Ona - dziewczyna, która została osierocona.
Jej rodzice zostali zastrzeleni na balu charytatywnym. Próbuje odnaleźć starszego brata, który znikną kilka lat temu.
On - chłopak, który uciekł od rodziny, bo dołączył do gangu.
Kiedy dowiedział s...
Po naszym pojednaniu Ben przyniósł płaczącego Dylan'a. Nakarmiłam go i oddałam Max'owi. Ładnie razem wyglądali. Wzięłam telefon chłopaka. Zrobiłam im zdjęcie. Kiedy moja noga już wyzdrowieje, pojadę wydrukować zdjęcie i włożę w jedną z ramek w przedpokoju. Resztę dnia przesiedziałam w pokoju razem z chłopakiem...
Rano obudziło mnie delikatne łaskotanie w policzek. Mruknęłam niezadowolona. Obróciłam się na drugi bok i przytuliłam się do poduszki.
- Bo zrobię się zazdrosny - usłyszałam zachrypnięty głos Max'a.
- A niby dlaczego?
- Ta poduszka dostaje więcej czułości ode mnie.
- Nie przesadzaj.
Odwróciłam się na drugą stronę. Chłopak leżał na boku z głową opartą na zgiętym ręku i przyglądał mi się. Przysunęłam się bliżej niego, ale moja noga zaprotestowała na ten ruch. Syknęłam przeciągle, kiedy ból rozszedł się po całej nodze.
- Co się stało?
- Nic, po prostu noga mnie zabolała.
- Poczekaj.
Wyskoczył z łóżka i wybiegł z pokoju. Zdziwiona opadłam na poduszki i już miałam zasypiać kiedy do środka wszedł Max z Jerem'im.
- Cześć - przywitał się chłopak.
- Hej.
- Mogę zobaczyć nogę?
Odkryłam pokaleczoną kończynę. Nie prezentowała się najlepiej, ale nie było najgorzej. Jeremy zmienił mi opatrunek.
- Powiem tak, za dobrze to nie wygląda, ale z czasem będzie się goiło.
- Dzięki.
- I będzie najlepiej, jak będziesz ograniczać chodzenie do minimum, jeszcze lepiej, żebyś w ogóle nie chodziła.
- Okej.
Jeremy wyszedł, a Max podał mi wiercącego się Dylan'a. Jak dawałam mu mleko, odwracał główkę. Podciągnęłam go wyżej, żeby przytulić. W tamtym momencie wiedziałam dlaczego był nie spokojny.
- Trzeba mu zmienić pieluszkę - powiedziałam.
Max spojrzał na mnie przerażony.
- Nie bój się. Przynieś ceratę, talk, czystą pieluszkę i mokre chusteczki.
Wszystkie wymienione rzeczy chwilę później pojawiły się obok mnie.
- Rozłóż ceratę, połóż na niej małego - robił jak mu mówiłam. - Rozepnij body i zdejmij brudną pieluszkę.
Kiedy rozpiął ubranko, pobladł na twarzy.
- Boże, jak to śmierdzi - jęknął krztusząc się.
Zaśmiałam się na jego reakcję. Chłopak zdjął pieluchę, przy czym o mało nie zwymiotował i wyrzucił ją jak najszybciej.
- Teraz weź chusteczki i wytrzyj go.
Przy tym pozieleniał na twarzy jeszcze bardziej.
- Wyrzuć je i posyp pupę talkiem. Tylko nie za dużo.
Wziął do ręki buteleczkę z proszkiem i próbował rozkminić jak otworzyć. Złapał za całą pokrywkę.
- Nie...
Nie zdążyłam powiedzieć, żeby tak nie robił, bo cały proszek rozsypał się po pokoju zasypując nas przy okazji. Mało nie posikałam się ze śmiechu. Cała nasza trójka była biała, a Max miał bezbłędną minę.
- Mogłaś mi powiedzieć - burknął.
- Miałam to zrobić, ale było za późno.
Dylan patrzył na nas zdezorientowany. Najzwyklej w świece rozpłakał się. Podniosłam go i przytuliłam. Kiedy go pogłaskałam małego po główce, uspokoił się jakby nigdy nic.
- Dobra, rozetrzyj odrobinę tego co zostało na pupie.
Zrobił jak mówiłam. Niezdarnie, ale zrobił.
- Teraz pielucha.
Dałam mu dokładną instrukcję co do jej zakładania. Po zmienieniu pieluchy, Max podniósł mnie i posadził na fotelu, a sam zabrał się za zdejmowanie brudnej pościeli. Ja w tym czasie nakarmiłam Dylan'a.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Moja noga już prawie jest zdrowa. Mam jeszcze problemy z poruszaniem się, ale nie jest tak masakrycznie jak wcześniej.
Max w ciągu tego tygodnia bardzo mi pomagał. Jak chciałam mu powiedzieć, że nie musi, to mówił, że to są jego przeprosiny za wcześniejszą kłótnię.
Tak więc teraz szykuję się na randkę z Max'em. Niezbyt przekonywałam mnie wizja zostawienia kilku tygodniowego malca w domu pełnym gangsterów. Ben zaoferował opiekę nad nim, kiedy my wyjdziemy. Z niechęcią się zgodziłam.
- Gotowa? - do pokoju wszedł Max. - Wow...
Przeleciał wzrokiem po moim ciele. Byłam ubrana w czarną sukienkę, która miała długie rękawy zrobione z koronki, czerwone szpilki.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Do tego zrobiłam delikatny makijaż składający się z tuszu do rzęs i czerwonej szminki.
- Tak, zaraz zejdę.
Chłopak zszedł na dół, a ja wzięłam Dylan'a na ręce. W wolną rękę wzięłam kopertówkę i zeszłam do reszty. Czekali na nas w salonie.
- Okej, mówiłam już co i jak - zwróciłam się do Ben'a podając mu malca. - Jakby coś się działo, to masz dzwonić.
Chłopak sprawnie go przejął.
- Spokojnie, nie masz się czym martwić. Poradzimy sobie, tak? - tu uśmiechnął się do Dylan'a.
Ten patrzył się na niego jak na najpiękniejszy obrazek.
- Okej, my jdziemy - Max oplutł mnie ręką w pasie.