Ona - dziewczyna, która została osierocona.
Jej rodzice zostali zastrzeleni na balu charytatywnym. Próbuje odnaleźć starszego brata, który znikną kilka lat temu.
On - chłopak, który uciekł od rodziny, bo dołączył do gangu.
Kiedy dowiedział s...
Zaniosłam go do pokoju. Nakarmiłam ostatni raz przed spaniem i ukołysałam. Po ułożeniu go w kojcu zabrałam elektroniczną nianię i poszłam się wyszywać do snu. Szybki prysznic, a po nim wskoczenie w piżamę i słodki, a zarazem uzdrawiający sen...
Przebudziłam się lekko, kiedy do pokoju wszedł Max. Starał się być cicho, ale nie wychodziło mu to najlepiej. Po dość głośnym przebraniu się wyszedł na chwilę. Zapewne do łazienki. Chwilę go nie było i zaraz wrócił. Położył się obok mnie i jak zawsze przytulił się do moich pleców i usnęliśmy razem.
Rano obudziło mnie wiercenie się Dylan'a w łóżeczku. Ostrożnie wyplątałam się z objęć Max'a i podeszłam do niego. Leżał na rozkopanym kocyku. Akurat kiedy się nad nim pochylałam ziewnął szeroko.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Uśmiechnęłam się. Takie poranki mogłabym mieć codziennie,ale nic co miłe nie trwa wiecznie.
Mały zaczął płakać. Zapewne z głodu. Wzięłam go na ręce i usiadłam z nim w fotelu. Po nakarmieniu, przebrałam go w śpioszki, które wyglądały jak miś. Odłożyłam go do kołyski i zabrałam się za przygotowanie ubrań dla siebie. Stanęło na leginsach w niebiesko-biało-czarne wzorki i niebieskim swetrze. Szybko się przebrałam. Małego włożyłam do fotelika. Wzięłam jego niebieski kocyk i poszłam z nim do łazienki. Umyłam zęby i twarz, rozczesałam włosy i spięłam je w kucyka.
Mały był wniebowzięty kiedy opłukiwałam twarz wodą. Skończyło się na "bitwie" na wodę. Bardziej to polegało na tym, że ja moczyłam palce w strumieniu wody i dotykałam nimi nosa lub policzków Dylan'a. Machał przy tym rączkami i nóżkami jak oszalały.
W końcu, ku jego niezadowoleniu, wytarłam go puchowym ręczniczkiem i wyniosłam z łazienki. Ten na znak protestu zaczął się drzeć w niebo głosy. Jakbym mu nie wiadomo co robiła.
Swoim płaczem obudził pół domu. Każdy przyszedł do kuchni, gdzie starałam się go uciszyć. Na przód wyrwał się Jeremy i Max.
- Co się dzieje? - spytali w tym samym czasie.
- Oderwałam go od zabawy - mruknęłam.
- Jakiej?
- Spodobało mu się, jak zmywałam mydło z twarzy i skończyło się na tym, że zaczęłam mu moczyć policzki i nosek wodą.
- I o to tyle krzyku? - spytał Max podchodząc do Dylan'a i wyjmując go z fotelika.
Synek przytulił się do niego i dalej płakał, ale nieco ciszej. Po paru minutach uspokoił się i oglądał świat za plecami ojca.
- Chyba polubi kąpiele - zaśmiał się Jeremy.
- I nie będzie go można wyciągnąć z wanienki, bo będzie się darł jakby go ktoś obdzierał ze skóry - burknęłam niezadowolona wizją wyciągania go z wody.
- Może nie będzie tak źle - pogłaskał mnie po plecach Max. - Jeremy, zbierz chłopaków. Jedziemy odbić Nick'a.
Na słowa Max'a zamarłam. Odwróciłam się do niego gwałtownie ze łzami w oczach. Reszta jakby wyczuwając napiętą atmosferę wyszła zostawiając nas samych w kuchni.