Gdyby nie to, że Justinowi popsuł się humor przez Matta, nasz wypad na lody mógłby się udać. Niestety stało się tak, jak się stało i chodził nadąsany przez cały czas. Nawet słowem się do mnie nie odezwał, dopóki nie doszliśmy do domku. Tam oboje zabraliśmy się za rozpakowywanie naszych rzeczy. Robiliśmy to do wieczora, wciąż prawie nie rozmawiając. Miałam wyrzuty sumienia. Powinnam wpaść na to, że Justin mógłby się zdenerwować na mnie o to, że rozmawiałam z kimś obcym. Nie chodzi już nawet o jego zazdrość (''Zrobiłem się zazdrosny, widząc was razem''), ale o moje bezpieczeństwo. Przepraszałam go parę razy, ale to nic nie dało, bo wciąż na jego twarzy tkwił grymas. Nie był zbyt chętny do rozmowy ze mną. Jeśli nie chciałam, aby tak wyglądał nasz wyjazd (bo kto by chciał kłócić się i krzyczeć zamiast się relaksować?), musiałam coś z tym zrobić.
Późnym wieczorem, gdy już zrobiło się ciemno, a na bezchmurnym niebie wyraźnie było widać gwiazdy, Justin stał w salonie oparty o framugę szklanych drzwi, przez które wychodziło się na plażę. Palił papierosa, a robił to najczęściej, gdy był w kiepskim nastroju. W końcu wyrzucił peta w piasek. Stojąc za nim, mogłam przyjrzeć się jego tatuażom na plecach. Lustrowałam wzrokiem, jego łopatki, a chwilę później skarciłam się za to, że moje oczy wylądowały na jego tyłku. Wzięłam się w garść, odganiając rozpraszające mnie myśli i podeszłam go od tyłu. Owinęłam swoje ramiona wokół jego pasa. Zdziwiony, spojrzał na mnie przez ramię. Miałam nadzieję, że odwróci się i mnie przytuli, ale rozczarowałam się. Nic takiego nie miało miejsce, a cholera powinno. Lekko zawiedziona, nie odpuszczałam. Ułożyłam usta na jego plecach i zaczęłam składać tam delikatne pocałunki, wtulając w ciało chłopaka policzki. Opuszkami palców, gładziłam brzuch blondyna. W odpowiedzi pod moim dotykiem napiął mięśnie. Nie musiałam robić niczego więcej, bo dostałam to, czego chciałam. Odwrócił się do mnie i ułożył palec na moim pod brudku. Nachylił się, by pocałować mnie w usta, więc stanęłam na palcach, a następnie owinęłam ramiona wokół jego szyi. Złączyłam nasze wargi w namiętnym pocałunku. Nie da się skłamać - podobało mi się to, jak mnie całował. Był delikatny, ale pewny. Złapałam twarz chłopaka w dłonie, pocierając kciukiem policzek.
- Nie rób tego więcej - wyszeptał. - Nie rozmawiaj z nim.
- Dobrze - wzruszyłam ramionami. - Nie musisz być taki zazdrosny i nerwowy. Koło nas przecież było mnóstwo ludzi i-
- Wiem - przerwał mi, dotykając kciukiem moich warg. - Ale bałem się nie tylko o twoje bezpieczeństwo. Bałem się, że mógłby ci się spodobać.
- I spodobał mi się - przyznałam, a w moje oczy natychmiast rzuciła się jego zaciskająca szczęką. - Z wyglądu.
Ponownie tego wieczoru, spiął się, zaciskając zęby. Złapałam go za rękę i pogładziłam kciukiem.
- Ale - przeniosłam wzrok na jego ciemne oczy - co z tego, że jest przystojny, skoro jego wnętrze mogłoby być okropnie brzydkie?
Chłopak zmarszczył brwi, a ja wpatrując się głęboko w jego oczy, wyznałam:
- Wolę ciebie, bo jesteś cały piękny. Zewnętrznie i wewnętrznie.
Po tych słowach, chłopak bez wahania wpił się w moje usta. Wsunęłam palce w blond włosy Justina, a on jęknął w moje usta. Delikatnie pogładziłam skórę na karku blondyna. Oderwaliśmy się od siebie, by nabrać powietrza.
- Kocham cię - mruknął cicho.
Nie da się ukryć, że jego słowa, sprawiły iż poczułam w brzuchu motylki. I choć spociły mi się dłonie, moją twarz oblał rumieniec, to wciąż nie byłam gotowa odpowiedzieć mu tym samym. Owszem, może troszkę... no dobra, nie troszkę, trochę bardzo... podobał mi się - nie mogłam mu tego wyznać.
- Pójdziemy popływać? - spytał, gdy bawiłam się jego nieśmiertelnikiem.
- Daj mi chwilkę - mruknęłam odrywając się od niego.
Szybkim krokiem udałam się do ogromnej łazienki. Wewnątrz była wanna oraz prysznic, a całą jedną ścianę zajmowało wielkie lustro. Usiadłam na brzegu wanny i zabrałam się za szybkie golenie nóg, z którym zaczęły już wyrastać małe włoski. Zmazałam makijaż, spięłam włosy w kok i wybiegłam, by spojrzeć przez okno, co robi Justin. Stał na brzegu, ściągając... o Boże. Ściągnął bokserki i wszedł całkiem nagi do wody. A ja zaczęłam w duchu panikować, bo nie wiedziałam, czy też powinnam tak zrobić. Na wszelki wypadek przygotowałam się do tego psychicznie i fizycznie. Na koniec drżącymi dłońmi, owinęłam ciało w ręcznik i wyszłam z pomieszczenia. Podreptałam na bosych nogach na plażę. Było ciemno, a światło dawał tylko nasz domek, z w którym paliło się światło oraz księżyc na niebie. Westchnęłam, gdy zobaczyłam jak pływa, chcąc się rozgrzać. Miałam nogi jak z waty, gdy przyszedł czas, bym w końcu puściła ręcznik.
- Na co czekasz, maleńka? Chodź do mnie - uśmiechnął się łobuzersko.
Przełknęłam ślinę i puściłam ręcznik.
- Weź się w garść - szepnęłam do siebie.
Pewnym krokiem, ruszyłam w jego stronę. Uniosłam głowę do góry, jakby to wszystko było normą. To, czy byłam odważna, czy tylko udawałam, że byłam, było tym samym tak na prawdę. Nie widać różnicy. Rozluźniłam się, gdy woda dosięgała mi już do pasa, przyśpieszyłam kroku. Kiedy znalazłam się z nim twarzą w twarz, zarzuciłam swoje ręce na jego szyję. Uśmiechnął się szeroko, dotykając dłonią mojego policzka. Wtuliłam twarz w jego rękę.
- Jesteś piękna. Dziękuję, że mi zaufałaś - szepnął.* * *
No cóż. Muszę przyznać, że jesteście kreatywni 😂 podsunęliście mi mega dużo pomysłów, jednak was zaskoczę (a może nie, lel), bo mam już zakończenie Obsession. Jest... no wydaje mi się, że tego się nie spodziewacie, a o to mi głównie chodzi XD Lubię was zaskakiwać hihi
Ale i tak wam dziękuję, dobrze jest znać wasze zdanie.I moi drodzy oto jak wygląda sytuacja 😂
Nie musicie sie martwić szybkim końcem bo mam zamiar napisać jeszcze troche tych rozdziałów 😂
Luv 💕
CZYTASZ
Obsession / jariana
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - C-co to? - zapytałam. - Będziesz grzeczna dla mnie? - uśmiechnął się. Nerwowo pokiwałam głową, uchylając usta w panice. - Nie ruszaj się - poprosił łagodnym głosem, łapiąc mnie za łokieć. - Nie chcę tego - odepchnę...