Ona - dziewczyna, która została osierocona.
Jej rodzice zostali zastrzeleni na balu charytatywnym. Próbuje odnaleźć starszego brata, który znikną kilka lat temu.
On - chłopak, który uciekł od rodziny, bo dołączył do gangu.
Kiedy dowiedział s...
- Wielkie dzięki, a teraz lecę przekazać dobre wieści Clar.
MAX
Pobiegłem do pokoju. Przez uchylone drzwi wyszła Shila. Zamerdała ogonkiem na mój widok i pobiegła na dół straszyć Dennis'a. Popchnąłem lekko drewnianą powłokę. Spojrzałem na łóżko, na którym ostatnio widziałem Clar. Nawet nie zmieniła pozycji. Podszedłem bliżej. Dziewczyna miała opuchnięte i czerwone oczy.
Poczułem się winny jej stanu. A jakby się bliżej przyjrzeć, to nie może się teraz martwić, ani stresować. Usiadłem na brzegu łóżka i odgarnąłem z jej twarzy luźne kosmyki włosów. Drgnęła lekko, a zaraz zaczęła się budzić. Otworzyła te swoje duże, zielone oczy. Popatrzyła na mnie zaspana, ale kiedy zorientowała się, że to ja, od razu odwróciła się na drugi bok.
- Kochanie, nie denerwuj się już, rozmawiałem z Nick'iem, czy nie da się jakoś przełożyć tej misji. Powiedział, że zobaczy co da się zrobić, i że są spore szanse.
Odwróciła najpierw głowę i zmierzyła mnie przymrużonymi oczami.
- Naprawdę?
- Tak - uśmiechnąłem się.
CLAR
Kiedy usłyszałam, że Max zaczął coś robić, żeby być przy mnie i dziecku w tym ważnym dniu, przez chwilę myślałam, czy mu wybaczyć, czy jeszcze się z nim podroczyć. Doszłam do wniosku, że nie wytrzymam dłużej separacji i przytuliłam się do niego. Poza tym nie miałam mojego lokaja, który przynosił mi zachcianki.
- Czy to znaczy, że mi wybaczyłaś?
- Tak, a teraz przynieś mi coś słodkiego.
- I zniszczyłaś tę chwilę - zaśmiał się dźwięcznie.
- To pójdziesz, czy nie? Nie jadłam od rana, a teraz jak mam na coś ochotę, to siedzisz i zmuszasz mnie do chodzenia. A to z kolei nie jest łatwe, kiedy ma się dwa, jak nie trzy kilo przed sobą. A do tego bolą mnie nogi - zaczęłam jęczeć.
Wiedziałam, że jak dziewczyna zaczyna jęczeć, to chłopak robi co mu każe w dwa razy szybszym tempie. Tak jak przewidziałam, Max wybiegł z pokoju w oka mgnieniu.
W tym czasie poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Po nim nakremowałam się balsamem i ubrałam. Założyłam białą bieliznę, luźną czerwoną bluzkę z długim rękawem oraz czarne spodnie z elastyczną górą. Przed wyjściem, rozczesałamjeszcze włosy.
Kiedy znalazłam się z powrotem w pokoju, stanęłam jak wryta. Na biurku znajdowała się taca, a na niej miska, w której była owsianka z jogurtem naturalnym i owocami, filiżanka z herbatą i ciasteczkami na spodku oraz jabłko.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Max natomiast siedział na krześle z nogami na blacie mebla i wyjadał owoce z miseczki.
- To chyba dla mnie - zaśmiałam się.
Po moich słowach, o mało nie spadł z siedzenia. Prawie turlałam się ze śmiechu. W kącikach oczu pojawiły się łzy.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne.
- A żebyś wiedział - wyprostowałam się lekko.
Dopiero po 5 minutach udało mi się doprowadzić do porządku. Usadowiłam się wygodnie na łóżku. Chłopak podał mi miseczkę z posiłkiem. Biorąc do ust pierwszą łyżeczkę zdałam sobie sprawę, że byłam głodna jak wilk. W 10 minut cała porcja zniknęła w moim żołądku. Zabrałam się za jabłko, które zniknęło w 5 minut. Wypiłam jeszcze połowę filiżanki herbaty.
- Najadłam się - mruknęłam.
- To dobrze. Szczerze, to liczyłem na to, bo nie chciałoby mi się znów lecieć na dół po jedzenie dla ciebie.
Za ten tekst dostał poduszką po głowie.
- Okej, skoro tak mówisz, to sama sobie będę przygotowywać posiłki, a o tobie nawet nie pomyślę - wiedziałam, że uwielbia jak gotuję, szczególnie dlatego, że potrafi zrobić tylko gofry i naleśniki.
Zrobił wielkie oczy. Przewidziałam, że będzie zaraz przepraszać. I się nie myliłam. Widząc jego minę zrobiło mi się go żal.
- Żartowałam tylko - wzięłam jego twarz w dłonie. - Skarbie, nie płacz - zaśmiałam się przez łzy, które zbierały mi się w kącikach oczu.
A ten jakby nigdy nic uśmiechnął się. Popatrzyłam na niego oniemiała.
- Ty świnio - szepnęłam.
MAX
Kiedy zaczęła mnie przepraszać, uśmiechnąłem się. Udawałem, że miałem się rozpłakać.
- Ty świnio - szepnęła.
W jej zielonych oczach pojawiły się łzy. Doskonale wiedziałem do czego to doprowadzi. Po chwili na policzkach dziewczyny widać było mokre ślady. Rozpłakała się na dobre. Przytuliłem ją i kołysałem.
Jak zawsze, kiedy się uspokoiła, to usypiała na moich rękach. Ułożyłem ją na poduszkach i przykryłem kołdrą. Położyłem się obok niej i też uciąłem sobie drzemkę. Spaliśmy, dopóki drzwi nie huknęły o ścianę. Do pokoju wparował Nick.
Gdy nas zobaczył, jakby odetchnął z ulgą. Zaspani spojrzeliśmy się na niego pytająco.
- Co chcesz? - spytałem niemiło.
- Nic, tylko się martwiłem - powiedział.
- O jak miło - powiedziałem milutkim głosem - a teraz wyp... - przerwałem, bo Clar walnęła mnie z łokcia w żebra. - Wyjazd.
- Dobra, dobra, nie wściekaj się tak.
Wyszedł. Leżąc tak, przyglądałem się Clar. Była piękna, a szczególnie teraz, kiedy jest w ciąży ze mną. Zjechałem wzrokiem na brzuch. W niektórych miejscach widać było delikatne wypuklenia.
Przyłożyłem dłoń do bluzki. Jak na zawołanie, poczułem mocne kopnięcie. Widać było, że dziecko ma niezłego kopa, bo Clar aż się skrzywiła.
- Aż tak mocno? - spytałem.
- Yhm - mruknęła.
Przytuliła się mocniej do mojej klatki piersiowej, a ja masowałem jej brzuch. Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę, dopóki dziewczyna znów nie zgłodniała...
----------------------------
Kochani,
Bardzo Was przepraszam! Wiem, rozdziały miały być codziennie, ale wyjechałam z rodzicami do jakiejś dziury w lesie, gdzie jedną kreskę zasięgu łapałam tylko na końcu pomostu, więc nie miałam możliwości napisania rozdziałów... Przewiduję jeszcze jeden dłuższy wyjazd (21.07 - 6.08). Nie wiem czy będzie tam zasięg, a co dopiero internet. Ale do tego czasu postaram się wstawać rozdziały codziennie.
Piszcze w komentarzach, czy wolicie 2-3 krótszych rozdziałów, czy jeden długi rozdział dziennie...