- Maleńka, jest dziesiąta.
Przewróciłam się na brzuch, twarz zatapiając w miękkiej poduszce. Miałam ochotę powiedzieć mu, żeby pieprzył się i dał mi pospać. No ale w końcu z Justinem, cholernym Bieberem nikt nie zadziera.
Poczułam zimno otulające moją wrażliwą skórę, kiedy ściągnął kołdrę z mojego ciała. Jęknęłam niezadowolona.
- Jeszcze chwilkę - wymamrotałam w poduszkę.
- Skarbie, zrobiłem śnia-
Przerwałam mu wciągając go za nadgarstek do łóżka. Nim zdążył zaprotestować, okryłam nas kołdrą.
- Nie, musimy-
- Nic nie musimy - znów mu przerwałam.
Uznał chyba, że mam rację, ponieważ nie usłyszałam sprzeciwu. Wtuliłam się w niego mocno, zaciągając cudownym zapachem męskich perfum. Pozwoliłam sobie na moment zamknąć oczy chcąc powrócić do snu.
- Ari - westchnął. - Jedzenie wystygnie.
- Odgrzejemy - musnęłam ustami jego pod brudek.
- Ale... to są naleśniki. Myślałem, że je uwielbiasz.
- Bo to prawda - zgodziłam się sennym głosem. - Ale wiesz co uwielbiam jeszcze bardziej?
- Co?
- Przytulać się z tobą - mruknęłam całując jego obojczyk odkryty przez skrawek koszulki.
Nie odezwał się więcej. Zaczęłam się denerwować, gdyż czułam się coraz bardziej rozbudzona, a tak pragnęłam jeszcze pospać. Musiałam coś wymyślić.
- Kocham cię przytulać, to moje ulubione i w sumie jedyne hobby, ale musisz wstać.
- Justinnn! - jęknęłam.
- Woah, skarbie - zaśmiał się. - To jeszcze nie czas na twoje jęki.
- Ugh, a kiedy będzie taki dobry czas, jak nie teraz, kiedy jestem wkurzona? - widząc jego głupkowaty uśmiech, zdałam sobie sprawę, co tak właściwie powiedziałam.
I wiedziałam też, co na to odpowie.
- Cóóóż... skoro tak bardzo chcesz wiedzieć... - rozmarzył się przymykając oczy. - Kiedy leżysz pode mną, a ja delikatnie wcho-
- Nie kończ! - zakryłam mu dłonią usta. - Nie kończ!
Czym prędzej zabrałam ręke z jego ust, bo miałam na niej dość jego śliny.
- Jesteś zbokiem - burknęłam wstając z łóżka. - Zawsze i wszędzie. Cokolwiek powiem to ty od razu łapiesz w tym podtekst seksualny.
- Nie prawda! - zaprzeczył szybko. - Jestem zboczeńcem tylko kiedy jestem z tobą!
- Och, dzięki za info - mruknęłam wyciągając ubrania z szafy.
Za oknem widać było tylko niebieściutkie niebo i słońce. Żadnych chmur. A to oznaczało upał, więc tego dnia postawiłam na szorty i bokserkę.
- Nie możesz mnie za to winić - wzruszył ramionami. - Jestem mężczyzną, a ty kobietą-
- Wow, szybki jesteś - prychnęłam szukając w szufladzie swojego ulubionego biustonosza.
- Mam na myśli to, że jesteś niesamowicie seksowną kobietą, a nie mogę poradzić nic na to, że staje mi na samą myśl o tobie.
Dobrze, że kucałam tyłem do niego i nie widział, jak bardzo zażenowana jestem. Policzki aż mnie paliły. Gorączkowo grzebałam w swojej bieliznie, szukając tego cholernego stanika.
- Czego ty oczekujesz, co? Że zamknę oczy za każdym razem, kiedy przejdziesz obok mnie na samych majtkach i koszulce, pod którą niczego nie masz? Albo jeszcze lepiej, kiedy będziesz naga? Wiesz jak ja muszę się powstrzymywać? To aż boli.
Przewróciłam oczami, wykorzystując moment, kiedy tego nie widzi. Nie lubił, kiedy to robiłam. Ba, on tego nienawidził. Brał to za lekceważenie i całkowity brak szacunku. Jak dla mnie to jest coś jak... westchnienie. Chodzi mi o to, że robi się tak, gdy jest się zirytowanym. Mylę się?
- Nie wspomnę o twojej buźce. Wyglądasz jak aniołek. Taki mały, niewinny aniołek. Ale tak w głebi serca czuję, że jesteś diabełkiem. Potrafisz być niegrzeczna. A jeśli nie, to chcesz, żebym cię tego nauczył. Wiem, że to do ciebie nie podobne i możesz się wstydzić, ale oboje dobrze wiemy, że cię pociągam. Wystarczy jedno twoje słowo, a będę twoim instruktorem.
Boże Święty, on był tak niewyżyty seksualnie...
- Nie chcę nic mówić, ale-
- Nie - przerwałam mu wstając. - Skoro nie chcesz nic mówić... to już się nie odzywaj.
Zaciskając szczęke rozglądałam się po pokoju, wzrokiem szukając zguby. Westchnęłam, próbując opanować swoje zdenerwowanie. Próbowałam być cierpliwa, ale... nie wyszło mi za bardzo.
- Szukasz swojego cyckonosza?
- Czego? - spytałam marszcząc brwi.
Czy on nazwał biustonosz cyckonoszem?
- Tego - poniósł z podłogi, to, czego rzeczywiście szukałam.
Ale co koło niego robił mój różowy, koronkowy stanik?
- Oddawaj - warknęłam wyrywając mu z ręki moją własność. - Skąd to masz?
- Z twojej szuflady?
Oj.
- Och - mruknęłam. - No tak. Czekaj, co?!
Justin próbując powstrzymać smiech, przyglądał mi się gryząc swoją zwinięta w piąstkę dłoń. Mnie jakoś ta sytuacja nie bardzo bawiła.
- Jak to z mojej szuflady? - syknęłam. - Grzebiesz w mojej szufladzie?
- Robiłem porządki-
- TY NIGDY NIE ROBISZ PORZĄDKÓW - ryknęłam tuliąc nogą w podłogę, na co on wybuchł śmiechem. - I co cie tak do cholery bawi, bałwanie?
- Ty. Jesteś urocza.
Musiałam bardzo nad sobą panować, by nie rzucić się na niego z paznokciami i nie podrapać mu tej jego idealnej buźki. Mam dobrą siłę woli, dopóki nie chodzi o słodycze, więc dałam radę.
- Oglądałeś. Moją. Bieliznę?
- Nie, ja tylko-
- NIE MÓW MI O ŻADNYCH PORZĄDKACH!
- Chciałem powiedzieć-
- NIC JUŻ NIE MÓW, ZBOKU!
- Wolę od tyłu - wymamrotał.
- Jesteś pieprzonym zboczeńcem, Bieber! - rzuciłam w niego poduszką.
- Tylko oglądałem! - tłumaczył się.
- I co? - warknęłam. - Fajnie było? Zwaliłeś sobie?
- Na tobie wyglądałaby o wiele lepiej, a jeśli pytasz o to walenie, to-
- Zamknij się! Nie chcę tego wiedzieć!
- Więc po co pytasz? - burknął.
- Wkurzasz mnie - znów rzuciłam w niego poduszką. - Nie chcę cię widzieć! I sam sobie zjedz te naleśniki!
Pozbierałam z podłogi swój BIUSTONOSZ, szorty, majtki oraz bokserkę i wyszłam trzaskając drzwiami.
- Idziesz się przebrać? - zawołał za mną.
- Idę sobie zwalić, a co, chcesz popatrzeć? - odpowiedziałam wkurzona.
- Skarbie, nie masz penisa.
- Ty też nie - prychnęłam.
CZYTASZ
Obsession / jariana
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - C-co to? - zapytałam. - Będziesz grzeczna dla mnie? - uśmiechnął się. Nerwowo pokiwałam głową, uchylając usta w panice. - Nie ruszaj się - poprosił łagodnym głosem, łapiąc mnie za łokieć. - Nie chcę tego - odepchnę...