Rozdział 28

8K 344 6
                                    

Wzięłam go na ręce. Policzyłam ile minęło od ostatniego karmienia. Minęły 2 godziny. Dałam mu mleka i ukołysałam do snu. Kiedy już smacznie spał, sama wróciłam do pokoju i poszłam spać...  

W trakcie snu poczułam jak obok mnie kładzie się Max. Objął ramionami moją talię i przytulił się do moich pleców. 

Nie wiem ile minęło, kiedy Dylan zaczął płakać. Chciałam po niego iść. 

- Leż, przyniosę ci go - mruknął zaspany Max. 

- Dzięki. 

Po chwili w moich ramionach wylądował mały. Dałam mu mleka.

- Skarbie, mógłbyś przenieść kołyskę Dylan'a do naszej sypialni? - spytałam. 

- A nie dostaliśmy przypadkiem takiego z połączeniem? 

- Racja. To przyniesiesz?

- Jasne. 

Mamrocząc coś pod nosem chłopak zszedł na dół. Zaraz potem wrócił z drewnianym łóżeczkiem, które można było dostawić do łóżka.

 Zaraz potem wrócił z drewnianym łóżeczkiem, które można było dostawić do łóżka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po nakarmieniu malca, położyłam go na materacu w jego nowym łóżeczku. Rozejrzał się po pokoju. Po 5 minutach ziewnął szeroko i poszedł spać. 

Chwilę po nim i my zasnęliśmy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chwilę po nim i my zasnęliśmy. W ciągu nocy mały obudził się 3 razy. Byłam mu wdzięczna, że tylko tyle.

Rano około 6.23 Dylan obudził się na jedzenie. Od tamtego czasu nie śpię. Po godzinie bezczynnego siedzenia, wzięłam małego na ręce i zeszłam z nim na dół. Tam włożyłam go do nosidełka. Pohuśtałam nim trochą, aż zapadł w kolejną drzemkę. 

Sama usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zerkając co jakiś czas na Dylan'a, mogłam się zrelaksować. Nie posiedziałam za długo w ciszy. 

Na dół zeszła połowa domowników. Wszyscy już ubrani.

- Co tak wcześnie? - spytałam. 

- Musimy odebrać kasę od jakiegoś kolesia - mruknął Nick. 

- Widzę, że nie pałasz do niego żadnym z pozytywnych uczuć - zaśmiałam się. 

- A żebyś wiedziała.  

- Jak tam pierwsza noc w domu? - spytał Jeremy.

- Powiedziałabym, że wspaniale, gdyby nie budzenie się na karmienie, ale myślałam, że będzie gorzej.

- To dobrze.

Chłopaki stanęli dookoła nosidełka. Przez ten harmider Dylan obudził się, a teraz przeskakiwał wzrokiem po chłopakach. Zaczął wierzgać nóżkami, co rozhuśtało nosidełko. Wszyscy się zaśmiali. Mały też uśmiechnął się na swój sposób.

- Dobra, my musimy lecieć. Wrócimy przed obiadem - oznajmił Nick.

- Okej.

Chłopaki zniknęli. Po wcześniejszym rozbujaniu się, Dylan nie miał zamiaru iść spać, więc wyjęłam go z nosidełka. Położyłam go na kanapie i otoczyłam poduszkami. Pobawiłam się z nim jak można z dwudniowym dzieckiem.

W końcu usnął. Delikatnie włożyłam go do nosidełka i przeniosłam się z nim do kuchni. Zabrałam się za robienie obiadu. Postawiłam na spaghetti.

Byłam w trakcie krojenia warzyw do sosu, kiedy usłyszałam rozbijanie się szkła. Zaniepokojona weszłam do salonu. Okno, z którego był widok na ogród było rozbite. Po całej podłodze walały się kawałki szkła. Przeszłam ostrożnie do stolika.

W miejscu, gdzie wcześniej stało nosidełko z Dylan'em leżał wielki kamień. Wzięłam go do ręki. Na jego odwrocie widniał napis. A raczej groźba.

Doszły mnie słuchy, że doczekałaś się z Max'em syna. Mam nadzieję, że się wam powodzi razem, ale uważaj na siebie i dziecko skarbie.

Twój S.


Byłam przerażona nie na żarty. Jak najszybciej mogłam, poszłam do Dylan'a, który cicho popłakiwał. Podniosłam go i kołysząc na rękach wybrałam numer do Max'a. Po dwóch sygnałach odebrał.

- Halo?

- Max, ktoś wybił kamieniem okno w salonie.

MAX

- Max, ktoś wybił kamieniem okno w salonie - kiedy to usłyszałem, aż przystanąłem.

- Jak to?

- No normalnie. Możesz już wrócić? Boję się - szepnęła bliska łez.

- Spokojnie, kochanie. Idź do pokoju z małym i zamknij drzwi na klucz. Nie otwieraj nikomu, chyba, że będę to ja, albo któryś z chłopaków. 

- Okej. Proszę, przyjedź jak najszybciej - wyszlochała. 

W tle usłyszałem płacz Dylan'a. Serce mi się krajało, jak to wyłapałem. 

- Spokojnie, będziemy za 15 minut - próbowałem ją uspokoić. 

Rozłączyłem się. Ze złości, kopnąłem najbliższy kamień jaki leżał pod moją nogą. Pobiegłem do szopy, gdzie chłopaki kończyli rozprawiali się z Mikem. Usłyszałem strzał i było po sprawie. 

- Chłopaki, musimy się zbierać. Ktoś wybił okno w salonie. 

- Nic się nie stało Clar ani Dylan'owi? - spytał od razu Nick.

- Nie, powiedziałem żeby zamknęła się z małym w pokoju i nie wychodziła. 

- Wsiadajcie - zarządził brat dziewczyny.

Tak jak mówiłem Clar, byliśmy po 15 minutach w domu. Chłopaki poszli sprawdzić teren i okno. Ja natomiast poszedłem do naszego pokoju. Zapukałem cicho na wypadek gdyby Dylan spał. 

- Clar, to ja, otwórz.

Usłyszałem ciche szczęknięcie zamka, a po chwili pojawiła się dziewczyna. Rzuciła się na mnie obejmując nogami w pasie. W ostatniej chwili złapałem ją i mocno objąłem. Zaczęła płakać. 

- Hej, kotek, już nic się nie dzieje - szepnąłem we włosy Clar. 

- Wiem, ale się przestraszyłam. 

Powoli odstawiłem ją na ziemię. Obejmując ją dalej, wszedłem do pokoju zatrzaskując drzwi za nami...

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz