47.Śledzisz mnie?

715 34 0
                                    

 -Cześć- powiedział tym swoim ochrypłym głosem

-Miałeś dać mi spokój...

-To Ty stoisz na podjeździe mojego domu

-Spokojnie zaraz odjade, czekam na Danielle

-Pogadajmy, proszę

-Nie mamy o czym

-Owszem mamy ! Czemu nawet mnie nie wysłuchasz?

-Bo nie chce słuchać tych kłamstw, które masz mi do powiedzenia

-A może boisz się, że gdy poznasz prawdę – powiedział podchodząc niebezpiecznie blisko- Będziesz żałować swojej decyzji

-Dlaczego nie możesz zostawić mnie w spokoju- wyszeptałam na skraju załamania

-Kocham Cię...Nie zrezygnuję z Ciebie. Daj nam szansę, pozwól mi wytłumaczyć, naprawić

Mój oddech był przyspieszony, gdy chłopak powoli nachylał się nade mną. Czułam się jak zaczarowana, nie mogłam się ruszyć. W tym momencie usłyszeliśmy huk. Chłopak odwrócił głowę w stronę drzwi od domu , a ja szybko odsunęłam się od niego.

-Jedziemy?- spytała zdezorientowana Danielle

-Tak jasne, wsiadaj- powiedziałam ledwo łapiąc oddech.

On prawie mnie pocałował... Zabrakło milimetrów a poddałabym się mu. Muszę coś z tym zrobić. Jak to jest , że pracuje nad czymś miesiąc a on tak po prostu to burzy. Dziewczyna wsiadła do samochodu. Też miałam taki zamiar ale Harry trzymał swą dłoń na moich drzwiach.

-Weź rękę- powiedziałam spokojnie, lecz chłopak nie zareagował

Odepchnęłam go i wsiadłam do samochodu, po czym jak najszybciej stamtąd odjechałam. Wzięłam głęboki oddech i głośno go wypuściłam.

-Przepraszam, mówiłam mu, że to nie najlepszy pomysł

-Jest okej-powiedziałam uparcie

-Na pewno?

-Tak- powiedziałam podwyższonym tonem- Przepraszam... Nie chciałam

-Spokojnie masz do tego prawo

Po chwili byłyśmy już w domu. Gdy tylko weszłam, rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor.

-No w końcu jesteście, jedziemy?- spytała Perrie

-Nie jadę-powiedziałam nie odrywając wzroku od ekranu

-Czemu?

-Po prostu

-Co się wydarzyło?

-Nic

Perrie spojrzała pytająco na Danielle, a ta pokrótce zaczęła mówić jej co się wydarzyło.

-Ja tu jestem- oburzyłam się słysząc ich rozmowę

-Jedziemy , bez gadania- powiedziała pewna siebie Perrie

-Zmuś mnie...

-Zakładaj te cholerne buty. Nie możesz cały czas siedzieć i się zadręczać! Weź się w garść , nie jesteś dzieckiem. Było minęło, trzeba żyć dalej

-Łatwo Ci mówić

-Właśnie masz szansę.. Co Ci to da, że będziesz tutaj siedzieć i się zadręczać? Niech widzi, że Cię stracił na dobre, nie będziesz do końca życia płakać z jego powodu.

Popatrzyłam na nią przez chwilę. Ma rację. Założyłam swoje szpilki i ruszyłam w stronę drzwi. Nasza taksówka już czekała.

-Czas na imprezę drogie panie-zaśmiałam się

Perfect for you [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz