Rozdział 15

11.7K 427 15
                                    

Krzyknąłem do, że ją znalazłem, i że potrzebuję noszy. Zapakowaliśmy Clar na nie, co nie obyło się bez jej krzyków, ale w końcu się udało i wróciliśmy z nią do domu. Jeremy przeprowadził wszystkie potrzebne badania i sprawdził, czy nic nie dolega małemu. Okazało się, że Clar miała tylko strupa na plecach, którego razem z Jeremy'm odmoczyliśmy i zabandażowaliśmy. Wreszcie moje maleństwo i dziewczyna byli bezpieczni...  

Rano obudziłem się z wrażeniem, że wczorajsza akcja była tylko kolejnym snem. Moje wątpliwości rozwiała ręka Clar, która leżała na mojej, a nasze palce były splecione. Położyłem się na boku i patrzyłem na moją piękną dziewczynę, która niedługo miała wydać na świat mojego potomka. Pogładziłem delikatnie jej policzek. Tak żeby nie obudzić śpiącej Clar, wstałem. Ubrałem pierwsze lepsze dresy i koszulkę jakie leżały pod ręką. Zszedłem na dół w celu zrobienia nam śniadania do łóżka. Przygotowałem trzy croissanty dwa dla dziewczyny i jednego dla mnie, po dwie pełnoziarniste bułeczki, po butelce soku pomarańczowego, jajku na miękko. Sobie zrobiłem jeszcze kawę, a Clar zaparzyłem zieloną herbatę, którą uwielbia. Ustawiłem wszystko na tacy i dołożyłem jeszcze sztućce i orchideę, którą nie ukrywając zerwałem z ogrodu, bo nie chciało mi się jechać do kwiaciarni. Wziąłem przygotowaną tacę i ruszyłem do pokoju. Szedłem jednak tak wolno, że ślimak by mnie prześcignął. Po prostu bałem się, że obleje się wrzątkiem z herbaty Clar. Jakoś mi się udało dojść w całości z nieruszoną tacą. W pokoju odstawiłem ją na biurko. 

Podszedłem do łóżka. Clar leżała zakopana po samą szyję w kołdrze. Była wypukła tylko w miejscu brzucha dziewczyny. Dotknąłem go. Poczułem mocne kopnięcie. Przerażony zacząłem budzić Clar. 

- Clara słoneczko, obudź się - potrząsnąłem delikatnie jej ramieniem. 

- Hm? - wymruczała.

- Chyba coś jest nie tak z dzieckiem. 

- Wszystko jest w porządku. Poczułabym gdyby coś się działo. Poza tym skąd przyszedł ci taki pomysł? - odwróciła się do mnie, tak, że leżała na boku twarzą do mnie. 

- Bo coś się ruszyło w twoim brzuchu. 

- Maluch już od jakiegoś czasu kopie i przekręca się, co nie jest zbyt przyjemne, ale da się wytrzymać - powiedziałam. - A ty myślałeś, że co?

- Nie wiem, że coś się dzieje - wzruszył ramionami. - Zmieniając temat, przyniosłem nam wspólne śniadanie do łóżka. 

- Oooo, jak miło - przeciągnęła się jeszcze, co spotkało się z bólem wypisanym na twarzy. 

- Strupy?

- Tak, ale mam nadzieję, że do czasu porodu się zagoi. 

- Nie ważne. Smacznego - postawiłem tacę na jej kolanach i sam się położyłem. 

Wziąłem swoją porcję i zaczęliśmy posiłek. Po jego skończeniu zabrałem brudne naczynia, które postawiłem na biurku. Rzuciłem się na posłanie. Clar pisnęła cichutko na mój szybki ruch, ale potem zaśmiała się głośno. 

- Oj Max, Max - pokręciła głową. - Czasami zachowujesz się jak dziecko. 

- A skąd ty to możesz wiedzieć. Dopiero się dowiesz jak zachowuje się dziecko, jak urodzisz nam synka. 

- A ty skąd wiesz, że to będzie synek? A jak urodzi się dziewczynka? Co wtedy? Nie będziesz jej chciał?

Nie wiedzieć czemu zaczęła płakać. Przytuliłem ją do siebie i pocieszałem.

- Nawet tak nie mów. Jeśli będzie dziewczynka, to nauczę ją samoobrony jak podrośnie, żeby żaden chłopak się nie dobierał do naszej małej księżniczki. 

- Naprawdę? - pociągnęła nosem. 

- Tak. A jeśli będzie chłopiec, to jak podrośnie, to nauczę go wszystkiego i wstąpi do gangu...

- O nie, nie, nie będzie nigdzie wstępował. Już i tak wystarczająco się martwię o ciebie i Nick'a. Nie zamierzam rwać sobie włosów z głowy w obawie o syna. 

- Okej, no to nauczę go strzelać i walczyć. 

Pokiwała głową i mocniej się we mnie wtuliła. Jeszcze chwilę tak poleżeliśmy, aż Clar nie zachciało się kąpieli, którą oczywiście, to ja musiałem przygotowywać. Nalałem dużo ciepłej wody, dolałem olejków zapachowych i płynu, z którego powstała piana. Wróciłem do dziewczyny. Nieudolnie próbowała wstać, w czym przeszkadzał jej wielki brzuch. Złapałem ją za ręce i pociągnąłem. Powoli poszliśmy do łazienki. Rozebrała się i odwinęła bandaż, po czym weszła z moją pomocą do wanny. 

- Nie wykąpiesz się ze mną? - spytała. 

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. 

- Dlaczego?

- Bo na plecach masz rany.

- Nie bolą tak bardzo. Poza tym chcę nadrobić stracony czas z tobą. 

- No okej, ale jak będzie coś nie tak, to wychodzę. 

Rozebrałem się i dołączyłem do niej. Ostrożnie usiadłem za nią i przyciągnąłem tak, że na mnie leżała. Delikatnie umyłem jej brzuch. Znów poczułem kopnięcie. Clar położyła dłoń na mojej i jeszcze raz poczuliśmy delikatne wypuklenie, które zaraz zniknęło. 

CLAR

Kiedy nasze maleństwo dawało znać o sobie, byłam w niebo wzięta. Czułam raz delikatniejsze, raz mocniejsze ruchy. Popukałam się palcem po brzuchu, co spotkało się z pokazaniem się małej rączki.

 Popukałam się palcem po brzuchu, co spotkało się z pokazaniem się małej rączki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaśmialiśmy się. To było niesamowite uczucie. Uroniłam nawet kilka łez.

- Hej, czemu płaczesz?

- To przez hormony ciążowe. Płakałam jak patrzyłam na ścianę, kiedy byłam u Richard'a. U mnie płacz będzie częsty i nieuzasadniony, więc się przygotuj.

- Okej. 

- Mam ochotę na ogórki kiszone i czekoladę - wypaliłam ni stąd ni zowąd.

- Jak wyjdziemy z wanny, to pójdę po nie. 

Reszta dnia minęła spokojnie. Byli nawet chłopaki, żeby posiedzieć ze mną. Max przynosił mi rzeczy, na które miałam ochotę. Kiedy za którymś razem Max wrócił ze sklepu z moją zachcianką, oprócz niej, dał mi pudełko z dziurkami przy pokrywce...

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz