- Skarbie? - usłyszałam wołanie Justina z dołu.
Oparłam zimne dłonie o brzeg umywalki i spojrzałam na siebie w lustrze. Wcześniej nałożyłam na twarz makijaż i wyprostowałam włosy.
- Dasz radę - szepnęłam patrząc w swoje odbicie. - To tylko dwa tygodnie.
- Kochanie!
Zacisnęłam szczękę. Odepchnęłam się dłońmi od marmurowej umywalki i westchnęłam. Czułam, że nie jestem gotowa. Jednak bardziej gotową już nie mogłam być. Drżącymi dłońmi nacisnęłam na klamkę i opuściłam pomieszczenie. Ułożyłam dłoń na poręczy schodów. Moje paznokcie pokrywał czerwony lakier, pasujący do sukienki, którą miałam na sobie. Stawiałam kroki cicho, delikatnie i powoli. Miałam dosyć wysokie buty, o których istnieniu nie miałam pojęcia, dopóki Justin nie oświecił mnie, że są gdzieś na dnie szafy.
- Zaczynam się niecierpliwić - burknął pod nosem, brzęcząc kluczami w ręce.
Przeklęłam cicho, gdy noga zsunęła mi się z jednego stopnia. Zgarnęłam wszystkie włosy do tyłu, by mieć lepszy widok na swoje stopy. Umiałam doskonale chodzić w butach na obcasie, jednak... stres robił swoje.
- Och - mruknął chłopak. - Jesteś.
- Jestem - odetchnęłam gdy w końcu postawiłam stopę na panelach.
Przeprawa przez schody (tak strome) była ciężka. Justinowi natomiast sprawiało trudność odezwanie się. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął je szybko. Chrząknął i wyciągnął dłoń ku mnie. Złapałam ją, a on przyciągnął mnie do siebie.
- Wyglądasz - oblizał usta - niesamowicie.
- Dź-dziękuję - szepnęłam, oblewając się rumieńcem.
- Macie wszystko? - odezwał się Ryan w ręku trzymając telefon.
- Tak - westchnął. - Dzięki za pomoc.
- Dla ciebie wszystko, brachu - Ryan przytulił Justina, klepiąc go po plecach. - Bawcie się dobrze.
- Wy też, tylko nie rozrabiajcie tutaj za bardzo. Jak wrócę, ten dom ma wyglądać tak jak wygląda. Postarajcie się go nie spalić, czy coś.
- Będziemy tęsknić, mała - Chaz wbiegł prosto w moje ramiona.
Zachichotałam, ale objęłam go mocno. Miał minę jak mały, przygnębiony chłopiec. Wyglądał słodko. Fredo tuż po nim, obdarzył mnie uściskiem. Pocałował mnie w policzek, szepcząc do ucha, żebym uważała na siebie. To brzmiało jakby martwił się o mnie i nie za bardzo cieszył na wyjazd z Justinem. Po moim ciele przeszły ciarki, ale udałam, że wszystko jest w porządku i posłałam mu ciepły uśmiech.
- Gdzie jest Chris? - spytałam.
- W ogrodzie - mruknął Chaz.
- Idziesz się z nim pożegnać? - Justin złapał mnie za rękę.
- Tak.
- Pójdę z tobą - chrząknął.
- Nie - zatrzymałam go.
- Nie ufam mu - burknął.
- Justin, spokojnie. Będę tylko kilka kroków dalej, przecież nie zrobi mi krzywdy.
- No nie wiem - mruknął pod nosem.
- Zaraz wrócę - poklepałam go po dłoni i puściłam.
Wzięłam wdech i wydech. Ruszyłam do ogrodu, wzrokiem szukając chłopaka. Siedział na murku fontanny. Ściągnęłam buty i poczłapałam na bosaka. Trawa przyjemnie muskała moje nagie stopy. Kiedy zobaczył, że zmierzam w jego kierunku, wstał.
CZYTASZ
Obsession / jariana
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - C-co to? - zapytałam. - Będziesz grzeczna dla mnie? - uśmiechnął się. Nerwowo pokiwałam głową, uchylając usta w panice. - Nie ruszaj się - poprosił łagodnym głosem, łapiąc mnie za łokieć. - Nie chcę tego - odepchnę...