09

15.9K 818 548
                                    

- Fredo! - wrzasnęłam na całe gardło śmiejąc się. - Przestań!

- Nie! - krzyknął nie przestając mnie łaskotać. - Powiedz to!

- Nigdy w życiu!

- Powiedz, albo nie przestanę!

- Dobrze! Jesteś-

- CO TU SIĘ KURWA WYPRAWIA?! - usłyszałam krzyk, dochodzący z progu.

Fredo natychmiast zszedł ze mnie i pomógł mi wstać. Stanęłam koło niego i spuściłam głowę, widząc na maksa wkurzonego Justina. Po moim ciele przeszły ciarki.

- DLACZEGO DO CHOLERY LEŻAŁEŚ NA MOJEJ DZIEWCZYNIE, FRAJERZE? - Justin rzucił się w stronę Fredo, a Chaz próbował go odciągnąć - PIEPRZONY KUTAFONIE!

- Justin, przestań! - wrzasnął Ryan, rozdzielając szarpiących się chłopaków. - Co wy wyprawiacie?

- Nie dotykaj jej nigdy więcej! - warknął Bieber.

- Nic jej nie zrobiłem! - Fredo zacisnął pięści.

W spokojnym do tej pory Fredo zagotowała się złość. Dyszał, po szarpaninie z blondynem.

- Ale kurwa chciałeś - fuknął.

- Justin, my tylko-

- Wy tylko co?

- Bawiliśmy się - mruknęłam nie patrząc na niego.

- Och, kurwa - prychnął. - Bawiliście się. Kurwa, widzę już waszą zabawę!

- Daj spokój, nigdy nie zrobiłbym jej krzywdy!

- Do cholery wiem to! Gdybyś to zrobił, uciąłbym ci jaja, a potem zrobił z nich breloczek!

Chris zaśmiał się pod nosem.

- Chodzi o to, że dotykasz tego, co nie należy do ciebie! Nie chcę więcej widzieć, że ją dotykasz! Chociażby kurwa palcem. W przeciwnym razie ci go odetnę.

- Uspokój się, Justin - syknął Ryan.

- A ty na co się kurwa gapisz?! - wrzasnął prosto w moją twarz. - Idź na górę!

Wzdrygnęłam się na jego surowy ton. Na odchodnym słyszałam jeszcze jak wraz z Fredo kłócą się. Justin krzyczał i walił pięścią w stół co jakiś czas. Wchodząc do pokoju, czułam jak ogarnia mnie panika. Moja podświadomość mówiła mi, że mam wybór. Mogłam albo uciekać, albo czekać na najgorsze. Kara była nieunikniona. Justin był taki zły, że miał mord w oczach, gdy do mnie mówił. Niestety to nie była najlepsza chwila na ucieczkę. Nie miałam dobrego planu. Myślałam, by zrobić to tej nocy, a nie wieczorem.

Drzwi otworzyły się na oścież. W progu stał wkurzony blondyn. Zamknął je z hukiem. Na klucz. Byłam tak wystraszona, że zaczęłam cofać się do tyłu, aż wpadłam na twardą ścianę. Znalazł się nie mal od razu tuż przede mną.

- Co to miało znaczyć? - warknął. - To, co wydarzyło się między wami, kiedy przyszliśmy?

- Nic, nie-

- Nie kłam, kurwa! - krzyknął tak głośno, że myślałam, iż wysadzi mi bębenki.

- Nie kłamię - szepnęłam. - Na prawdę między nami do niczego nie doszło!

- Och, serio? - syknął, łapiąc mnie za ramię. - Wyglądało to całkiem inaczej! On do cholery leżał na tobie!

- Przepraszam, to nie miało-

Zacisnął swoje ręce na moich ramionach, wbijając w nie boleśnie palce. Skrzywiłam się i zaczęłam szybciej oddychać, bojąc się, że za chwilę zrobi mi krzywdę.

Obsession / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz