem w oczach.

- Co zrobiłeś nie tak? - wybuchnął Pedri, jego głos pełen wściekłości. - Nic, Gavi. Nic nie zrobiłeś nie tak. To ja, kurwa, wszystko spieprzyłem. Dałem się zmiękczyć. Pozwoliłem, żebyś się do mnie zbliżył, a teraz wszystko jest, do cholery, pogmatwane!

Gavi, zaskoczony wybuchem Pedriego, zrobił krok do tyłu, ale po chwili znowu podszedł bliżej. W jego oczach pojawiły się łzy.

- Pedri, ja cię rozumiem... - powiedział cicho, choć głos mu drżał. - Ale nie możesz tak po prostu mnie odrzucać. Nie po tym wszystkim...

Zanim Pedri zdążył zareagować, Gavi nagle popchnął go na ścianę. Nie było to mocne uderzenie, raczej desperacki gest. Gavi, z twarzą pełną emocji, rzucił się na klatkę piersiową Pedriego, obejmując go mocno i zaczynając płakać.

- Nie zostawiaj mnie tak, Pedri - szeptał Gavi przez łzy, wtulony w niego. - Nie mogę tego znieść...

Pedri, zszokowany tym nagłym wybuchem emocji, nie wiedział, co zrobić. Stał tam, z Gavim przyciśniętym do jego ciała, a jego serce biło szybciej. Co ja mam zrobić? - myślał, ale jego ręce, mimowolnie, zaczęły obejmować młodszego zawodnika.

SMILE | Gavi x PedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz