Rozdział 34

7.8K 316 26
                                    

Ostatni raz pocałowałem ją w dłoń i tak przez resztę czasu siedzieliśmy w ciszy patrząc się na siebie...  

CLAR

Po paru dniach niejedzenia, dochodziłam do siebie przez dobre 2 tygodnie. Z początku ciężko mi było wmusić w siebie choć troszkę, ale z pomocą chłopaków jakoś poszło. 

Dzisiaj wstałam  dość późno, bo po 14.00. Max się śmiał, że odsypiam noce, podczas których czuwałam przy nim. Teraz role się odwróciły, mianowicie on siedział i pilnował mnie. Było tak też i dzisiaj. Po przebudzeniu pierwsze co zobaczyłam, to Max wpatrujący się i leżący obok mnie. 

Uśmiechnęłam się na dzień dobry i przytuliłam. 

- Co chcemy dzisiaj robić? - spytał całując mnie w czoło. 

Ni stąd ni zowąd palnęłam:

- Chciałabym pojeździć konno. Dawno tego nie robiłam. 

- Jak chcesz, to zaraz cię umówię. 

- Okej. 

Kiedy Max poszedł rezerwować godzinę jazdy, ja poszłam do łazienki. Byłam w trakcie prysznica, gdy poczułam ciepłe dłonie na talii. 

- Jak tu wlazłeś? - spytałam odwracając się.

- Mam swoje sposoby - mruknął. 

- Daj mi się umyć w spokoju. 

- Tylko szybko. 

Tak jak prosił, w błyskawicznym tempie spłukałam pianę z ciała i włosów. Wyszłam z kabiny. Owinięta w puszysty ręcznik podeszłam do kosza, na którym leżały moje ubrania. Wskoczyłam w nie szybko. Rozczesałam włosy. Zostawiłam je do naturalnego wyschnięcia. Wyszłam i skierowałam się do pokoju. 

W nim zastałam Max'a siedzącego z Dylan'em na kolanach. Mały jako tako nie siedział jeszcze. Bardziej opierał się o tors taty.

- Na którą mnie zapisałeś?

- 16.30. 

- Pójdziesz mi coś zrobić do jedzenia?

- A ty co?

- Muszę się przebrać. Jest po 15, a znając życie do stajni nie jedzie się krótko. 

- Fakt. Mamy półgodziny drogi. 

Pokiwałam głową. Jak chłopak zniknął z malcem na rękach, dorwałam się do szafy. Jeśli mnie pamięć nie myli, to brałam jakieś bryczesy, toczek, czapsy i sztyblety. Po kilku minutach szukania trzymałam w rękach potrzebne rzeczy. 

Ubrałam moje ulubione ulubione czarno-miętowe bryczesy i tego samego koloru koszulkę polo. 

Czapsy wzięłam w rękę i buty w drugą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czapsy wzięłam w rękę i buty w drugą. Zeszłam na dół. W korytarzu przywitał mnie Max ze śniadaniem na talerzu. Kiedy mnie zobaczył o mało go nie upuścił. 

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz