Rozdział 9

14.4K 580 8
                                    

  - Wiesz co, dobrze, usunę się z drogi, ale nie licz, że jak coś się będzie działo, to ci pomogę - teraz to ja krzyczałem.   

Wyszedłem z pokoju. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Chodziłem bez celu po całym domu. Przechodząc obok pokoju Clar, usłyszałem cichy szloch. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zajrzałem do niej. Siedziała na środku pokoju, tyłem do drzwi. Miała spuszczoną głowę. Kiedy się przyjrzałem, zobaczyłem, że wykonuje jakieś krótkie ruchy ręką. Na początku nie mogłem zrozumieć co robi. Dopiero po chwili zrozumiałem, że się tnie. Szybko podszedłem do niej. Cały prawy nadgarstek był we krwi, która ściekała na podłogę. Ta miała powiększającą się szkarłatną plamę. Wyrwałem jej ostrze. Przynajmniej tak mi się wydawało, ale kiedy spojrzałem na narzędzie, nie mogłem uwierzyć. To nie była żyletka, tylko tępo zakończony kawałek metalu. Nie miałem pojęcia skąd go wzięła. Popatrzyłem na nią. Była już blada, a pod oczami tworzyły się cienie. Patrzyła na mnie ze łzami w oczach. To moja wina, że to zrobiła. Ból musiała odczuwać nieziemski. Jeżeli zrobiła to takim narzędziem, to trzeba było szybko przemyć te rany, bo mogło wdać się zakażenie. Podniosłem ją. Nawet się nie opierała. Leżała bezwiednie w moich objęciach. 

- Co ty najlepszego zrobiłaś - szepnąłem. 

Posadziłem ją przy wannie. Oparła się ciężko o ścianę. Wyciągnąłem z szafki apteczkę. Zadzwoniłem jeszcze po Jeremi'ego, żeby przyszedł. Kiedy obmywałem rany letnią wodą, do łazienki wszedł nasz lekarz.

- Co się stało?

- A nie widzisz? Pocięła się.

Odsunął mnie od dziewczyny. Wziął zdezynfekowaną gazę i przyłożył ją do ran. Clar wzdrygnęła się lekko, ale nie zabrała ręki. Może dlatego, że nie miała siły. Po prostu w połowie leżała i siedziała. Usiadłem obok niej i przytuliłem. 

- Przepraszam - powiedziałem. 

Nie odpowiedziała. Spojrzałem na jej twarz. Była blada jak kreda, usta sine, a pod oczami wory, które były większe o połowę niż wcześniej. Przycisnąłem ją mocniej do siebie. Kołysałem się z nią na boki. 

- Dlaczego ona jest taka blada? - zapytałem Jeremi'ego.

- Straciła dużo krwi. Trzeba ją przenieść na salę. Podam jej kroplówkę. 

Podniosłem ją i poszedłem za chłopakiem. Doszliśmy do schodów. Kiedy byłem w połowie poczułem coś zimnego na rękach. Spojrzałem w dół. Całe ciało Clar było zroszone zimnym potem. 

- Jeremy - zwróciłem jego uwagę.

- Nie jest dobrze. Szybko, trzeba jej podać krew.

Zeszliśmy do końca. Prawie biegliśmy na salę. Coraz mocniej przytulałem dziewczynę do piersi. Bałem się, że przeze mnie nie przeżyje. To dzięki mnie jest w tym stanie. 

W sali położyłem ją na łóżku. Była nieprzytomna. Jeremy od razu pobiegł po woreczek z krwią. Zerknąłem na grupę. Była to najrzadsza grupa krwi, AB. Woreczek powiesił na stojaku obok łóżka. Wkłuł igłę w przedramię Clar. Teraz walczyliśmy z czasem. Musieliśmy ją uratować. Nie było innej opcji. Musieliśmy. Te słowa ciągle przewijały mi się w myślach. Kiedy sytuacje była opanowana, a stan Clar powoli się poprawiał, Jeremy wyszedł mówiąc:

- Jak coś będzie nie tak, to wołaj. Będę u Nick'a.

- Okej. 

Usiadłem na skraju łóżka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiadłem na skraju łóżka. Złapałem bladą dłoń dziewczyny. Delikatnie jeździłem palcami po jej skórze nad zabandażowanym nadgarstkiem. Siedziałem tak chwilę, dopóki na salę nie wpadł Nick. 

- Nick, co ty tutaj robisz. Powinieneś leżeć. 

- Co z nią?

No tak przyleciał, bo pewnie Jeremy powiedział mu co się dzieje. 

- Już wszystko jest pod kontrolą - powiedziałem, żeby się uspokoił. 

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz