35.Wiążąc się z gwiazdą powinnaś się z tym liczyć

749 38 2
                                    

  Minęły długie i cholernie ciężkie dwa tygodnie. Teddy i Megan pojechali w odwiedziny do rodziców dziewczyny, aby w końcu mój brat mógł ich poznać.Dzień przed wyjazdem, chłopak przesiedział u mnie cały wieczór rozważając każdą możliwą opcję. Był zdenerwowany i przerażony jakby co najmniej miał się oświadczać. Panowie z One Direction mieli w tym czasie bardzo dużo pracy. Praktycznie nie miałam kontaktu z Harrym. Co prawda przez pierwszy tydzień często dzwonił, wymienialiśmy się wiadomościami, ale prędko się to skończyło. Drażniło mnie to, ponieważ w tym tygodniu oprócz kilku smsów nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Coś się zmieniło... Brakowało mi go, ale moja urażona duma nie pozwalała mi odezwać się pierwszej, a od dwóch dni nawet mu nie odpowiadałam. Oczywiście rozumiałam to, że to jego praca, kocha to i muszę się z tym pogodzić ale mógł chyba znaleźć dla mnie te parę minut codziennie...

W pracy chodziłam rozdrażniona, uważnie skupiając się na swoich zadaniach. Brałam na siebie coraz więcej żeby móc choć na chwilę oderwać się od myśli o chłopaku z burzą kręconych loków. Gdy tylko włączałam internet od razu kusiło mnie aby przeczytać parę ciekawych artykułów na temat wyjazdu chłopaków, albo tego jak świetnie się bawią. Szlak mnie wtedy trafiał.

Siedziałam właśnie w kawiarni, rozmawiając z Perrie która odwiedziła mnie w porze lunchu.

-Nie odezwał się?- skrzywiła się dziewczyna   

-No nie...- powiedziałam głośno wypuszczając powietrze

-A Ty się odezwałaś?

-Nie.

-Jade.. Z wami jak z dziećmi

-Oj daj spokój-jęknęłam popijając swoją kawę

-Zrozum, Zayn mówił , że mają bardzo dużo pracy, szczególnie Harry musi pracować nad solówkami bo ma ich najwięcej a to, że koncertują i udzielają wywiadów wcale im nie pomaga

-Zayn dzwonił?- uniosłam brwi do góry 

-Emm nie zupełnie- jąkała się dziewczyna skupiając wzrok na końcówce swojej sałatki

-Perrie..- ponagliłam się

-Widzieliśmy się... Wczoraj

-Wrócili?- zdziwiłam się a jej pokiwanie głową wystarczyło abym poczuła jak moje serce pęka. Przymknęłam na chwile powieki po czym ponownie je otworzyłam. Przyjaciółka patrzyła na mnie ze współczuciem.

-Przepraszam- zaczęła

-Nic się nie stało- przerwałam jej ze sztucznym uśmiechem

-Z tego co wiem, Harry od razu musiał jechać do studia

-Okej - powiedziałam cicho - Wiesz co,muszę lecieć przerwa mi się kończy 

-Na pewno wszystko dobrze?

-Tak, zdzwonimy się

Ucałowałam przyjaciółkę w policzek i wyszłam. Odetchnęłam głośno i oparłam twarz o dłonie. BĄDŹ SILNA- pomyślałam. Głębszy wdech i już jest dobrze. Gdy tylko weszłam do naszego biura skierowałam się do biurka Marcusa i zabrałam z niej jedną z teczek.

-Jade od półtora tygodnia robisz jedną trzecią mojej roboty, plus swoją z nadwyżką - powiedział opierając się wygodnie w fotelu - W dodatku dziś dałaś mi kosza jeśli chodzi o lunch - dodał próbując poprawić mi humor - Odpuść mu

-Daj sobie spokój Gerard, rozmawialiśmy już o tym

-Tak ale to niedorzeczne

-Ty jesteś niedorzeczny - powiedziałam przez śmiech

-Wkurzasz się, że facet się nie odzywa. Nie dość, że sama się nie odezwiesz to jeszcze odrzucasz połączenia od niego. Wiążąc się z gwiazdą powinnaś się z tym liczyć

-Nie wtrącaj się i daruj sobie te kazania. Bronisz go bo jesteś facetem

-Ja mu współczuję.. I w sumie sobie też bo coraz bardziej zauważam podobieństwa między kobietami. Moja Clarie jest podobna...

-Ej!- bąknęłam - Nie rób ze mnie zołzy

-Wiesz co, ja chciałbym go poznać. Przyjdźcie do nas na kolację

-Ciekawe kiedy ten książę się odezwie - warknęłam

-Dzwonił przecież dwie godziny temu ale nie raczyłaś odebrać

-Oj zamknij się

-Dobra jak już go dorwiesz to daj znać i naprawdę wpadnijcie. Może to trochę was rozluźni - zaśmiał się rozciągając w swoim fotelu na co rzuciłam w niego kulką papieru 

 Do końca dnia nie poruszaliśmy już tego tematu, ale za każdym razem jak coś mi nie wyszło albo się denerwowałam, mężczyzna śmiał się cicho pod nosem a ilość papierowych kulek rzuconych w niego rosła. Po pracy postanowiłam wybrać się na zakup. Tak to zdecydowanie poprawia humor. Pojechałam do centrum taksówką, z racji tego że do pracy przyszłam dziś pieszo. Przez około dwie godziny chodziłam po galerii. Nie szukałam niczego konkretnego. 

W pewnym momencie zobaczyłam śliczny obraz. Od razu wyobraziłam go sobie na ścianie w salonie tuż nie daleko kominka. Pasowałby tam, a z racji tego że mojemu mieszkaniu brakowało jeszcze kilku akcentów od razu weszłam do sklepu i go kupiłam. Nie zastanawiałam się nad tym, po prostu działałam. Gdy wychodziłam ze sklepu zobaczyłam znajomą twarz kierującą się w moją stronę.

-Jessie? -zdziwiłam się

-Hej

-No cześć. Dawno Cię nie widziałam

-Miałem trochę pracy - powiedział uśmiechając się szczerze - Co tam dźwigasz? - spytał wskazując głową na wielki pakunek pod moją ręką

-Kupiłam sobie obraz - zaśmiałam się

-Jesteś samochodem?-spytał po chwili

-Nie, dziś wybrałam się do pracy pieszo, a teraz wychodzi na to,że muszę zamówić taksówkę

-Podwiozę Cię chodź

Zawahałam się na moment. Sama nie wiedziałam czy to dobry pomysł. W tym momencie rozdzwoniła się moja komórka. Jessie przytrzymał mój nowy zakup a ja wyjęłam telefon z torebki.Harry... Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wyciszyłam telefon i z powrotem wrzuciłam go do torby.

-Jeśli to nie kłopot- uśmiechnęłam się

-No jasne , że nie. I tak jechałem już do domu, a tak przynajmniej sobie pogadamy

Po chwili już siedzieliśmy w aucie chłopaka. Muszę przyznać, że trochę za nim tęskniłam ale tylko i wyłącznie jak za kolegą, za naszymi żartami, a głównie za jego poczuciem humoru. Nie myślałam o nim więc tego nie odczuwałam, ale teraz zapomniałam przy nim o wszystkich problemach. Oderwałam się. Zaprosiłam go na kawę, na co oczywiście się zgodził. Wstawiłam wodę i dołączyłam do przyjaciela, który został w salonie.

-Zawieśmy od razu ten obraz, kto wie kiedy zdarzy Ci się jakaś męska pomoc, a sama przecież tego nie zrobisz - zaśmiał się chłopak

-Jesteś pewny, że tego chcesz? Czy Ty się w ogóle na tym znasz- zaśmiałam się  

-Ej nie przesadzaj - powiedział oburzony- Jestem mężczyzną- zaśmiał się chłopak wypinając dumnie pierś

-Okej ale żeby potem nie było, że nie ostrzegałam 

Jessie przyniósł ze swojego mieszkania wszystkie potrzebne narzędzia. Ja robiłam kawę, a mój przyjaciel robił mi dziurę w ścianie. W końcu było gotowe  i wystarczyło powiesić obraz. 

-Jessie jest krzywo- wybuchnęłam śmiechem

-Niee wydaje Ci się- śmiał się chłopak przekręcając głowę w prawo

-No chyba nie

Ogarnął nas taki śmiech, że mało nie wylądowałam na kanapie. Myślałam, że nie utrzymam się już na nogach. Ten chłopak chyba ma zeza. W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza i to jak ktoś wchodzi do domu. Jessie stał z obrazem w ręku a ja roześmiana patrzyłam w stronę wejścia. Po chwili klucze zostały rzucone na szafkę, a w korytarzu zobaczyłam Harry'ego... Śmiech szybko zszedł mi z twarzy. Poczułam strach, niepewność, a moje dłonie zaczęły drżeć. 

-Hej- rzucił chłopak na wejściu

Perfect for you [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz