Rozdział 21

9.6K 407 13
                                    


Rozdział jest nie sprawdzony, więc przepraszam za błędy.


Przytuliła się mocniej do mojej klatki piersiowej, a ja masowałem jej brzuch. Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę, dopóki dziewczyna znów nie zgłodniała...

Kiedy ona tak sobie spała, zszedłem na dół. Dołączyłem do chłopaków i do narady. Ustaliliśmy, o której wyjeżdżamy i jak ma przebiec cała ta akcja. Nie wiem ile minęło, ale akurat, kiedy wstawaliśmy, z góry powoli schodziła Clar.

Szybko do niej podszedłem i pomogłem pokonać resztę stopni. Gdy się już z nimi uporaliśmy, poszliśmy do reszty na taras. Usiadłem na leżaku, a Clar pomiędzy moimi nogami. Oparła się plecami o moją klatkę piersiową.

Tak jak przed jej ponownym zaśnięciem, zacząłem masować jej brzuch. Chyba jej się to podobało, bo wydała z siebie pomruk i rozluźniła się.

- Ej chłopaki, co robimy, bo nie chce mi się tak siedzieć - spytał Dennis.

- Może zagramy w nogę? - zaproponował Nick.

- Naprawdę? - spytałam.

- No tak, a coś nie tak?

- Jak małe dzieci - zaśmiałam się.

- Oj tam, podobno mężczyźni, to wciąż małe dzieci - zaśmiał się Nick. - To co gramy?

- Ja odpadam - powiedział Max.

- Dawaj, bez ciebie, to nie to samo - jęknął Dennis.

- Nie, wolę posiedzieć tutaj z Clar.

- Idź, posiedzę tu i popatrzę co prawdopodobnie będziesz robił z dzieckiem - powiedziałam.

- Dzięki - cmoknął mnie w czoło.

Podniosłam się z leżaka, żeby puścić chłopaka. Kiedy pobiegł do reszty, usiadłam z powrotem na siedzeniu i przyglądałam się chłopakom.

Grali dopóki nie zaczęło się ściemniać, a oni nie zaczęli się zabijać o własne nogi. Było mnustwo śmiechu przy tym. W końcu Dennis przewrócił się na trawę z krzykiem. Chłopaki pomogli mu wstać i przenieśli go do salonu na kanapę. Poszłam za nimi.

Jeremy delikatnie podciągnął nogawkę od spodni. Cała łydka od góry do dołu była sina, a gdzieś w jej połowie widać było mocne wypuklenie.

- To mi wygląda na złamanie kości piszczelowej - stwierdził po wstępnych oględzinach. - Max, zabierz stąd Clar. Nastawianie kości piszczelowej nie należy do najlepszych widoków.

Bez oporu poszłam z Max'em do pokoju. Nie wiedzieliśmy co mamy w tym czasie robić i siedzieliśmy tak bezczynnie. W tym czasie słyszałam tylko okropne krzyki Dennis'a. Zapewne nastawiali jego nogę. Kiedy tak słuchałam tego, wtulałam się mocniej w Max'a. Jeremy miał rację, że to nie najlepszy widok, ale także dźwięki nie ją przyjemne.

- A może pójdziemy na basen? - zaproponował chłopak, gdy po raz kolejny mocniej go objęłam.

- Okej.

Przebrałam się w kostium kąpielowy, a Max założył kąpielówki. Wzięłam ręczni i poszliśmy. Będąc na płycie basenu, odłożyłam ręcznik na leżak. Weszliśmy powoli do wody. Popływaliśmy chwilę.

MAX

Po paru minutach pływania w tą i z powrotem, znudziło mnie to. Kiedy Clar podpłynęła na płytką stronę, zacząłem na nią chlapać. Pisnęła zaskoczona, ale nie czekała na nic. Odwdzięczyła mi się tym samym. Wniknęła z tego wojna na chlapanie. Nikt nie wygrał, ale było super. Skończyliśmy śmiejąc się w niebo głosy.

Spojrzeliśmy sobie w oczy. W jej mogłem zauważyć radosne iskierki. Uśmiechnęła się lekko. Podpłynęła do mnie. Położyłem dłonie na dole jej pleców. Ona zarzuciła mi swoje na mój kark. Obróciłem nami wokół własnej osi. Zaśmiała się dźwięcznie odchylając głowę do tyłu.zatrzymałem się i oparłem czoło o jej. 

Trwaliśmy tak jeszcze przez parę chwil, ale przerwał na Nick, który wszedł na płytę. Clar chciała się odsunąć, ale nie pozwoliłem jej na to. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie. 

- Dobra, ja wychodzę - powiedziała. 

- Dlaczego?

- Zimno mi już. 

Rzeczywiście miała na rękach gęsią skórkę. Wyszliśmy razem z wody. 

- Nie musisz wychodzić. Możesz jeszcze sobie popływać. 

- Okej. 

Wrócił do basenu.

- To ja się przyłączę - krzyknął Nick. 

W biegu zdjął koszulkę, buty, spodnie i skarpetki, po czym wskoczył na bombę do wody. Wyglądaliśmy, tak jak Clar i ja przed chwilą. Chlapaliśmy się. W końcu Nick miał dość przegrywania i zaczął mnie podtapiać. 

CLAR

Teraz to już przegiął. 

- Nick, przestań, bo się zachłyśnie - krzyknęłam wstając z leżaka. 

- Komuś tu się włączył tryb matkowania - zaśmiał się. 

Mnie nie było w żadnym razie do śmiechu. Nick po raz kolejny podtopił Max'a, ale tym razem ten się nie wynurzył.

- Max! - krzyknęłam.

Chłopak już długo był pod wodą i zaczynało mnie to niepokoić. 

- Max! - krzyczałam z histerią w głosie.

Po moich policzkach popłynęły łzy. Weszłam do wody, a w tym czasie Nick zanurkował po Max'a. Wyciągnął go na posadzkę. Nie oddychał. Kiedy brat zaczął ratowanie chłopaka, nie wytrzymałam już. Płakałam ile sił. Mój Max nie oddychał. Mój chłopak i ojciec dziecka. 

Wstałam chwiejnie z kolan. Zatoczyłam się do tyłu. Kręciło mi się w głowie. Odeszłam od nich, bo nie chciałam tego widzieć. Musiałam się oprzeć o coś. 

Chwilę później usłyszałam ciche śmiechy. Odwróciłam się. Max stał cały i zdrowy obok Nick'a. Śmiali się patrząc na mnie. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, ale po chwili dotarło do mnie co zrobili. Jak na zawołanie, wszystkie emocje ze mnie wyparowały i zrobiło mi się strasznie słabo. Zatoczyłam się mocniej do tyłu. 

MAX

Kiedy Clar odeszła, Nick dał mi sygnał, żebym już przestał udawać. Wstałem z podłogi. Zaśmialiśmy się i spojrzeliśmy się na dziewczynę.

 Zacząłem odczuwać wyrzuty sumienia. Clar była cała zapłakana i ledwo trzymająca się na nogach. Gdy tylko nas zobaczyła, przestała płakać i popatrzyła tępo na nas. 

Po chwili, jakby była pijana, zatoczyła się do tyłu, a później jeszcze raz, tylko po ostatnim osunęła się na podłogę. Szybko do niej podbiegłem. Próbowałem ją ocucić, ale nic nie działało. 

- Biegnij po Jeremi'ego! - krzyknąłem. 

Pobiegł jak najszybciej.

- No dalej kochanie, obudź się, to był tylko żart - mamrotałem do niej. 

Odgarnąłem włosy z jej czoła. 

- No, pobudka. 

Jeszcze raz poklepałem ją po policzkach. Nic.

Na płytę basenową wbiegli chłopcy. Szybko rzucili się do Clar. 

- Co znowu zrobiliście?

- To był tylko głupi żart - jęknąłem. 

- To nie mogło się dla niej dobrze skończyć. Połóż ją na płasko. 

Zrobiłem jak prosił. Sprawdził, czy oddycha. Na szczęście tak. 

- Dobra przenosimy ją do pokoju. Potrzebuje tylko odpoczynku. A wy, jak się nie ogarniecie, dostaniecie zakaz zbliżania się do niej - powiedział. 

Przenieśliśmy ją. I tak jak poprzednio położyłem się obok niej i czekałem aż się obudzi. Nie zrobiła tego. Po 3 godzinach czekania usnąłem z nadzieją, że się jutro obudzi...

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz