21. Skarbie czy Ty przypadkiem nie masz nadwagi?

937 33 0
                                    

      Była już pierwsza nad ranem, a my leżeliśmy na łóżku ciągle rozmawiając. Tematy nie miały końca i nie było też tematów tabu. Mówiliśmy o wszystkim, co jakiś czas zaczepiając się nawzajem, przytulając lecz wciąż trzymając na dystans. Harry zamówił nam drobne przekąski do pokoju oraz butelkę wina. Rozmawialiśmy o naszych poprzednich związkach. Okazało się, że to dziewczyna go zostawiła po czym się załamał i teraz boi się odrzucenia. Mówi, że rzadko której dziewczynie ufa i boi się że ona go zrani, że poleci tylko na jego kase. Ja również opowiedziałam mu o moim ostatnim związku, który był kompletnym niewypałem. 

Na chwilę zapadła cisza. Ale nie ta męcząca, niezręczna, tylko ta potrzebna nam obojgu. Dla przemyślenia wszystkiego, uporządkowania myśli. Może powinnam spróbować. W końcu miał rację... Coś mnie do niego ciągnie i to bardzo. Chłopak pocałował moją dłoń i zaczął bawić się palcami lewej ręki, a w drugiej trzymałam kieliszek z winem.

-Co zrobimy jak nie wyjdzie?- spytałam wręcz szeptem

-Dlaczego z góry obstawiasz te najgorsze?- zapytał kładą się na boku żeby mnie lepiej widzieć

-To trochę przerażające

-Co takiego?

-Perspektywa Ciebie troszczącego się o kogoś

-Heej- zaśmiał się- Aż za takiego potwora mnie masz?- spytał przekręcając się tak, że prawie na mnie leżał

-Zaburzasz moją przestrzeń - wycedziłam przez zęby próbując się nie zaśmiać

         Chłopak coraz bardziej się na mnie pchał z chytrym uśmiechem. Uniosłam się na łokciach i próbując go od siebie odepchnąć wylałam na siebie całe wino.

-No i co zrobiłeś?!- krzyknęłam trochę rozbawiona tym wszystkim

-Ja?- spytał zaskoczony pomagając mi wstać- Przecież sama to na siebie wylałaś

-Och tak?- spytałam ale oboje nie mogąc się powstrzymać po prostu wybuchliśmy śmiechem

-Chodź- pociągnął mnie za rękę zmuszając do wstania z łóżka i stawiając na środku pokoju. Patrzyłam z zaciekawieniem na jego ruchy. Swoje dłonie skierował na dół swojej koszuli i powoli zaczął ją rozpinać

-Co Ty robisz?- spytałam wysoko unosząc brwi

-Nie będziesz siedzieć w mokrej koszulce, a zgaduję, że bez niej też nie masz zamiaru tu siedzieć

           Patrzyłam tak na niego i chyba się zapatrzyłam. Jego troska mnie wręcz zadziwiała. Gdy tylko zdjął koszulę i mi ją podał skierowałam się do łazienki. Puściłam mimo uszu wszystkie jego uwagi, że przecież mogę to zrobić przy nim, bo i tak już wszystko widział... W szafeczkach znalazłam jakiś mały proszek do prania i od razu zaprałam swój jasny sweterek. Koszula pachniała Styles'em i był to cholernie miły zapach. Gotowa już wyszłam z łazienki i od razu dostrzegłam chłopaka stojącego pod oknem z telefonem w ręku. Podeszłam do naszego stoliczka i chwyciłam kilka winogron, od razu czując ramiona chłopaka oplatające moją talię. Uniósł mnie do góry i zaczął chodzić po pokoju.

-Ejjj ! To, że jesteś ode mnie większy i silniejszy, nie znaczy, że możesz to wykorzystywać- mówiłam załamana

-Jak to nie? Przecież na tym to polega

-Eee, nie?- zaśmiałam się 

-Idziemy spać

-Nie uważasz, że powinnam wrócić do domu?- zaśmiałam się

-Nie

-Harry.. Nie mogę tak, nikt nawet nie wie, że wyszłam

-Perrie załatwi Ci alibi

-Jak to?- zdziwiłam się obracając się w jego ramionach- Rozmawiałeś z nią?

-Nie. Jest z Zayn'em, a on już znajdzie na nią jakieś sposoby- zaśmiał się chłopak ciągnąc mnie na łóżko

-Ała! – krzyknęłam gdy chłopak położył się na mnie - Jesteś ciężki

-Ja? No coś ty ważę tylko 84 kg

-Harry tylko?  -zaśmiałam się przekręcając się tak żeby dobrze go widzieć- Skarbie czy Ty przypadkiem nie masz nadwagi?- zaśmiałam się

-Powtórz- powiedział wyzywającym tonem

-Spytałam czy masz nadwagę-odparłam przez śmiech

-A te wcześniej?

-Tylko 84 kilo?

-Jade.. Dobrze wiesz o co mi chodzi.. Skarbie- zaśmiał się

           Rzucaliśmy się po łóżku jak małe dzieci co chwila sobie dokuczając, zaczepiając się albo rzucając w siebie poduszkami. W końcu zmęczeni opadliśmy z sił i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Obudziło mnie wibrowanie w mojej tylnej kieszeni. Chwilę zajęło przypomnienie sobie gdzie jestem. Telefon nie przestawał wibrować więc powoli wyplątałam się z ramion Harry'ego tak żeby go nie obudzić. Za oknem było jeszcze ciemno a mnie momentalnie zrobiło się zimno. Narzuciłam na siebie jeszcze swoją kurteczkę i wyszłam z pokoju nie chcą obudzić chłopaka swoją rozmową. Cicho zamykając drzwi wyjęłam telefon. Mój telefon wskazywał dopiero czwartą nad ranem. Co do cholery..

-Halo?- jęknęłam cicho

-Dzień dobry. Czy mam przyjemność z Panią Jade Clark?

-Tak, o co chodzi?- spytałam zdezorientowana

-Dzwonię z firmy pana Jensona, wysłała Pani do nas swoje CV, które zostało pomyślne rozpatrzone. Chciałam poinformować Panią, że jutro o godzinie 9:30 odbędzie się rozmowa kwalifikacyjna

-Ale..-zaczęłam nie mogąc znaleźć odpowiednich słów

-Do zobaczenia Pani Clark

            Stałam jak wmurowana w hotelowym korytarzu, nie wiedząc co zrobić. Dopiero po chwili doszło do mnie, że być może dostanę pracę w jednej z lepszych firm. To właśnie tego chciałam od dłuższego czasu. Zaczęłam to wszystko analizować. No tak, różnica czasu stąd pora o której dzwoniła. W Londynie jest już pewnie po dziewiątej. Ale chwila.. W takim razie muszę jak najszybciej wracać do domu... Do Londynu. Spanikowana nacisnęłam szybko klamkę pokoju, która nie odpuściła. 
Drzwi od zewnątrz można otworzyć tylko kartą. Pięknie!

Wkurzona już porządnie nie chciałam nawet budzić Harry'ego bo uważałam, że nie miało to już najmniejszego sensu. Później do niego zadzwonię. Czym prędzej złapałam windę i zjechałam nią na dół po czym od razu skierowałam się do wyjścia i postoju taksówek. Spieszyłam się jakby się paliło, ale w końcu było to dla mnie ważne. Po dłuższym czasie w końcu znaleźliśmy się pod moim domem. Starając się najciszej jak to tylko możliwe, weszłam do domu od razu kierując się do swojego pokoju. Dla nie poznaki rozebrałam się w swoje piżamy jeszcze raz zaciągając się zapachem koszuli Harry'ego. Nie mogę zapomnieć zadzwonić do niego za te parę godzin gdy wstanie. Nie wiele myśląc szybko zeszłam do kuchni parząc sobie kubek herbaty. Teraz to już na pewno nie zasnę.

Na moje szczęście były jeszcze wolne terminy lotów do Londynu. Przebukowałam swój bilet z piątku wieczór na dziś o dwunastej. Czekało mnie siedem godzin tego cholernego lotu ale mimo wszystko cieszyłam się jak małe dziecko. Pospiesznie skierowałam się do swojego pokoju i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy.

-Jade, co się dzieje?- spytała zaspana mama wchodząc do mojego pokoju. Jak się okazało było już po ósmej, a ja najwyraźniej coraz bardziej hałasowałam

-Wracam do Londynu

Perfect for you [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz