Ona - dziewczyna, która została osierocona.
Jej rodzice zostali zastrzeleni na balu charytatywnym. Próbuje odnaleźć starszego brata, który znikną kilka lat temu.
On - chłopak, który uciekł od rodziny, bo dołączył do gangu.
Kiedy dowiedział s...
Wzięłam go na ręce. Policzyłam ile minęło od ostatniego karmienia. Minęły 2 godziny. Dałam mu mleka i ukołysałam do snu. Kiedy już smacznie spał, sama wróciłam do pokoju i poszłam spać...
W trakcie snu poczułam jak obok mnie kładzie się Max. Objął ramionami moją talię i przytulił się do moich pleców.
Nie wiem ile minęło, kiedy Dylan zaczął płakać. Chciałam po niego iść.
- Leż, przyniosę ci go - mruknął zaspany Max.
- Dzięki.
Po chwili w moich ramionach wylądował mały. Dałam mu mleka.
- A nie dostaliśmy przypadkiem takiego z połączeniem?
- Racja. To przyniesiesz?
- Jasne.
Mamrocząc coś pod nosem chłopak zszedł na dół. Zaraz potem wrócił z drewnianym łóżeczkiem, które można było dostawić do łóżka.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Po nakarmieniu malca, położyłam go na materacu w jego nowym łóżeczku. Rozejrzał się po pokoju. Po 5 minutach ziewnął szeroko i poszedł spać.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chwilę po nim i my zasnęliśmy. W ciągu nocy mały obudził się 3 razy. Byłam mu wdzięczna, że tylko tyle.
Rano około 6.23 Dylan obudził się na jedzenie. Od tamtego czasu nie śpię. Po godzinie bezczynnego siedzenia, wzięłam małego na ręce i zeszłam z nim na dół. Tam włożyłam go do nosidełka. Pohuśtałam nim trochą, aż zapadł w kolejną drzemkę.
Sama usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zerkając co jakiś czas na Dylan'a, mogłam się zrelaksować. Nie posiedziałam za długo w ciszy.
Na dół zeszła połowa domowników. Wszyscy już ubrani.
- Co tak wcześnie? - spytałam.
- Musimy odebrać kasę od jakiegoś kolesia - mruknął Nick.
- Widzę, że nie pałasz do niego żadnym z pozytywnych uczuć - zaśmiałam się.
- A żebyś wiedziała.
- Jak tam pierwsza noc w domu? - spytał Jeremy.
- Powiedziałabym, że wspaniale, gdyby nie budzenie się na karmienie, ale myślałam, że będzie gorzej.
- To dobrze.
Chłopaki stanęli dookoła nosidełka. Przez ten harmider Dylan obudził się, a teraz przeskakiwał wzrokiem po chłopakach. Zaczął wierzgać nóżkami, co rozhuśtało nosidełko. Wszyscy się zaśmiali. Mały też uśmiechnął się na swój sposób.
- Dobra, my musimy lecieć. Wrócimy przed obiadem - oznajmił Nick.
- Okej.
Chłopaki zniknęli. Po wcześniejszym rozbujaniu się, Dylan nie miał zamiaru iść spać, więc wyjęłam go z nosidełka. Położyłam go na kanapie i otoczyłam poduszkami. Pobawiłam się z nim jak można z dwudniowym dzieckiem.
W końcu usnął. Delikatnie włożyłam go do nosidełka i przeniosłam się z nim do kuchni. Zabrałam się za robienie obiadu. Postawiłam na spaghetti.
Byłam w trakcie krojenia warzyw do sosu, kiedy usłyszałam rozbijanie się szkła. Zaniepokojona weszłam do salonu. Okno, z którego był widok na ogród było rozbite. Po całej podłodze walały się kawałki szkła. Przeszłam ostrożnie do stolika.
W miejscu, gdzie wcześniej stało nosidełko z Dylan'em leżał wielki kamień. Wzięłam go do ręki. Na jego odwrocie widniał napis. A raczej groźba.
Doszły mnie słuchy, że doczekałaś się z Max'em syna. Mam nadzieję, że się wam powodzi razem, ale uważaj na siebie i dziecko skarbie.
Twój S.
Byłam przerażona nie na żarty. Jak najszybciej mogłam, poszłam do Dylan'a, który cicho popłakiwał. Podniosłam go i kołysząc na rękach wybrałam numer do Max'a. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Halo?
- Max, ktoś wybił kamieniem okno w salonie.
MAX
- Max, ktoś wybił kamieniem okno w salonie - kiedy to usłyszałem, aż przystanąłem.
- Jak to?
- No normalnie. Możesz już wrócić? Boję się - szepnęła bliska łez.
- Spokojnie, kochanie. Idź do pokoju z małym i zamknij drzwi na klucz. Nie otwieraj nikomu, chyba, że będę to ja, albo któryś z chłopaków.
- Okej. Proszę, przyjedź jak najszybciej - wyszlochała.
W tle usłyszałem płacz Dylan'a. Serce mi się krajało, jak to wyłapałem.
- Spokojnie, będziemy za 15 minut - próbowałem ją uspokoić.
Rozłączyłem się. Ze złości, kopnąłem najbliższy kamień jaki leżał pod moją nogą. Pobiegłem do szopy, gdzie chłopaki kończyli rozprawiali się z Mikem. Usłyszałem strzał i było po sprawie.
- Chłopaki, musimy się zbierać. Ktoś wybił okno w salonie.
- Nic się nie stało Clar ani Dylan'owi? - spytał od razu Nick.
- Nie, powiedziałem żeby zamknęła się z małym w pokoju i nie wychodziła.
- Wsiadajcie - zarządził brat dziewczyny.
Tak jak mówiłem Clar, byliśmy po 15 minutach w domu. Chłopaki poszli sprawdzić teren i okno. Ja natomiast poszedłem do naszego pokoju. Zapukałem cicho na wypadek gdyby Dylan spał.
- Clar, to ja, otwórz.
Usłyszałem ciche szczęknięcie zamka, a po chwili pojawiła się dziewczyna. Rzuciła się na mnie obejmując nogami w pasie. W ostatniej chwili złapałem ją i mocno objąłem. Zaczęła płakać.
- Hej, kotek, już nic się nie dzieje - szepnąłem we włosy Clar.
- Wiem, ale się przestraszyłam.
Powoli odstawiłem ją na ziemię. Obejmując ją dalej, wszedłem do pokoju zatrzaskując drzwi za nami...