28

14.1K 719 74
                                    

- Skarbie? - usłyszałam wołanie Justina z dołu.

   Oparłam zimne dłonie o brzeg umywalki i spojrzałam na siebie w lustrze. Wcześniej nałożyłam na twarz makijaż i wyprostowałam włosy.

- Dasz radę - szepnęłam patrząc w swoje odbicie. - To tylko dwa tygodnie.

- Kochanie!

   Zacisnęłam szczękę. Odepchnęłam się dłońmi od marmurowej umywalki i westchnęłam. Czułam, że nie jestem gotowa. Jednak bardziej gotową już nie mogłam być. Drżącymi dłońmi nacisnęłam na klamkę i opuściłam pomieszczenie. Ułożyłam dłoń na poręczy schodów. Moje paznokcie pokrywał czerwony lakier, pasujący do sukienki, którą miałam na sobie. Stawiałam kroki cicho, delikatnie i powoli. Miałam dosyć wysokie buty, o których istnieniu nie miałam pojęcia, dopóki Justin nie oświecił mnie, że są gdzieś na dnie szafy.

- Zaczynam się niecierpliwić - burknął pod nosem, brzęcząc kluczami w ręce.

  Przeklęłam cicho, gdy noga zsunęła mi się z jednego stopnia. Zgarnęłam wszystkie włosy do tyłu, by mieć lepszy widok na swoje stopy. Umiałam doskonale chodzić w butach na obcasie, jednak... stres robił swoje.

- Och - mruknął chłopak. - Jesteś.

- Jestem - odetchnęłam gdy w końcu postawiłam stopę na panelach.

   Przeprawa przez schody (tak strome) była ciężka. Justinowi natomiast sprawiało trudność odezwanie się. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął je szybko. Chrząknął i wyciągnął dłoń ku mnie. Złapałam ją, a on przyciągnął mnie do siebie.

- Wyglądasz - oblizał usta - niesamowicie.

- Dź-dziękuję - szepnęłam, oblewając się rumieńcem.

- Macie wszystko? - odezwał się Ryan w ręku trzymając telefon.

- Tak - westchnął. - Dzięki za pomoc.

- Dla ciebie wszystko, brachu - Ryan przytulił Justina, klepiąc go po plecach. - Bawcie się dobrze.

- Wy też, tylko nie rozrabiajcie tutaj za bardzo. Jak wrócę, ten dom ma wyglądać tak jak wygląda. Postarajcie się go nie spalić, czy coś.

- Będziemy tęsknić, mała - Chaz wbiegł prosto w moje ramiona.

   Zachichotałam, ale objęłam go mocno. Miał minę jak mały, przygnębiony chłopiec. Wyglądał słodko. Fredo tuż po nim, obdarzył mnie uściskiem. Pocałował mnie w policzek, szepcząc do ucha, żebym uważała na siebie. To brzmiało jakby martwił się o mnie i nie za bardzo cieszył na wyjazd z Justinem. Po moim ciele przeszły ciarki, ale udałam, że wszystko jest w porządku i posłałam mu ciepły uśmiech.

- Gdzie jest Chris? - spytałam.

- W ogrodzie - mruknął Chaz.

- Idziesz się z nim pożegnać? - Justin złapał mnie za rękę.

- Tak.

- Pójdę z tobą - chrząknął.

- Nie - zatrzymałam go.

- Nie ufam mu - burknął.

- Justin, spokojnie. Będę tylko kilka kroków dalej, przecież nie zrobi mi krzywdy.

- No nie wiem - mruknął pod nosem.

- Zaraz wrócę - poklepałam go po dłoni i puściłam.

   Wzięłam wdech i wydech. Ruszyłam do ogrodu, wzrokiem szukając chłopaka. Siedział na murku fontanny. Ściągnęłam buty i poczłapałam na bosaka. Trawa przyjemnie muskała moje nagie stopy. Kiedy zobaczył, że zmierzam w jego kierunku, wstał.

Obsession / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz