Rozdział 29

7.9K 333 13
                                    

Powoli odstawiłem ją na ziemię. Obejmując ją dalej, wszedłem do pokoju zatrzaskując drzwi za nami...  

Usiadłem z nią na łóżku. Mały na szczęście spał dalej. Wziąłem Clar na kolan i objąłem w talii. W końcu dziewczyna wstała. Podeszła do komody. Wyjęła z niej coś i wróciła. Miała spuszczoną głowę. 

- Kochanie, co się dzieje? - wstałem z łóżka. 

Położyłem ręce na jej ramionach. Spojrzałem w dół. W dłoniach obracała kamień. 

- Skarbie, co to jest?

Wyjąłem go z jej rąk. Obróciłem na drugą stronę. Był tam napis. 

Doszły mnie słuchy, że doczekałaś się z Max'em syna. Mam nadzieję, że się wam powodzi razem, ale uważaj na siebie i dziecko skarbie.

Twój S.

- To było na kamieniu, kiedy ktoś rozbił okno - powiedziała cicho. 

- Znasz kogoś, kto ma imię na S? - spytałem

- Nie - szepnęła, a jej głos się załamał. 

Dylan zaczął kwękać i rzucać się w nosidełku. Clar podeszła do niego i wzięła na ręce. Kiedy był już  wtulony w szyję mamy, uspokoił się i zapadł w drzemkę. 

- Spokojnie, zaraz któryś z chłopaków znajdzie tego faceta.

Pokiwała głową. Przytuliłem ją delikatnie uważając na małego. 

- Poczekaj tu chwilę - powiedziałem. 

Zbiegłem na dół. Chłopaki byli w trakcie oglądania salonu. 

- Tobias - przywołałem go machnięciem ręki. 

- Co tam?

- Sprawdź kto to napisał. I to jak najszybciej.

- Okej, ale poco? To tylko kamień.

- Ktoś grozi Clar i Dylan'owi. Nie podoba mi się to. Jak znajdziesz tego faceta, to daj mi znać. 

- Dobra. Za góra 3 godziny będziesz miał adres.

Kiwnąłem głową i skierowałem się do kuchni. Zobaczyłem pokrojone do połowy warzywa i naszykowany makaron. Podszedłem do lodówki. Wziąłem sok pomarańczowy i parę owoców i poszedłem do pokoju. 

Clar siedziała na łóżku i karmiła Dylan'a. Ten przyssany do piersi zaczynał przysypiać. Kiedy usnął, dziewczyna ubrała się i kołysząc włożyła chłopczyka do jego łóżeczka. 

- Przyniosłem coś do jedzenia. 

- Dzięki. Miałam zrobić spaghetti, ale przez późniejsze wydarzenia kompletnie zapomniałam o dokończeniu - mruknęła. 

- Nic się nie stało. Zamówimy chińszczyznę. 

Po 2 godzinach do pokoju zajrzał Tobias.

- Mam o co prosiłeś. Niejaki "S" to Steven Craven mieszka kilka domów dalej - oznajmił. 

Nie wróżyło to nic dobrego. Skoro miał blisko do nas, to równie dobrze mógł podglądać nas przez 24h. W dodatku może wejść do domu jak Clar jest sama z małym. 

- Powiedz chłopakom, że mają zebrać wszystkich z tego rejonu. Jak najszybciej. 

- Dobra. 

- Max,m co się dzieje? - spytała dziewczyna.

- Okazuje się, że nie możemy zostawiać ciebie samej w domu. Jest za duże ryzyko, że on tu wejdzie pod naszą nieobecność i spełni pogróżki. 

GangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz