38

12K 681 172
                                    

   Usłyszałam głośne szczekanie, na co oboje się odwróciliśmy. Nigdy nie słyszałam, żeby Esther kiedykolwiek szczekała tak donośnie. Byliśmy kawałek od domku, więc skoro taki malutki piesek jazgotał tak bardzo, to musiało się coś dziać.
- Coś się chyba stało.
- Wrócił Justin - przęłknęłam ślinę. - Muszę iść.
- Zaczekaj, może ktoś się wkradł. To nie jest dobry pomysł, żebyś szła tam sama.
   Wtedy na zewnątrz wybiegła Esther, piszcząc. Zmarszczyłam brwi i podniosłam się z piasku, czyszcząc nogi i tyłek. Matt chciał iść zobaczyć, co się dzieje, ale go zatrzymałam. Justin wyszedł za Esther. Zauważył nas.
- Powinieneś iść, Matt.
- Ari-
- Idź! - syknęłam.
   Matt odszedł, co jakiś czas patrząc na mnie przez ramię. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę stojącego na werandzie Justina. Pokręcił głową i wszedł do środka. Przyśpieszałam z każdym krokiem, aż w końcu zaczęłam biec.
   Pożałowałam, że przybiegłam. Wszystko było zdemolowane. Przez pierwsze kilka sekund myślałam, że pomyliłam domek. Krzesła leżały porozrzucane, z talerzy zostały tylko kawałki nie do poskładania, Obrazy pospadały ze ściany, na której była jedna wielka dziura po uderzeniu. Zbite były też wszystkie wazony i porcelanowe ozdoby. Stół złamany był na pół. Na środku salonu stał zepsuty tekewizor, który Justin rozwalił ostatnio.
   Nie poznałam tego miejsca. To tak, jakby przeszło tędy tornado. Ze łzami w oczach poszłam do naszej sypialni na górze. Trzęsłam się ze strachu przed tym, że zrobi mi krzywdę, jednak musiałam być odważna. Niby co innego miałabym zrobić?
   W naszej sypialni wcale nie było inaczej. Szyba w oknie była zbita, a nasze ubrania walały się po podłodze.
   Z szybko bijającym sercem podeszłam do blondyna, który tyłem do mnie opierał się o parapet okna. Nie wiem, czy cokolwiek widział przez zbitą szybę.
- Jay? - szepnęłam. - Wszystko w porządku?
- Nie - odszepnął - nic nie jest w porządku.
- Co tu się stało?
   Zacisnął szczękę i napiął mięśnie.
- Nie udawaj - warknął zwijając dłonie w pięści. - Nie udawaj, że nic się stało. Nie jestem głupi.
- Oczywiście, że ni-
- Zamknij się! - ryknął, a ja odskoczyłam do tyłu. - Jak mogłaś?
- M-mogłam co?
- Ufałem ci! - krzyknął uderzając pięścią w okno, zbijając szybę doszczętnie.
- Uspokój się, Jus-
- NIE MÓW MI, ŻEBYM BYŁ SPOKOJNY DO KURWY! JAK MAM BYĆ SPOKOJNY?
- Justin, o co ci chodzi?!
- Jesteś na prawdę taką idiotką? - zaśmiał się ponuro.
   Nie rozumiałam, po co to wszystko. Wystarczyłoby, gdyby po prostu powiedział, dlaczego tak się wkurzył.
- Obserwowałem was - syknął przygwożdżając mnie do ściany. - Widziałem was. Poszedłem do sklepu. Zostawiłem ci pieprzoną kartkę. Wystarczyła godzina beze mnie, żebyś do niego poleciała, kurwa!
- Nie Jay, to n-
   Przerwał mi swoim śmiechem. To nie był jego naturalny śmiech. Nie brzmiał nigdy tak przerażająco jak wtedy. Ścisnął moje nadgarstki, a ja pisnęłam.
- Nie Jay, to nie tak jak myślisz - powiedział piskliwym głosem, naśladując mnie. - Czy właśnie to chciałaś powiedzieć, maleńka? Znów chciałaś to zrobić? Okłamać mnie?
- Nie!
- MILCZ!
   W moich oczach pojawiły się łzy. Nienawidziłam go w tamtej chwili tak bardzo. Wzmocnił swój uścisk, przez co się skrzywiłam. To bolało cholernie mocno.
- Nienawidzę tego. Płaczesz, udajesz skruchę. Udajesz, że się boisz. Udajesz. CIĄGLE UDAJESZ! KŁAMIESZ!
- Proszę - szepnęłam drżącym głosem. - Puść mnie.
- Nie - pokręcił głową. - Nie tym razem. Nie toleruję kłamstwa.
- Justin, ja nie kłamię, przysięgam!
- Już ci nie wierzę. Nie uwierzę ci w ani jedno słowo, rozumiesz?! Widziałem to! Widziałem, jak cię całuje! A ty... ty nic z tym nie zrobiłaś!
   Z jego twarzy można było wyczytać nie tylko złość, ale i zawód, rozczarowanie oraz smutek.
   Oczy miał ciemne jak nigdy, źrenice powiększone do nienaturalnie dużych rozmiarów.
- Pocałował mnie tylko w policzek, Justin. Do zdjęcia!
- Och, więc robiliście sobie zdjęcia? Cudownie!
- Przestań! Wiesz, że między mną, a nim niczego nie ma!
- Wątpię - warknął. - Wydaje mi się, że zdąrzyłaś dać mi dupy przez tę godzinę mojej nieobecności. Powiedz, robiliście to na naszym łóżku? Bo jeśli tak, to nie mam zamiaru tam spać.
- Justin - łza spłynęła po moim policzku. - Dlaczego... dlaczego tak mówisz?
- Bo jesteś dziwką - szepnął do mojego ucha, dłonią dotykając mój brzuch. - Zdradliwą dziwką.
   Zamknęłam oczy, zaciskając zęby. Jego dłoń szybko powędrowała pod moją bokserkę. Nim zdążyłam zareagować, boleśnie ścisnął moją lewą pierś.
- Justin, przestań - próbowałam mu się wyrwać. 
- Daj spokój - wymruczał w moją szyję. - Z nim to zrobiłaś, a ze mną nie chcesz? Będzie fajnie.
- Proszę cię - zapłakałam. - Błagam.

Obsession / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz