Ona - dziewczyna, która została osierocona.
Jej rodzice zostali zastrzeleni na balu charytatywnym. Próbuje odnaleźć starszego brata, który znikną kilka lat temu.
On - chłopak, który uciekł od rodziny, bo dołączył do gangu.
Kiedy dowiedział s...
- Okej, koniec zebrania. Jutro jeden z naszych informatyków wyśle wam listę kto jest, w której grupie.
Kiedy wychodziłem z pomieszczenia zaczepił mnie jeden z moich najlepszych ludzi. Należał on do grupy, która wchodziła i wychodziła wszędzie bezszelestnie oraz był cichym zabójcą.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Co tam Sean? - spytałem.
- Wszystko dobrze. Chciałem pogadać na temat misji.
- O czym konkretnie?
- Wiesz, że ja zawsze chętnie pomogę, ale znalazłem dziewczynę i okazało się, że wpadliśmy i będziemy mieć malucha.
- Gratulacje.
- Ta, dzięki. Tak jak wcześniej mówiłem, chętnie z wami pojadę, ale nie chcę samej zostawiać Leny samej szczególnie w jej stanie. Chyba wiesz o co mi chodzi. Sam masz dziewczynę i dziecko.
- Jak chcesz, to możesz ją przywieźć i posiedzi razem z Clar.
- Super, dzięki.
- A właśnie, chodź, poznacie się.
Poszliśmy na górę, gdzie usłyszeliśmy śpiew mojej dziewczyny. Weszliśmy do naszej sypialni. Clar chodziła po niej kołysząc małego i nuciła mu kołysankę. Podszedłem do nich. Objąłem ją w talii i pocałowałem w szyję.
- Chcę ci kogoś przedstawić - szepnąłem.
Nie chciałem obudzić Dylan'a. Odwróciliśmy się do Sean'a, który stał w drzwiach.
- To jest Clar i Dylan - przedstawiłem moją rodzinę chłopakowi.
- Sean - wyciągnął rękę.
Dziewczyna przyjęła ją z uśmiechem.
- Miło mi.
- Kochanie, Sean jedzie ze mną na misję, ale jego dziewczyna jest w ciąży i nie chce jej zostawiać samej. Dlatego zaproponowałem żeby przywiózł ją tutaj i posiedzicie razem. Powiesz jej co i jak z dzieckiem.
- Nie ma sprawy. Możesz ją przywieźć nawet jutro.
- Super. Spodziewajcie się nas jutro koło 15. Ja już będę leciał.
- Do zobaczenia.
Sean wyszedł, a ja przytuliłem dziewczynę do klarki piersiowej. Objąłem jej ręce tak, że podtrzymywałem malucha. Pocałowałem ją w policzek.
- Chodź coś zjeść - mruknąłem jeżdżąc nosem po szyi.
CLAR
Kiedy Max mnie puścił podeszłam do kołyski, położyłam Dylan'a na materacu i przykryłam kocykiem. Wyciągnął rączki i położył je na swoim brzuszku.