24

17.9K 764 319
                                    

- Solenizantka wróciła - zagwizdał Chaz zaraz po tym, jak razem z Justinem przyszliśmy do nich do salonu, gdzie oglądali telewizję.

   Posłałam chłopakom uśmiech i zajęłam miejsce na kolanach Biebera. Przyciągnął mnie blisko siebie, jakby chciał pokazać im w ten sposób, że jestem tylko jego. Ułożył podbródek na moim ramieniu, cmokając w nie.

- Mamy dla ciebie prezent - Chaz poruszył zabawnie brwiami. - Ja i Chris.

- Chris? - spytał Justin marszcząc brwi.

- Gdzie on tak w ogóle jest? - odezwał się Fredo.

- Nie mam pojęcia, ale zanim jej go dacie, chyba powinienem-

- Nie - przerwał mu Chaz. - To nie jest rzecz. To jest supermegaodjazdowe miejsce.

- Co? - wymruczałam marszcząc czoło.

- No właśnie, co? - prychnął Justin.

- Chaz, nie musicie-

- Przestań - bąknął wzdychając. - Masz dzisiaj urodziny, więc nie marudź, ok?

- Ok? - zaśmiałam się. - Chcę tylko, żebyś wiedział, że doceniam wasze starania, ale jednak... nie musicie mi nic-

- Dobra, już zamilcz - szepnął Chaz kładąc palec na moich ustach.

- Zabieraj to gówno z jej ust! - burknął Justin, spychając jego rekę.

- Wyluzuj, koleś - wymruczał Chaz wywracając oczami. - Nic jej nie zrobiłem.

- Spokojnie, Jay - zaśmiałam się cicho.

   Justin westchnął, ale nic już nie powiedział. Przytulił mnie do siebie mocniej.

- Więc co to za prezent? - zapytał.

- Imprezka - Ryan klasnął w dłonie.

   Kiedy on przyszedł?

- Gdzie?

- W Vancouver! - krzyknął radośnie Chaz unosząc ręce do góry. - Mamy strefę VIP!

- O cholera, żartujesz! - Ryan wrzasnął zaskoczony.

- Stary, wyglądam, jakbym żartował? - przybrał poważny wyraz twarzy.

- Wyglądasz jakbyś był prawiczkiem. To ta twoja twarz.

- Ty chyba dawno wpierdolu nie dostałeś, Ry.

   Ryan wzruszył tylko ramionami.

- Nie zgadzam się - odezwał się w końcu Justin.

- Dzięki, Justin - burknął Ryan.

- Że co się nie zgadzasz? - ziewnął Fredo.

- Nie zgadzam się na imprezę.

- Czemu nie? - jęknęłam opierając się plecami o jego tors.

- To nie jest dobry pomysł.

- Bieber, wrzuć na luz. Ari ma urodziny.

- Przymknij się, dobra? Nie i koniec.

- Justin, ale-

- Nie.

- Wykupiliśmy VIP! To jest pieprzony klub Vancouver

- Idźcie sami.

- Justin, to jest prezent dla Ari, nie możemy iść sami bez niej - Chaz się zdenerwował. - Przestań jej zabraniać wszystkiego i trzymać pod kloszem. Po za tym jej się podoba ten pomysł.

Obsession / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz