39. Wolisz pierścionek z czterdziestoma karatami?

838 36 0
                                    

              Równo o piętnastej wyszłam z firmy i od razu pojechałam do domu gdzie czekał już na mnie Harry. Szybko przebrałam się w wygodne spodenki i koszulkę. Moje rzeczy były już spakowane do samochodu więc udało nam się szybko wyruszyć aby uniknąć korków.

-Tak się cieszę na ten wyjazd - powiedziałam opierając głowę o zagłówek, wygrzewając twarz w promieniach słonecznych wpadających przez okno

-Widzisz? A nie chciałaś jechać - powiedział z wyrzutem

-Oj daj spokój, po prostu planowałeś zbyt dalekie wycieczki

-No i co z tego? Przynajmniej byśmy coś przeżyli i zobaczyli. Schowałbym się z Tobą w jakiejś jaskini i nikt by nas nie znalazł - uśmiechnął się szeroko kładąc rękę na moje kolano

-Walia też dobrze brzmi - uśmiechnęłam się szeroko

-Następnym razem zabieram Cię na Kubę - powiedział, na co wybuchnęłam śmiechem - Mówię poważnie

-Harry.. To ponad szesnaście godzin stąd samolotem..

-I co z tego?

-Nie ma mowy - rzuciłam przez śmiech poprawiając włosy

-Zabiorę Cię tam.. Zobaczysz - mówił nie zważając na mój śmiech - Choćby miał to być nasz miesiąc miodowy  

Po tych słowach spojrzałam na chłopaka zdezorientowana ale nie potrafiłam zetrzeć z twarzy uśmiechu wywołanego jego słowami. Chłopak złączył ze sobą nasze dłonie i pocałował moją, mniejszą.

-Zaskoczona?

-Trochę, ale pozytywnie - powiedziałam ze szczerym uśmiechem

-Mówiłem Ci już, że nie jest to dla mnie na miesiąc... Ani na dwa

-Wiem ale..- zaczęłam ale w sumie to sama nie wiedziałam co chciałam powiedzieć. Zakończyłam to krótki westchnięciem -Miło to słyszeć

Całą drogę śpiewaliśmy i krzyczeliśmy ile sił w płucach. Nie mogłam przestać się śmiać z min chłopaka, jego żartów i całego sposobu bycia. On uważnie prowadził i śpiewał, a ja wyginałam się na swoim miejscu tańcząc i śpiewając. 

Na miejsce dojechaliśmy dopiero po dwudziestej, gdy powoli zaczynało robić się już ciemno. Harry zarzucił na siebie bluzę i kaptur, a oczy zasłonił okularami. Zameldowaliśmy się w recepcji i dostaliśmy klucz do domku blisko plaży. Gdy już się rozpakowaliśmy i odświeżyliśmy po podróży postanowiliśmy wyjść na krótki spacer. Jako że było już ciemno mieliśmy nadzieję, że nikt nie rozpozna Styles'a.

{Polecam piosenkę, naprawdę świetnie komponuje się z rozdziałem}

Plaża była kompletnie pusta. Szliśmy powoli przy brzegu, trzymając się za ręce, a woda przyjemnie moczyła nasze stopy. Przyjemna cisza panowała między nami. Nie przeszkadzała nam, nie była niezręczna. Chyba właśnie tego potrzebowaliśmy po tej długiej trasie, zamknięci we dwoje i wygłupiający się. Zerkałam dyskretnie na tego przystojnego faceta, który mocno trzymał moją dłoń zamkniętą w swojej. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, a już na pewno nie w to, że jest tu ze mną, że jesteśmy razem.. No bo przecież mógłby mieć każdą. Gdyby tylko chciał. A ten idiota uparł się akurat na mnie i uszczęśliwia mnie każdego dnia. Mimo kłótni, które są najczęściej bezsensowne, mimo podnoszenia mi ciśnienia do maksimum to kochałam go całą sobą, a gdybym go straciła.. Nie potrafiłabym żyć...

Perfect for you [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz