Rozdział 30

7.9K 341 10
                                    

Położyłam go do kołyski. W łazience namoczyłam w ciepłej wodzie pieluchę. Wróciłam do pokoju. Położyłam na Dylan'ie ciepły materiał. Trudno najwyżej będzie mokry i go przebiorę. Nie minęło 20 minut, a brzdąc spał jak zabity...

- Boże, nie wiem jak ci dziękować - szepnęłam do Ben'a. 

- Nie ma sprawy. 

Ostrożnie przebrałam Dylan'a, tak żeby go nie obudzić. Założyłam na niego body z długim rękawem w paski, na nie wciągnęłam szare spodenki i tego samego koloru czapeczkę. 

Stanęłam oparta o drewnianą barierkę i przyglądałam się synkowi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stanęłam oparta o drewnianą barierkę i przyglądałam się synkowi. Wyglądał uroczo. Od czasu do czasu poruszając się. Byłam tak zajęta oglądaniem Dylan'a, że dopiero po chwili dotarł do mnie dźwięk tłuczonego szkła. 

Automatycznie zasłoniłam ciałem całe łóżeczko malca. Kiedy już doszłam do siebie, zorientowałam się, że Ben stoi nade mną i mnie osłania, tak jak ja Dylan'a, który obudził się przez nagły huk. 

Szybko go przytuliłam do piersi i wyszłam z pokoju na korytarz, gdzie nie ma okien. Myślałam, że wybuchnie płaczem, ale nic takiego nie miało miejsca.

- Ben, mógłbyś zawołać Max'a? - poprosiłam.

- Jasne. 

MAX

Siedzieliśmy w salonie. Chłopaki wypytywali mnie o Clar i Dylan'a, kiedy wleciał Ben. 

- Max, jesteś proszony na górę - powiedział lekko zdenerwowany. 

- Coś się stało?

- Wybite okno się stało - oznajmił. 

Zaniepokojony wbiegłem na piętro. Na górze o mało nie zabiłem Clar z dzieckiem. 

- Nic wam nie jest?

- Nie, Ben nas osłonił. 

Przytuliła się do mnie. 

- Spokojnie. Przeniesiemy się do innego pokoju, na czas wymiany okna, a potem coś wymyślimy. 

- Okej. Gdzie będziemy spać?

- Korytarzem do końca i w lewo. Są tam tylko jedne drzwi. 

- Przeniesiesz łóżeczko?

- Tak. 

CLAR

Poszłam do wcześniej wymienionego pokoju. Próbowałam ukołysać Dylan'a. Niestety huk rozbudził go na dobre.

Zaraz potem do pokoju wszedł Max z łóżeczkiem. Ustawił je przy naszym łożu. Tak, łożu. Mebel był o wiele większy niż ten poprzedni. 

Po ułożeniu malucha w kojcu, wróciłam na chwilę do starego pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ułożeniu malucha w kojcu, wróciłam na chwilę do starego pokoju. Do torby spakowałam parę swoich i Dylan'a rzeczy.

Kiedy pakowałam pieluchy z najniższej szuflady, zobaczyłam kawałek czegoś dziwnego na podłodze. Podniosłam to. Kolejny kamień. Odwróciłam na drugą stronę. 

Kochanie, to że będziesz miała ochronę, to nie znaczy, że jesteście bezpieczni. Strzeż się nocy. Już niedługo się zobaczymy.

Twój S.

Przestraszyłam się nie na żarty. Ten cały Steven mnie przerażał. Usłyszałam płacz Dylan'a. Zdenerwowana pobiegłam do niego. Biorąc go na ręce zaczęłam płakać. 

- Za dużo tego wszystkiego, wiesz kochanie? - powiedziałam do synka mocniej go przytulając. 

Usiadłam z nim na łóżku i położyłam na pościeli. Mały rozejrzał się dookoła. Uśmiechnęłam się przez łzy. Do pokoju ponownie wszedł Max. 

- Myszko, co ma z tym zro... - nie dokończył. 

Gdy mnie zobaczył rzucił na ziemię torbę i podszedł do mnie. 

- Co się stało?

- Nic - wzruszyłam ramionami. 

- Mnie nie oszukasz. Widzę, że coś nie gra. Powiedz mi - kucnął przede mną.

Bez słowa wzięłam Dylan'a na ręce i poszłam do pokoju z wybitym oknem. Podałam mu kamień i wyszłam stamtąd. Zeszłam na dół do kuchni.

Kiedy wyjmowałam z lodówki butelkę wody, usłyszałam rumor na schodach, a po chwili zobaczyłam Max'a z szeroko otwartymi oczami. 

- Dlaczego mi do jasnej cholery nie powiedziałaś?! - krzyknął. 

Przytuliłam mocniej Dylan'a. Zakryłam mu uszy. 

- Nie krzycz przy dziecku - powiedziałam spokojnie. 

- Jak mam do kurwy nędzy nie krzyczeć! Ten koleś ci grozi, a ty mi nic nie mówisz! - krzyczał coraz głośniej. 

Skuliłam się w sobie. Nienawidziłam kiedy ktoś na mnie krzyczał, albo robił to w moim otoczeniu. Do kuchni zeszło się kilku chłopaków. Między innymi Ben i Victor. Chciałam wyjść, ale Max złapał mnie mocno za ramię i szarpnął mną. Zrobił to tak mocno, że o mało nie upuściłam małego, który swoją drogą zaczął płakać. 

Ben jako pierwszy ocknął się i pomógł mi zabierając dłoń Max'a z mojego ramienia. 

- Co ty odpierdalasz? - stanął w mojej obronie. 

- Co ona odpierdala! - wytknął mnie palcem. - Ta suka nie chciała mi powiedzieć, że dostała kolejne pogróżki! 

Nie powiem, zabolało. I to bardzo. 

- Nie nazywaj jej tak!

Było mi przykro, że tak powiedział, ale czasu nie cofnę. Pokręciłam tylko głową i wyszłam. Przeszłam do pokoju, w którym porządnie ubrałam Dylan'a w ciepłe ciuszki. Założyłam sweter i zeszłam. W przedpokoju stał wózek małego. Włożyłam go do niego i przykryłam dodatkowo kocykiem. Wyszłam i skierowałam się w lewą stronę...

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz