01

23.3K 898 154
                                    

Ostre światło zmusiło mnie to podniesienia powiek. Przez okno, na którym nie było ani firan, ani nawet żaluzji, wpadały promienie słoneczne. Tkwiły prosto w mej twarzy. Przecierając oczy, podniosłam się do pozycji siedzącej. I wtedy zdałam sobie sprawę, że miejsce, w którym siedziałam, było mi całkiem obcym miejscem. Pokój, w którym przebywałam, nie był moim pokojem. Ba, nawet go nie przypominał w najmniejszym stopniu. W pomieszczeniu znajdywała się jedynie ogromna, biała szafa z lustrem, komoda oraz wielkie łóżko z baldachimem (na którym aktualnie siedziałam). Ściany pokryte były jasną tapetą w różowe róże. Pokój jak z marzeń. Szkoda tylko, że mimo wszystko to miejsce wywołało u mnie strach. Jedyne, co tak na prawdę mnie pocieszyło w tamtym momencie, to fakt, że choć byłam w zupełnie innym miejscu, to nadal byłam sobą i miałam swoje ubrania. Chociaż to mi pozostało z domu.

Kiedy podniosłam ciało do pionu, nogi miałam jak z waty. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi i drżącymi dłońmi nacisnęłam na klamkę. Usłyszałam głosy dochodzące z dołu, więc automatycznie spojrzałam w stronę schodów prowadzących na parter.

- Chaz! - rozległ się dziewczęcy głos, po którym można było poznać, że jego właścicielka nie była nastolatką, a dorosłą już kobietą. - Lepiej podnieś swój leniwy tyłek i idź im pomóc, bo mój brat będzie tutaj za pół godziny!

- Co? Przecież miał być jutro z samego rana! - krzyknął jakiś wkurzony chłopak.

- No wiem, ale plany się nieco zmieniły. No już, chłopcy, do roboty! Zostało wam kilka toreb, nie mięknijcie. Jesteście facetami, czy nie?

- Jesteś taka sama jak twój brat - prychnął ktoś. - Urodzona przywódczyni.

- Nie narzekaj, mogłabym być wredniejsza i bardziej stanowcza, jak prawdziwy szef, a nie.

- Twierdzisz, że twój braciszek jest dla nas zbyt miękki?

- Owszem - chrząknęła dziewczyna. - Mógłby postarać się bardziej. Z resztą nieważne, zacznijcie wnosić już te cholerne rzeczy. Ach i jeszcze coś, zapomniałabym! Na stole w kuchni leżą jej ubrania z domu, które wzięli ci... faceci w garniakach. Kazałam im wziąć też zdjęcia z jej pokoju. Te rodzinne i ze znajomymi. Pewnie będzie jej ich brakowało, więc-

- Dobra, coś jeszcze?

- Chcę widzieć to wszystko w ich sypialni za dziesięć minut, teraz idę na papierosa. A wy do roboty.

Mniej więcej minutę później słyszałam kroki, więc schowałam się z powrotem do pokoju. Wiedziałam, że ktoś zmierza właśnie tutaj, dlatego zaczęłam wzrokiem gorączkowo szukać miejsca, w które mogłabym się schować. Wejście do szafy czy pod łóżko było zbyt oklepane - od razu by mnie znaleźli. Pośpiesznie z trudem odsunęłam ogromną szafę od ściany i wcisnęłam się za nią. Miałam na tyle łatwo, że w środku niej jeszcze niczego nie było. Dosłownie kilka sekund później, pojawił się w pokoju. Miałam szczęście, że zdążyłam schować się na czas.

- Jazzy? - usłyszałam głos chłopaka z lekką chrypką. - Jazzy, pozwól tutaj na chwilkę!

- Co jest, Ry? - niemal minutę później pojawiła się Jazzy.

- Nie ma jej.

- C-co? Jak to nie ma jej? A-ale gdzie ona jest?!

- Nie mam zielonego pojęcia, nie zastałem jej tutaj, kiedy wszedłem. Miałem nadzieję, że będzie wciąż spała i starałem się być cicho.

- Nie mogła daleko uciec, zostaw te graty. Musimy ją znaleźć, zanim on tutaj przyjedzie!

Oboje opuścili pomieszczenie, zostawiając kartony na środku, tuż przy łóżku. Serce biło mi jak szalone, a oczy zaszły łzami. Wiedziałam kim był on. I to właśnie wywołało u mnie ciarki na ciele, cichutkie łkanie i przerażenie.

Obsession / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz