43

13.6K 691 124
                                    

- Justin! - wrzasnęłam. - Justin!
Zerwałam się i pobiegłam w stronę domku. Justin wybiegł i cały zdyszany zaczął mnie oglądać.
- Boże, co się stało? Wszystko w porządku? Nic ci nie-
- Jay, szybko! - pisnęłam ciągnąc go za rękę. - No chodź!
Dobiegliśmy do brzegu. Po piasku, nieudolnie czołgały się malusieńkie żółwiki, chcąc trafić do wody. Kucnęłam, przyglądając im się, a Justin zrobił to samo. Byłam tak podekscytowana tym widokiem, że na nic innego nie zwracałam uwagi. Zakochałam się w tych żółwikach. Nie wiedziałam nawet, że jestem po szyję ubrudzona piaskiem, dopóki blondyn nie zaczął mnie z niego czyścić.
- Spójrz! - pociągnęłam go za rękaw, bo był zajęty strzepywaniem ze mnie piasku. - Są takie słodkie!
Mruczał coś pod nosem, ale nie słuchałam go. Skupiłam całą swoją uwagę na uroczych zwierzątkach.
- O mój Boże, Justin, zostaw go! - krzyknęłam zabierając mu żółwia, którego podniósł.
- No co? Przecież go nie zjem!
- Ale on musi iść do wody! Mama tam na niego czeka!
- Przecież mu nie ucieknie, a poza tym skąd wiesz, że na pewno tam czeka? Może odpłynęła a on musi radzić sobie sam? Spójrz, jest najwolniejszym żółwiem.
- Bo wiem. Każda matka zawsze czeka na swoje dziecko, wydaje mi się, że go kocha i go nie zostawi.
- Weźmy sobie jednego żółwika - mruknął do mojego ucha, podgryzając jego płatek.
- Zwariowałeś? Jego mama się wkurzy i będzie tęsknić!
- Myślisz, że przyjdzie do nas w nocy, żeby się zemścić?
- Przestań, to nie jest zabawne. Kiedy urosną, będą ogromne, nie możemy trzymać go w domu.
- To będzie mieszkał w ogrodzie. Jak piesek. Nikt się nie dowie, że go mamy. Będziemy się nim opiekować. Zostaniemy jego rodzicami. Damy mu imię i będziemy patrzeć jak dorasta. Jak nasz dzidziuś. To mogłoby nas przygo-
- Justin - przerwałam mu. - Czy ty próbujesz mnie przekonać do dziecka?
Prychnął.
- Ależ skąd! No co ty, jesteś jeszcze taka młoda i w ogóle.
- No, mam nadzieję - burknęłam.
Więcej się nie odezwał. W ciszy i napięciu obserwowaliśmy, jak ostatni żółwik dociera do wody. Ocean od razu go porwał. Zniknął nam z oczu w kilka sekund.
- Chciałabym mieć takiego żółwia - zanuciłam mu do ucha z nadzieją w głosie.
- Masz mnie, ja będę twoim żółwiem.
- Ekstra - burknęłam bez humoru.
- Chodź, zrobiło się zimno.
Kiedy poszliśmy do domu, zaczęło grzmieć i nadeszła burza. Justin standardowo, jak zawsze, gdy się pojawiała, zasłonił okna, bym nie musiała jej oglądać. Byłam mu za to wdzięczna. Chciałam zagrać z nim w karty, ale zauważyłam, że coś było nie tak.
Leżał w salonie na kanapie razem z Esther. Rękę ułożył na czole. Wyglądał na prawdę bardzo dziwnie. Zmartwiona podeszłam bliżej. Był blady. Usiadłam koło niego, a on spojrzał na mnie zmęczonymi oczami.
- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Tak - westchnął. - Już idę, muszę zrobić kolację.
I próbował wstać, ale położyłam rękę na jego klatce piersiowej.
- Leż. Widzę, że źle się czujesz.
- Nie, czuję się dobrze. Muszę tylko-
- Leż - powtórzyłam. - Nie waż się nawet wstawać.
Dotknęłam jego czoła, policzków i szyi.
- Jesteś gorący-
- Dzięki - uśmiechnął się łobuzersko.
- Jay - skarciłam go. - Mówię poważnie. Masz gorączkę.
Chciał zaprzeczyć, ale zmroziłam go wzrokiem. Grzecznie ułożył głowę z powrotem na poduszki burcząc coś niezrozumiałego.
Poszłam do kuchni po coś na zbicie gorączki i by zrobić mu herbatę. Wróciłam chwilę później. Wziął tabletkę popijając gorącą herbatą.
- Teraz musisz się rozebrać.
- Woah, skarbie-
- Justin, po prostu się rozbierz.
- Ale do naga? - uniósł brew.
- Nie głupku - burknęłam uderzając go lekko w ramię. - Masz piżamę?
- Nie śpię w piżamie - wzruszył ramionami.
- Cóż - westchnęłam. - Czas to zmienić.
- C-co?
Nie odpowiadając pobiegłam na górę. Wygrzebałam z szafy swoją piżamę, której nie nosiłam, bo było na nią zbyt ciepło.
- Włóż to - rozkazałam.
- Kwiatuszku-
- No już!
Nie zbyt zadowolony z grymasem na twarzy założył onesie.
- Na prawdę? Pszczoła?
Powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem. Wyglądał tak słodko!
- Tak, na prawdę. Wyglądasz w tym cudownie!
- Nie żartuj - burknął kładąc się do łóżka.
Przykryłam go kocem pod samą szyję.
- Czuję się jak idiota.
- To źle - odpowiedziałam mu. - Czuj się pszczołą. W końcu teraz nią jesteś.
- Ostatni raz zgadzam się na coś takiego.
- Ew, nie bądź zły, misiu - zagruchałam szczypiąc go za policzki.
- Au - mruknął. - Będziesz moją pielęgniarką?
- Będę pszczelarzem - poklepałam go po nodze.
- Wolałbym pielęgniarkę - poruszył zabawnie brwiami.
- Bądź grzeczny - pocałowałam go w policzek.

*

- Jay, jesteś głodny? - zawołałam z kuchni.
- Jestem znudzony - jęknął.
- Poczytaj książkę - zaproponowałam mu przeglądając magazyn Men's Health (w tajemnicy przed Justinem, bo by się obraził).
- Fuj, nie czytam książek. Co robisz?
- Czytam.
- Co czytasz? Poczytaj mi.
- Przecież tego nie lubisz - prychnęłam.
- Ale lubię słuchać twojego głosu.
- Och, ok.
Zwilżyłam wargi i poszłam do salonu z gazetą w dłoni. Usiadłam na drugim końcu kanapy i otworzyłam czasopismo na dwudziestej stronie. Półnadzy faceci z wyrzeźbionymi brzuchami? Brzmi spoko. Szczególnie jeśli to Nick Jonas.
Justin nie zauważył jaką miałam gazetę, bo zamknął oczy. Próbowałam się nie roześmiać, gdy wyobraziłam sobie reakcję Justina, na którą czekałam. Chrząknęłam i zaczęłam czytać o Nicku Jonasie i jego kaloryferku. Nagle po jakimś czasie ogarnął, co czytam. Otworzył oczy.
- Ej, co ty czytasz?! - wyrwał mi z rąk magazyn. - Co... czemu on jest prawie nagi?! Widziałaś to?!
- Widziałam - wzruszyłam ramionami. - Co w tym złego?
- Podoba ci się to? - burknął obrażony - ja nie oglądam gazet z kobietami w bieliźnie!
- A możesz, bo ci nie zabraniam - parsknęłam śmiechem.
- Ari - syknął. - W czym oni są lepsi ode mnie?!
Znów wzruszyłam obojętnie ramionami.
- No w czym?
- Są przystojni i mają ka-
- Ja też mam! I też jestem przystojny!
Rzucił gazetą przez salon, uderzyła o ścianę. Wkurzył się na mnie.
- Wiem, że jesteś przystojny.
Widziałam, że już gotowała się w nim złość, ale próbował nad tym panować.
- Ale oni i tak są lepsi, co? - prychnął.
- Nigdy tak nie powiedziałam, Jay.
- Ugh - warknął.
Usiadłam na nim okrakiem.
- Uważam, że jesteś najprzystojniejszy - wyznałam szczerze. - Po prostu z nudów to oglądałam. Było ciekawe. To wszystko.
- Jasne - warknął.
- Jay - położyłam się na nim - jesteś zły na mnie?
- Tak - mruknął odwracając głowę, by nie patrzeć na mnie.
Nie podobało mi się to.
Przysunęłam się, by być swoją twarzą bliżej jego twarzy. Pocałowałam go w policzek. Nie zareagował. Przesunęłam usta na szczękę chłopaka, a potem na szyję. Poruszył się nie spokojnie. Ułożył swoje ręce na moich biodrach. Przymknął oczy, więc kontynuowałam. Zjechałam wargami na obojczyk blondyna. Musiałam rozpiąc cztery pierwsze guziki onesie, by dostać się do jego klatki piersiowej. Rozchylił usta. Uśmiechnęłam się pod nosem. Podobało mu się to. Czule całowałam jego skórę, gładząc ją palcami. Przesunął dłoń na mój tyłek. Zabrałam się za robienie mu malinek w tamtym miejscu. Malinkowy szlak ciągnął się od szczęki do klatki piersiowej. Z zadowoleniem spojrzałam na swoje dzieło. A Jay wciąż miał zamknięte oczy.
- Jeszcze się gniewasz? - spytałam cicho.
Pokręcił głową.
- Pocałuj mnie - mruknął otwierając oczy.
- Z chęcią.

* * *

Komentujcie, chcę znać wasze zdanie 😙

Wyje XD Mina Justina jak zobaczył onesie pszczółki które miał ubrać XD

Wyje XD Mina Justina jak zobaczył onesie pszczółki które miał ubrać XD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

















Obsession / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz