Ona - dziewczyna, która została osierocona.
Jej rodzice zostali zastrzeleni na balu charytatywnym. Próbuje odnaleźć starszego brata, który znikną kilka lat temu.
On - chłopak, który uciekł od rodziny, bo dołączył do gangu.
Kiedy dowiedział s...
- Nad wszystkim i nad niczym. W sumie, to nad tym, że mam jednak szczęście w życiu. Mimo tego wszystkiego mój brat wrócił, poznałam was, a w szczególności ciebie. Chyba pierwszy raz w życiu się zakochałam na poważnie.
Max patrzył się na mnie dziwnie.
- Powiedz coś - prosiłam.
- Nie wiem co.
- Cokolwiek.
- Ja... chyba... też... cię... kocham... - jąkał się i brał wdech pomiędzy każdym słowem.
Odstawiłam kubek na stoliczku obok nas. Przytuliłam się do niego mocno. Pocałował mnie w czubek głowy.
- Kim dla siebie jesteśmy - spojrzałam na niego.
- Jak chcesz, to możesz być moją dziewczyną. Oczywiście nie nalegam.
- Chcę.
Nie powiedział już nic, tylko pocałował mnie, ale tym razem w usta. Był to mój pierwszy.
- Dlaczego nie oddajesz pocałunków?
- Bo nie wiem jak, to mój pierwszy.
- Okej, jak poczujesz się pewnie, to mi go oddasz.
- Zgoda.
Na nowo przyssał się do moich ust. Podniósł się razem ze mną owinęłam nogi wokół jego bioder. Podszedł do łóżka. Delikatnie mnie położył, a potem usiadł na mnie okrakiem i wrócił do całowania. Kiedy tak leżeliśmy jego dłonie znalazły drogę do mojego nagiego brzucha. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Chciał odchylić miseczki stanika, ale przerwałam to.
- Max, nie jestem gotowa.
- Spokojnie, poczekam, aż będziesz. Nie ma pośpiechu.
Wróciliśmy do całowania. Od strony gdzie znajdowały się drzwi usłyszałam kobiecy pisk. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy tam. W drzwiach stał któryś z chłopaków, ale nie pamiętałam jego imienia.
- Olivier, zabiję cię - warknął Max.
- No tak Olivier - palnęłam sobie w myślach face palm.
Olivier uciekł, a mój chłopak pobiegł za nim. Nie śpieszyłam się. Na spokojnie ogarnęłam się i zeszłam do nich. Spytacie, skąd wiedziałam, że tam są? To proste. Było tam najgłośniej w całym domu. Wybuchnęłam śmiechem, jak zobaczyłam chłopaków tarzających się po całej podłodze, a reszta próbowała ich od siebie odciągnąć. Po pewnym czasie szarpania, udało im się oderwać walczących.
- Chłopaki, o co poszło - zapytał Nick.
- Widziałem jak Max całował twoją siostrę.
Momentalnie spaliłam buraka i spuściłam głowę.
- Jak to?
- Ja i Clara chodzimy ze sobą - wypalił Max.
- Po tak krótkim czasie znajomości?
- A wierzysz w coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia - zapytałam.
- Nie - pokręcił głową. - Ale jak zranisz ją, to urwę i usmażę twoje jaja.
- Nick - zganiłam go.
Podszedł do mnie, podniósł i zakręcił mną. Zaśmiałam się.
- Tylko macie się zabezpieczać. Nie chcę być wujkiem w tym wieku, a poza tym jesteś za młoda na dzieci.
Schowałam twarz w dłonie. Zaśmiałam się cicho. Max podszedł do mnie.
- Tak w ogóle, to co robicie - zapytałam.
- A nic. Mam coś dla ciebie. Pójdziesz ze mną do pokoju, czy poczekasz?
- Mogę pójść.
Kiedy szliśmy do jego czterech ścian, dokładnie oglądałam korytarze, które mijaliśmy. Doszłam do wniosku, że to nie dom, tylko labirynt. Wreszcie dotarliśmy do odpowiednich drzwi. Weszliśmy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ładnie urządzony po męsku pokój. Białe meble były kontrastem do szarych ścian, tego samego koloru paneli, zasłon, pościeli i granatowego chyba jedwabnego włosia. Łóżko ustawili obok okna.
- Ładny pokój - powiedziałam.
- Dzięki. Usiądź, a ja poszukam prezentu.
Nick zniknął w garderobie, a ja przycupnęłam na brzegu łóżka. Wyjrzałam za okno. Miałam podobny widok, kiedy jeszcze mieszkałam w rodzinnym miasteczku. Momentalnie wszystko wróciło do mnie z podwójną siłą. Nawet nie wiem kiedy z oczu pociekły mi łzy i zaczęłam pociągać cicho nosem.
- Znalazłem!
Do sypialni wtargnął Nick. Kiedy zobaczył łzy przestał się uśmiechać.
- Clara, co się stało?
- Nic, po prostu miałam taki sam widok z okna jak mieszkałam jeszcze z rodzicami - uśmiechnęłam się blado przez łzy.
- Hej, nie płacz, bo mi się setce kraje.
- Nie potrzebuje współczucia. Już i tak dostałam go za dużo. Okej, zmieńmy temat. Co to z prezent?
- Biżuteria.
Podał mi zamszowe pudełeczko. Podniosłam wieczko. Był w nim piękny wisiorek i kolczyki do kompletu. Patrzyłam jak zaczarowana. Kojarzyłam skądś te rzeczy. No jasne! Mama takie mała, a potem sprzedała na aukcji. Odwróciłam wisiorek na drugą stronę. Nawet był wygrawerowany napis, który zrobił na zamówienie tata.
- Dziękuję - wyszeptałam.
Przytulił mnie do siebie. Otarłam pozostałości po łzach.
- Odprowadzisz mnie do pokoju?
- Jasne.
Szliśmy tym samym układem korytarzy, którym przyszliśmy. Pod moim pokojem dałam m całusa w policzek i zaszyłam się w nim. usiadłam w fotelu. Otworzyłam po raz kolejny pudełeczko na biżuterię. Zapatrzyłam się.
MAX
Kiedy Nick zszedł z góry, ale nie zobaczyłem za nim jego siostry, zdziwiłem się.
- Gdzie Clara?
- Siedzi w pokoju.
Poszedłem do niej. Siedziała w fotelu. Patrzyła się w coś, co miała w dłoniach. Podchodząc zobaczyłem naszyjnik i kolczyki.
- Clara, dlaczego do nas nas zeszłaś
- Musiałam pomyśleć chwilkę - powiedziała cicho.
- O czym?
- O tym, że Nick kupił biżuterię, którą mama kiedyś dostała od taty, a potem ją wystawiła na sprzedaż. Teraz należy do mnie.
- A nie myślisz, że to jest trochę niemożliwe?
- Dlaczego?
- No bo skąd pewność, że należała do twojej mamy?
- Na wewnętrznej stronie jest napis, który zrobił na zamówienie tata.