54. To było pożegnanie Jade

759 34 4
                                    

  Powoli zaczęłam się przebudzać. Było mi ciepło, a w dodatku czułam jakiś piękny zapach. Jeszcze bardziej okryłam się materiałem. Powoli otworzyłam oczy i dostrzegłam, że jestem u siebie w pokoju. Jak to możliwe? Pewnie gdy wróciliśmy wczoraj,Harry przyniósł mnie do pokoju. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam, że mam na sobie jego kurtkę. Otuliłam się nią i zaciągnęłam pięknym zapachem jego perfum.

Najgorsza jest moja bezsilność... Nic nie mogę zrobić. Nie wiem co mam zrobić. Mam mętlik w głowie... Czemu po mimo tego, że jestem sama w pokoju i nic się nie dzieje, moje serce ma szalenie szybkie tempo? Sam jego zapach tak na mnie działa. Wczoraj gdy mnie przytulił, złapał za rękę- na samą myśl przymknęłam oczy- oddałabym wszystko, żeby jeszcze raz go poczuć, pocałować.

Niechętnie wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w świeże ubranie. Zaparzyłam świeżej kawy i zabrałam się za śniadanie. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Hej-uśmiechnęła się szeroko Megan

-Zrobiliśmy Ci zakupy-powiedział cicho Teddy - Jak wczoraj tu zajrzałem nie miałaś nic w lodówce

-Byliście tu wczoraj?- zdziwiłam się

-Tak-powiedział poważnym tonem mój brat. Coś było nie tak..

-Teddy nie mógł wysiedzieć w domu Perrie więc wszyscy przenieśliśmy się tutaj - dodała pod moim uważnym spojrzeniem

-No tak, pewnie. Możecie tu balować kiedy chcecie- zaśmiałam się

-Wyspałaś się?- zagadnęła dziewczyna

-W miarę. Trochę nie wygodnie jest spać w ubraniach. Skoro już tu byliście, mogliście mnie obudzić

-Harry Cię przywiózł- powiedziała ciszej dziewczyna

-Idę po drewno do kominka, przywiozłem Ci trochę- powiedział z kamienną miną Teddy

-Nie musisz wychodzić za każdym razem gdy pada jego imię, po za tym nie będziemy o nim gadać. Nie interesuje mnie to- powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam

-Meg opowie Ci to o czym powinnaś wiedzieć. Powiedz mi tylko... Wszystko w porządku?

-Tak Teddy. Było minęło, nie będę rozpaczać po jednym chłopaku przez 10 lat –zaśmiałam się na co brat podszedł i mocno mnie przytulił.

-Teddy, powinieneś się z nim pogodzić- powiedziałam spokojnie

-Popieram- wtrąciła się jego dziewczyna

-Idę po te drewno

-Ogh- jęknęłam na jego upartość- Dobra teraz mów co tu się wczoraj działo- powiedziałam gdy brat wyszedł

-Wczoraj jak dotarliście z Harrym na miejsce to spałaś i ... Nie chciał Cię budzić więc przyniósł Cię do mieszkania- zacisnęłam mocno zęby gdy opowiadała o wydarzeniach minionej nocy, lecz jej nie przerwałam- Jak już wiesz czekał tu na niego mały komitet powitalny, a Teddy się wkurzył gdy was zobaczył, myślał , że coś Ci się stało

-Idiota- wymsknęło mi się – Przepraszam, mów dalej

-Harry zaniósł Cię do twojego pokoju, wrócił po kilku minutach i... Pożegnał się. Powiedział, że da Tobie i Teddy'emu spokój. Stwierdził, że nie jest tu mile widziany i , że wczorajsze spotkanie z Tobą.. - przerwała po czym wzięła głębszy wdech - To było pożegnanie Jade- powiedziała przyjaciółka ze smutną miną

Serce zaczęło pracować szybciej, a oddech był przyspieszony.

-To twój pomysł?- spytała niepewnie

-Nie, nic nie wiedziałam. Może tak będzie lepiej...- zaczęłam powoli

-Jade, proszę Cię. Ja już nie mogę patrzeć jak wy się męczycie. Rozmawialiście chociaż wczoraj?

-Trochę- powiedziałam widząc nadchodzącego brata

-Dostanę jakąś kawę?- spytał już z lepszym humorem

-O cholera – uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, karcąc się za swoją sklerozę- Dan

-Co?- zdziwiła się Megan

-Która jest godzina?

- Dziesiąta – powiedział Teddy zerkając na telefon

-Musze wyjść

Szybko ubrałam kurtkę i ciepłe buty. Wzięłam dokumenty i szybko odjechałam z podjazdu. Przez te całe zamieszanie zapomniałam, że umówiłam się z Danem. Już po chwili byłam pod kawiarnią. Zanim jeszcze weszłam pomyślałam, że zadzwonię do Harry'ego. Nie wiem po co, nie wiem co mu powiem ale czułam potrzebę zrobienia tego. Raz się żyje. Wyciągnęłam swój telefon i wybrałam jego numer.

Czekałam przez kilka sygnałów ale nie odebrał. Przypomniałam sobie słowa Megan. Czyli to naprawdę koniec? Bolało mnie to. Postarałam się jakoś ogarnąć i weszłam do kawiarni. Od razu uderzył mnie zapach świeżej kawy. Rozglądałam się za chłopakiem, nigdzie go nie widziałam.

-Coś podać?- spytał uśmiechnięty chłopak za barem

-Jest szef?- spytałam z nadzieją

-A pani w jakiej sprawie?

-Jestem znajomą- powiedziałam uśmiechając się delikatnie

-Niestety szefa jeszcze...- zaczął po czym odwrócił się w stronę drzwi-A właściwie to już jest

Obróciłam głowę w bok i ujrzałam chłopaka. Nie był zbyt zadowolony z tego, że mnie zobaczył.

-Cześć- powiedziałam cicho

-Hej

-Przepraszam... Za wczoraj, ja naprawdę nie mogłam. Sprawy rodzinne. To skomplikowane, musiałam wyjechać, wróciłam strasznie późno, całkiem wyleciało mi to z głowy.

-Jest okej, nie musisz mi się tłumaczyć

-Ale chcę. Jeśli masz tylko chęć mogę pomóc Ci z tymi ozdobami dzisiaj

-Nie trzeba ktoś inny się tym zajmie

-Hej - zaczepiłam go przeciągają samogłoski - No nie gniewaj się- powiedziałam uśmiechając się szczerze- Dasz mi jakieś śniadanie i bierzemy się do pracy

W odpowiedzi chłopak tylko szeroko się uśmiechnął kręcąc głową. Dobrze mi zrobi takie oderwanie się..


No i mamy ostatni rozdział.

Nie jest to może jakieś wielkie huczne zakończenie, ale cóż tak wyszło.

Jeszcze jutro dodam epilog na takie małe zakończenie i podsumowanie :]

Do jutra ;)

Perfect for you [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz