Z tego stresu prawie całą noc nie spałam. Na zewnątrz był niesamowity upał dlatego ubrałam jedną ze swoich eleganckich sukienek i wysokie czarne szpilki. Wszystko robiłam w biegu, co było kompletnie nie potrzebne bo miałam dużo czasu. Zebrałam ze stolika wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i skierowałam się do taksówki, która już na mnie czekała. Nie wiedziałam czego się spodziewać, dlatego wolałam nie jechać własnym samochodem aby uniknąć spóźnienia.
Gdy byłam na miejscu moje serce zabiło sto razy mocniej, a nogi mi zmiękły. Pierwsze kroki skierowałam do recepcji gdzie dostałam odpowiednie dokumenty, przepustki i karty do pomieszczeń. Dopiero wtedy mogłam udać się na odpowiednie piętro i spotkanie z głównym szefem. Serce kołatało mi niemiłosiernie gdy wciskałam w windzie przycisk dziewiątego piętra. Nawet nie zauważyłam, że nie jestem w tej windzie sama. Czarnoskóry mężczyzna, sądzę że przed trzydziestką uśmiechał się do mnie naprawdę szczerze, co odwzajemniłam jedynie nieśmiałym uśmiechem.
-Pozwól mi zgadnąć- zaczął delikatnym aksamitnym głosem - Jesteś tu pierwszy raz
-To mój pierwszy dzień pracy - zaśmiałam się - Aż tak widać?
-Trochę..- dodał udając skrzywienie - W pewnym momencie myślałem, że będę musiał Cię łapać gdy tutaj padniesz - dodał na co wybuchnęłam śmiechem
-Jade- zaśmiałam się wyciągając rękę
-Marcus - odpowiedział odwzajemniając gest - Gdzie będziesz pracować?
-Przy głównym księgowym - powiedziałam na co się zaśmiał - Znasz go? Jak bardzo przechlapane mam? - spytałam robiąc przerażoną minę
-Heej spokojnie - powiedział szeroko się uśmiechając - Możesz odetchnąć nieźle trafiłaś
-Tak?
-Wesoły gość. Czasem trochę arogancki i ma kiepskie poczucie humoru ale ludzie mówią na mieście, że dobrze się z nim pracuje
-Zapewne to jakiś stary, siwy gbur - zaśmiałam się gdy wysiedliśmy z windy - Ale dziękuję. Dzięki Panu - zaczęłam na co zrobił obrażoną minę - Dzięki Tobie - poprawiłam się - Te dwie minuty minęły mi bez stresu
-Powodzenia i do zobaczenia
Skierowałam się do recepcji tego piętra. Miła dziewczyna poprosiła o chwilę spokoju i cierpliwości, ponieważ spotkanie prezesa się przedłużyło. Stukałam nerwowo obcasem w płytkę gdy poczułam wibrowanie w mojej torebce.
Nie denerwuj się, pamiętaj że jesteś najlepsza. Napisz mi potem o której kończysz. Harry xoxo
Te słowa dodały mi trochę otuchy i już po chwili zmierzyłam się z prezesem. Bardzo miło facet po czterdziestce. Gdy tylko zaczęliśmy rozmawiać cały stres ze mnie zszedł tak jakby nigdy go tam nie było. Miałam wrażenie jakbym rozmawiała z jakimś znajomym, a nasza relacja daleko od tego odbiegała.
-W naszej firmie wkładamy nacisk na jakość pracy. Jeśli wykonujesz swoją pracę dobrze i sumiennie to okej - mówił oprowadzając mnie po piętrze - Jeśli chodzi o mnie możesz być w biurze na dwie godziny albo i wcale. Jeśli Twoje zadanie jest wykonane to w porządku ale co do tego będziesz musiała jeszcze dogadać się ze swoim zwierzchnikiem.
-Okej - powiedziałam nieśmiało
-Jesteśmy tu wszyscy jak rodzina więc nie bój się i śmiało dąż do celu. Na razie obowiązuje Cię okres próbny dwa miesiące, później jeśli się spiszesz będzie tylko lepiej i wyżej - dodał z szerokim uśmiechem- Główny księgowy, pan Gerard to dobry człowiek. Do tej pory każdy chwalił pracę z nim. Pani poprzedniczka, gdy zaszła w ciążę i musiała zrezygnować z pracy była bardzo zawiedziona. Ja w zasadzie tutaj mam mało do gadania, ponieważ to pan Gerard za panią odpowiada i tak naprawdę to on przyjął panią do pracy. Ze względu na rodzinną atmosferę w naszej firmie witam panią osobiście - powiedział ze szczerym uśmiechem po czym zapukał do szklanych drzwi jednego z gabinetów do którego dotarliśmy - Marcus?
Na wielkim skórzanym fotelu ktoś się obrócił, a ja ujrzałam mojego nowego znajomego. Uśmiech sam wszedł mi na usta, ponieważ polubiłam tego człowieka już po dwóch minutach rozmowy z nim.
-To panna Clark, będzie Ci pomagać. Wprowadź panią w szczegóły no i do pracy - powiedział z uśmiechem pocierając dłonie - A Panią w razie jakichkolwiek pytań bądź problemów zapraszam do siebie
-Czy jestem gburowaty musisz przekonać się sama, no ale taki stary to chyba nie jestem- zaśmiał się mężczyzna gdy zostaliśmy sami
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to z Tobą będę pracować?
-Chciałem zobaczyć Twoją minę - zaśmiał się - Dobra tutaj jest Twoje biurko, niestety nie mamy aż takiej wygody, że każdy ma swoje biuro ale przynajmniej będziemy mieli wesoło - powiedział szeroko się uśmiechając
Spędziliśmy jeszcze chwilę na rozmowie, luźnych dyskusjach na temat planu naszej pracy, jej godzin i pojawiania się w pracy. To było marzenie, wciąż nie dowierzałam, że się udało. Od zawsze marzyłam o pracy w wielkiej firmie a teraz ją mam i to na jakich warunkach. Umówiliśmy się z Marcusem, że widzimy się codziennie w biurze i pracujemy do siedemnastej. Soboty i niedziele są wolne. Dodał oczywiście, że w tygodniu również mogę sobie nie przyjść ale muszę go o tym uprzedzić, a swoją pracę wykonać w domu. Układ idealny.
-Czekam tylko na haczyk tak idealnej pracy - zaśmiałam się zabierając się za segregowanie odpowiednich dokumentów
-Haczykiem jest to, jak mało dostajesz pieniędzy. Ale spokojnie. Widzę w Tobie potencjał i coś czuję, że na dwóch miesiącach pobytu tutaj się nie skończy - zaśmiał się
Oboje pracowaliśmy w ciszy co nam odpowiadało. Przerywaliśmy ją jedynie krótkimi pytaniami o kawę lub moimi pytaniami co do dokumentów. Byłam w swoim żywiole. Uwielbiałam papierkową robotę, a wyliczanie kosztów przeróżnych inwestycji nie było dla mnie problemem.
-Mogłabyś jeszcze to wszystko uporządkować? Wtedy będziesz wolna - powiedział pocierając zmęczone oczy
-Pewnie, jeśli masz coś jeszcze to daj. Pomogę Ci
-Niee nie trzeba - zaśmiał się - To Twój pierwszy dzień i na razie nie mogę obarczać Cię zbyt wielkimi transakcjami. Ale spokojnie przyjdzie i na to czas
Tak jak mówił gdy tylko skończyłam swoje zadania mogłam wracać do domu. Marcus stwierdził, że woli popracować w domu i około szesnastej oboje wyszliśmy z biurowca. Rozmawialiśmy chwilę, gdy rozdzwonił się mój telefon i przerwał nam. Po krótkim pożegnaniu zaczęłam kroczyć w stronę postoju taksówek od razu odbierając połączenie z szerokim uśmiechem na twarzy.
J:Halo?
H: Obróć się w prawo, a na jednym z miejsc parkingowych czeka niespodzianka
J:A z jakiej to okazji?- zaśmiałam się kierując swoje kroki w odpowiednim kierunku
H: Pierwszego i jak sądzę po minie udanego dnia pracy
Po chwili dostrzegłam czarny tak dobrze znany mi samochód i rozłączyłam się. Ze szczerym uśmiechem na ustach wsiadłam do środka od razu zamykając za sobą drzwi.
-Ktoś może nas widzieć - powiedziałam gdy chłopak nachylił się w celu pocałowania mnie
Westchnął głęboko odpalając silnik auta. Coś nie grało tylko jeszcze nie wiedziałam co.Chłopak wycofał powoli auto i ruszył w drogę powrotną do domu. Już miałam zapytać co się stało gdy dostrzegłam na tylnym siedzeniu wielkiego białego misia. Uśmiech sam wpełzł na moje usta.
-Co to?-spytałam uradowana jak małe dziecko
-Prezent -mruknął pod nosem
Acha...
Rozdział niesprawdzany, nie czytany...
Mam nadzieję, że spodoba się wam taki mały urodzinowy prezent :D
CZYTASZ
Perfect for you [zakończone]
FanfictionJeden przypadek Jedna nieuwaga... A może jednak spotkanie Jade i Harry'ego to przeznaczenie?