Uniosłam ciężkie powieki, czego kilka sekund później pożałowałam. Głowa bolała mnie tak mocno, że miałam wrażenie, iż zaraz eksploduje. Przetarłam czoło dłonią i mrużąc oczy zajrzałam pod kołdrę. Byłam przebrana w dresy Justina oraz jakąś luźną, zieloną koszulkę, której nigdy wcześniej nie widziałam na oczy. Biebera nie było w łóżku. Próbowałam się podnieść do pozycji siedzącej, ale w moje ciało natychmiast uderzył ból. Jęknęłam i opadłam na miękkie poduszki. Złapałam się za głowę, w której mi huczało. Ból narastał z każdą minutą. Postanowiłam sobie w myślach, że nigdy więcej nie wypiję tyle alkoholu. Już nie. Z trudem wstałam z łóżka i podreptałam na dół, by zapytać chłopców o tabletkę przeciwbólową. Kiedy szłam po schodach, prawie spadłam z ostatniego stopnia. Marszcząc z bólu brwi, spojrzałam na rozmawiających w salonie chłopaków. Żaden z nich nie miał dobrego humoru. Wszyscy krzyczeli. Znów złapałam się za głowę. Zatkałam nawet uszy, ale to nic nie dało. Ich głosy mnie drażniły. Zaczynali drzeć się coraz głośniej. Kłócili się niesamowicie mocno. Chaz był aż cały czerwony na twarzy, a Chrisowi wyszły żyły na szyi. Zrezygnowałam z pytania ich o tabletkę i sama zaczęłam jej szukać. Nawet nie zauważyli, że przyszłam, więc chciałam ją po prostu wziąć i wrócić do łóżka. Ale nie udało mi się to, bo chociażbym przeszukała wszystkie szafki i tak bym jej tam nie znalazła.
- Hej - odezwał się za mną Fredo.
- Hej - uśmiechnęłam się słabo. - Boże co ci się stało w twarz?!
- Nic takiego, wypadek. Czego szukasz?
- Tabletek. Wiesz gdzie są?
Pokiwał głową i wyszedł. Wyminął kłócących się w salonie chłopaków i otworzył jakąś szufladę. Pogrzebał w niej, ale coś wyciągnął. Wrócił z tabletkami. Poczułam ulgę, bo myślałam, że już się tego nie doczekam. To było dla mnie jak niebo. Gdy w końcu mogłam ją połknąć, odetchnęłam. Musiałam tylko poczekać chwilę, aż zadziała. To było dla mnie jak wieczność.
- Jak się czujesz? - zapytał cicho.
- Tak jak wyglądam - prychnęłam. - Jak gówno.
Spojrzałam na niego poważnie, ale gdy się uśmiechnął i zaczął śmiać, zawtórowałam mu.
- Dlaczego oni tak krzyczą?
- Chodzi o wczorajszą imprezę. Kilka kolesi, z którymi, że tak powiem, mamy na pieńku, przyczepiło się wczoraj do Justina. Ale to nic, nie musisz się tym martwić. Już jest dobrze.
- Dobrze? - prychnęłam. - Wciąż się kłócą.
- Zejdź mi z drogi kutafonie, muszę się napić - burknął Chaz do Chrisa.
Gdy tylko Chaz zobaczył mnie rozmawiającego z Fredo, uśmiechnął się.
- Dzień dobry, Ari - nalał sobie do szklanki soku jabłkowego. - Jak się czujesz?
- Nijak - wzruszyłam ramionami.
- Nieźle wczoraj zabalowałaś - poruszył zabawnie brwiami.
Po jego słowach wystraszyłam się i to nie na żarty. A już w ogóle się wystraszyłam, gdy zobaczyłam Justina. Jego twarz nie wyrażała sympatii. To, co wyrażała nazwałabym raczej ostrym wkurwieniem. Zacisnął szczękę i zwinął dłonie w pięści. Serce podeszło mi do gardła. Justin miał podbite oko i rozciętą wargę oraz brew.
- Dzień dobry, skarbie - przekrzywił głowę mówiąc sztucznie przesłodzonym tonem. - Chyba musimy porozmawiać, nie uważasz?
- Justin, co ci się stało? - pisnęłam zakrywając usta.
- Na górę - warknął do mnie wychodząc z kuchni.
Przerażona do szpiku kości, ruszyłam na miękkich nogach. Przełknęłam ślinę, przygotowując się do jego wybuchu. Udałam się do pokoju, w którym na mnie czekał. Stał obok łóżka z założonymi rękoma. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie.
CZYTASZ
Obsession / jariana
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - C-co to? - zapytałam. - Będziesz grzeczna dla mnie? - uśmiechnął się. Nerwowo pokiwałam głową, uchylając usta w panice. - Nie ruszaj się - poprosił łagodnym głosem, łapiąc mnie za łokieć. - Nie chcę tego - odepchnę...