Stałam przed nimi i patrzyłam się na nich, a oni na mnie. Nie wytrzymałam. W moich oczach pojawiły się łzy. Jeremy zabrał ode mnie malucha i zabrał ze sobą chłopaków dając mi i Nick'owi trochę prywatności...
Łzy lały się strumieniami po moich policzkach. Opadłam na kolana przy łóżku. Nick próbował się podnieść, ale nie wychodziło mu to najlepiej, więc przysunęłam się do niego na tyle, na ile pozwalała mi krawędź łóżka.
Chłopak objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego tak żeby nie sprawiać mu bólu. Trwaliśmy tak przez bite paręnaście minut.
- Wiesz co ja przez ciebie przechodziłam? - zapytałam z wyrzutem.
- Zdaję sobie z tego sprawę - pocałował mnie w czubek głowy.
Zapadła pomiędzy nami cisza.
- Śniłeś mi się - szepnęłam.
- Tak?
- Yhm.
- Co ci się śniło dokładnie?
- Twój pogrzeb - powiedziałam bez uczuć.
Nick podniósł się na łokciu i spojrzał na mnie. Ja dopiero po chwili wpatrywania się w ścianę naprzeciwko przeniosłam na niego wzrok.
- Śniłeś mi się w trumnie. Staliśmy wokół niej i czekaliśmy aż zostanie zakopana, żebyśmy mogli ułożyć kwiaty i zapalić znicze - mój głos był beznamiętny.
Przed oczami pojawił mi się obraz ze snu. Nick ubrany w dopasowany garnitur, leżał w wyściełanej miękkim materiałem trumnie.
- Nie wiem dlaczego takie rzeczy ci się śnią, ale to nie jest normalne. Porozmawiaj z Max'em, może on coś na to poradzi - powiedział.
- Ale ja wiem dlaczego mi się to śniło. Mój umysł tak jak po śmierci rodziców nie chce tego przyjąć. Wypiera to z siebie.
Brat pokręcił tylko głową i opadł z powrotem na poduszki.
- Coś trzeba z tym zrobić. Nie chcę żebyś zadręczała się takimi myślami.
- Z tym nic nie da się zrobić. Muszę to przejść i tyle - wzruszyłam ramionami.
- Nie. Nie chciałbym widzieć cię w stanie w jakim zobaczyłem cię na pogrzebie rodziców. Nie pozwolę ci na stoczenie się na samo dno. Szczególnie teraz kiedy masz kochającego chłopaka, z którym masz synka, gały gang i mnie - oznajmił stanowczym głosem.
Przypuszczam, że gdyby mógł, to wstałby i zaczął chodzić po całym pokoju grożąc mi palcem przed nosem. Na moje szczęście w tej chwili był przykuty do łóżka i nic nie mógł zrobić. Kocham go, ale czasem potrafi być bardzo denerwujący jak każdy brat.
- Nie przejmuj się mną. Na razie trzeba się zająć tobą, bo wyglądasz co najmniej jakby coś cię przemieliło.
- Szczera do bólu.
- Życie - wzruszyłam ramionami.
- To w tobie kocham młoda - zaśmiał się.
Jego śmiech przerodził się w grymas bólu.
- Ja wciąż młoda, a ty się już starzejesz i nawet śmiać się nie możesz - parsknęłam.
- Poczekaj tylko. Jak wyzdrowieję, to zobaczymy kto nie może się śmiać.
- Trzymam cię za słowo.
Posiedzieliśmy jeszcze tak z półgodziny.
Nie wiem jak wy uważacie, ale według mnie nie ma to jak otaczająca cię rodzina i znajomi. Zawsze cię będą wspierać czy to masz gorsze czy lepsze dni. Wrócą i pomogą kiedy będziesz ich najbardziej potrzebować...
----------------------------
Kochani, wiem, że dla niektórych to bardzo zła wiadomość, ale właśnie przeczytaliście ostatni rozdział tej książki, o ile mogę tak ją nazwać...
Jednakże mam nadzieję, że spodoba wam się pomysł na drugą część, i że dalej będziecie mnie wspierać...
Dziękuję za wszystkie motywujące komentarze i gwiazdki, których jest cała masa...
Jeszcze raz bardzo serdecznie wam dziękuję i mam nadzieję, że do następnej części, która niedługo pojawi się na moim profilu, was nie ubędzie...
Ania5658 ♥♥♥
![](https://img.wattpad.com/cover/66544676-288-k615831.jpg)
CZYTASZ
Gang
Ficțiune adolescențiOna - dziewczyna, która została osierocona. Jej rodzice zostali zastrzeleni na balu charytatywnym. Próbuje odnaleźć starszego brata, który znikną kilka lat temu. On - chłopak, który uciekł od rodziny, bo dołączył do gangu. Kiedy dowiedział s...