Rozdział 7

17.3K 642 19
                                    

  - Na wewnętrznej stronie jest napis, który zrobił na zamówienie tata.  

Po policzkach popłynęły mi łzy. Max przysiadł na podłokietniku fotela. Oparłam się o niego jednym ramieniem. Pocałował mnie w czubek głowy. Kołysał nami dopóki nie usnęłam.

MAX

Usłyszałem miarowy oddech mojej dziewczyny. Boże, jak to słowo świetnie brzmi. Naszyjnik wypadł jej z dłoni, które leżały luźno na kolanach. Ostrożnie, żeby nie zdeptać wisiorka, podniosłem Clarę w stylu panny młodej. Położyłem najpierw ją, a potem sam się ułożyłem obok niej na łyżeczki. Wtuliła się we mnie. 

Spała tak dobre 2 godziny. Do czasu aż się nie obudziła leżałem z nią. Kiedy powoli miałem dość leżenia, zacząłem całować jej twarz. Skrawek po skrawku zostawiałem mokre ślady.

- Kochanie, pobudka - mruknąłem do jej ucha.

- Jeszcze 5 minut. Daj odespać ten tydzień.

- Później to odeśpisz. Teraz wstawaj. Trzeba coś zjeść. Nikniesz w oczach.

- Mam szybki metabolizm.

- Wstawaj.

- Nie.

- Tak.

- Nie i koniec.

Zaśmiałem się. Leżała na plecach, więc usiadłem na niej.

- Ale ty wiesz, że nie jesteś najlżejszy?

- Ja jestem leciutki jak piórko. To co ty nazywasz tłuszczem, to czyste mięśnie. Zero sadełka.

Otworzyła oczy. Zaśmiała się. Miała piękny śmiech. Taki perlisty i delikatny.

- Dobra złaź ze mnie tłuściochu - pokazała mi język.

- O nie, ja się tak nie bawię. Jak ja jestem tłuściochem, to ty patykiem.

- Okej. A teraz zejdź, bo jak nie to połamiesz nieszczęsnego patyka i dopiero będziesz miał.

Zszedłem z niej, a raczej sturlałem na moją cześć łóżka. Dopiero po jakiś 5 minutach wstaliśmy. Kiedy schodziliśmy na dół, złapałem Clar za rękę i splotłem nasze palce. Popatrzyła na dłonie i uśmiechnęła się.

- Ocho, idą nasze zakochane gołąbki - powiedział Nick.

CLARA

Weszliśmy do salonu, co spotkało się z różnymi komentarzami na temat naszej dwójki. Nie było za dożo miejsca, więc Max usiadł w fotelu, a ja na jego kolanach. Mój żołądek zaczął domagać się jedzenia. 

- Ktoś oprócz mnie jest głodny - zapytałam.

- Wszyscy. To co zamawiamy?

- Boże, czy wy tylko zamawiacie? Nikt nie potrafi gotować?

- Nie potrafimy, a że nie było do tej pory kogoś kto by to zrobił, to jedliśmy same fast food-y.

- Jakim cudem nie jesteście spaślakami?

- Wiesz, same treningi robią swoje. 

- Okej, spróbuję coś ugotować. Na co macie ochotę?

- Coś niezdrowego - ktoś krzyknął. 

- O nie, nie zgadzam się. Skoro nie mogę na was polegać, to sama coś wymyślę. 

Poszłam do kuchni. Spojrzałam do lodówki, która świeciła pustkami. W myślach przybiłam face palma. 

- Max - zawołałam go. 

- Coś się stało - wbiegł przerażony.

- Tak, nie masie nic w lodówce. Trzeba pojechać na zakupy. 

- Dobra, wezmę tylko kluczyki i możemy jechać. 

- Przebiorę się.

Skierowałam się do pokoju z walizki wyciągnęłam bordowy sweter z długim rękawem i krótszym przodem, czarne rurki z wysokim stanem i botki. 

Zbiegłam po schodach na dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zbiegłam po schodach na dół. Max czekał na mnie w przedpokoju. Stanęłam przed nim z wielkim uśmiechem na twarzy. Dzisiaj po raz pierwszy odkąd tu jestem wyjdę na dwór. Złapałam Max'a za dłoń. 

- A wy dokąd? Z tego co pamiętam, to miałaś robić obiad - zatrzymał nas Nick.

- Trzeba zrobić zakupy, bo oczywiście lodówka świeci pustkami. 

Wzruszył ramionami. Zaśmialiśmy się. Wyszliśmy z domu. Na tarasie prze wejściem zatrzymałam się, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Poszliśmy do samochodu. Chłopak otworzył mi drzwi po stronie pasażera. Wsiadłam, zapięłam pasy i poczekałam na Max'a. Kiedy byliśmy w drodze do spożywczaka, zapadła między nami niezręczna cisza. Zapatrzyłam się w krajobraz za oknem, a Max bębnił palcami o kierownicę. Na miejsce dojechaliśmy po 10 minutach. Wysiadłam z samochodu. Skierowałam się do wejścia. Wzięłam wózek. Kiedy chłopak do mnie dołączył, zaczęliśmy łazić po alejkach. Z każdego działu musieliśmy coś wziąć, bo a to reszta coś lubiła, a to my mięliśmy jakieś zachcianki. 

- Weźmiemy jakieś chipsy - spytał Max.

- No nie wiem...

- Do filmu, który dla nas zaproponowałem. Taka trochę randka - podrapał się po karku.

- W takim razie weź - dotknęłam jego ręki. 

Ucieszył się jak małe dziecko. Wrzuciłam jeszcze kilka butelek napojów, paczkę żelków i cukierki. Najwięcej czasu zmarnowaliśmy przy owocach i warzywach. Nie wiedziałam jeszcze co zrobię, więc brałam wszystko co ewentualnie mogło się przydać. Wzięłam jeszcze kilka paczek nasion ziół, które chciałam zasadzić w doniczkach i mieć je pod ręką podczas gotowania. 

Ze sklepu wyszliśmy obładowani torbami z zakupami. W domu byliśmy po dwu-godzinnych zakupach.  Max poszedł po chłopaków, żeby trochę pomogli. Ja też coś wzięłam. W kuchni z minuty na minutę przybywało siatek. Kiedy oni je wnosili, ja próbowałam poukładać wszystko na miejsce. Układając rzeczy, myślałam co by tu upichcić. W końcu wpadłam na pomysł, aby zrobić pierś kurczaka w sosie ananasowo-kokosowym. 

- Max, chodź mi pomożesz!

- W czym?

- Rozpakuj resztę jedzenia, a ja wezmę się za kolację. 

Z lodówki, z której teraz aż wypadały rzeczy, wyjęłam zapakowane piersi kurczaka. Z szafek powyciągałam ananasa w puszcze i wiórki kokosowe. Na patelnię grillową nalałam trochę oliwy, poczekałam aż się zagrzeje i wrzuciłam mięso. Kiedy się smażyło na małym ogniu, zabrałam się za sos. Po jakiś 30 minutach danie było gotowe. 

NICK

Z kuchni wydobywał się piękny zapach. Chciałem sprawdzić co tak pachnie, ale nie mogłem przeszkadzać. Na szczęście chwilę potem Clara zawołała nas na posiłek. Wszyscy usiedli do stołu i rzucili się na jedzenie. Razem z Clarą i Max'em poczekaliśmy.

W trakcie posiłku ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedłem otworzyć. Pierwsze co zobaczyłem to lufa pistoletu skierowana w moją głowę. Szybko podciąłem napastnika, ale ten zdążył wystrzelić. Trafił w obojczyk. Kula przeleciała na wylot. Leo strzelił do osoby za drzwiami, po czym je zamknął i podszedł do mnie. Straciłem dużo krwi. Oczy mi się zamykały. Słyszałem jak chłopaki próbują nie wpuszczać mojej siostry do przedpokoju. Ostatnie co usłyszałem, to przeraźliwy płacz Clary.

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz