Usiadłam na kanapie i sięgnęłam po pilot, by obejrzeć telewizję. Przeskakiwałam znudzona z kanału na kanał, ale nie znalazłam niczego ciekawego. Zamiast serialu czy filmu, trafiłam na wiadomości, w których znów mówili o mnie. Westchnęłam, gapiąc się w ekran. Znów mówili to samo co zwykle: mój wiek, ubiór, w którym widziano mnie poraz ostatni. Oprócz tego pokazali moje zdjęcie. Zmieniłam się od tamtego czasu. Schudłam i to sporo.
Myślałam, że na tym się skończy. Skończą opowiadać o mnie i zmienią temat. Ale nie. Tak się nie stało. Na ekranie pojawili się moi rodzice. Mama płakała, miała podkrążone oczy. Wyglądała, jakby nie spała od wieków. A tata... wcale nie wyglądał lepiej. Obejmował mamę, a wzrok miał wbity w swoje buty.
- Proszę - moja rodzicielka zaczęła błagalnym głosem - jeśli ktokolwiek widział naszą córeczkę... niech da znać, zadzwoni na policję! Tak strasznie tęsknię za moją małą córeczką!
Oddech uwiązł mi w gardle i wtedy zorientowałam się, że zaczynałam krztusić się łzami. Pośpiesznie zaczęłam je wycierać z policzków i oczu, bo zupełnie zamazywały mi widok.
Pojawiła się twarz Harry'ego. Pisnęłam wstrząśnięta szokiem, ale sekundę później zakryłam usta dłonią.
- Ari... - odezwał się drżącym głosem, a łzy ciekły mu strumieniami po policzkach - jeśli to oglądasz, to wiedz, że brakuje nam ciebie jak nigdy. Mi, Cassie i Louisowi. Wierzę, że gdziekolwiek jesteś, uda ci się uciec i wrócisz do nas. Na to czekamy - pociągnął nosem. - Wróć do nas, Ari.
I nagle w tym samym momencie, kiedy jego zdjęcie wyświetliło się na ekranie, Justin wszedł do salonu.
- Skarbie? Dlaczego płaczesz?
Nie odpowiedziałam, ale zrozumiał, gdy zauważył siebie w telewizji. Usiadł koło mnie i objął moje drżące ciało.
- Podejrzenia padły na wielokrotnie karanego przestępcę Justina Biebera, który jest pierwszy na liście najbardziej poszukiwanych kryminalistów. Przyjaciele dziewczyny wyznali, że miała ona wcześniej kontakt z podejrzanym i są na to dowody. Obecnie znajdują się na komisariacie policji na Florydzie. Świadek Alissa Keyson, zeznała, że widziała się z zaginioną w supermarkecie w Sydney, Australia.
Ukazało się zdjęcie kobiety, która chciała mi pomóc uciec od Justina, gdy poraz pierwszy pojechałam z nim do sklepu. Nieźle mi się za to dostało.
Poczułam, jak blondyn zwija dłonie w pięści. Po chwili już go przy mnie nie było. Dorwał się do telefonu i wyszedł szybkim krokiem na dwór.
Po raz ostatni pokazali moje wspólne zdjęcie z rodzicami, a potem z przyjaciółmi. Dotknęłam dłonią ekranu urządzenia.
- Ja też za wami tęsknię. Bardzo.
- Masz znaleźć tą szmatę! Nie chce więcej o niej słyszeć! Znajdź ją i... ugh, pozbądź się jej. Ma zniknąć z powierzchni tej planety, rozumiesz mnie?!
Podskoczyłam w miejscu przestraszona jego wybuchem.
- Nikt, dosłownie nikt - wysyczał jadowicie do słuchawki - nie zadziera z Justinem Bieberem.
Wyłączyłam telewizję i szybkim krokiem poszłam do łazienki. Kiedy spojrzałam w lustro, sama siebie się przestraszyłam. Maskara rozmazana była na moich policzkach, mieszając się ze łzami. Włosy kleiły się do mojej mokrej od płaczu twarzy. Przywróciłam twarz do porządku, zmywając resztki makijażu, wciąż łkając cicho.
- Kochanie? - zawołał blondyn. - Jesteś w łazience?
- Tak - odpowiedziałam chłodno, sama sobie się dziwiąc na ton głosu.
- Wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku - pociągnęłam nosem.
- Otwórz drzwi, chcesz o tym porozmawiać?
- Nie chcę.
- Ok, to otwórz chociaż drzwi, boję się, że zrobisz sobie krzywdę za każdym razem, kiedy tak się zamykasz.
- Nie zrobię sobie krzywdy, możesz odejść?
- Kotku, co się dzieje?
- Chcę być sama! - krzyknęłam sfrustrowana mierzwiąc włosy.
- Otwórz drzwi, martwię się o ciebie.
- Alison umrze? - rzuciłam prosto z mostu.
- Ari, nie zaprzątaj sobie teraz tym gło-
- Ona była jedyną osobą, która chciała mi pomóc! Nie zasłużyła na śmierć!
- Ariana...
- Jesteś pieprzonym mordercą, Justin! - walnęłam pięścią w kafelki na ścianie, powodując pęknięcie.
Przypływ złości sprawił, że nie poczułam bólu, bo skupiłam się na adrenalinie. Nie wiedziałam, skąd u mnie taki nagły przypływ odwagi, by wygarnąć mu to wszystko. Może to, co zobaczyłam w telewizji otworzyło mi oczy.
- Nienawidzę cię! - zapłakałam uderzając w drzwi. - Zabrałeś mi wszystko!
- Koniec z tą jebaną telewizją - fuknął, a po chwili usłyszałam trzaśnięcie i huk.
Czy on roztrzaskał telewizor?
- Pierdolony potwór! - wrzasnęłam.
Nawet nie usłyszałam, kiedy tak szybko znalazł się pod drzwiami łazienki.
- Odsuń się od drzwi.
- Nie!
- ODSUŃ SIĘ OD TYCH PIERDOLONYCH DRZWI!
- PIEPRZ SIĘ SKURWYSYNU! - ryknęłam rzucając w drzwi szamponem pod prysznic. - JESTEŚ JEBANYM SKURWIELEM! PSYCHOPATĄ! POTWOREM! PIERDOL SIĘ CHUJU! OBYŚ GNIŁ W PIEKLE!
- Kwiatuszku - oparł głowę o drzwi.
- NIE MÓW TAK DO MNIE NIGDY WIĘCEJ KURWA! - rzucałam w drzwi wszystko, co wpadło mi w ręce.
- Uspokój się, Ari, proszę.
- NIE WIERZĘ, ŻE JAKIŚ PSYCHOL MÓWI MI, ŻEBYM SIĘ USPOKOIŁA - zaśmiałam się, jakbym była szalona. - JESTEŚ SMIESZNY, ROZUMIESZ? STRACIŁEŚ NA MNIE KUPĘ CZASU, SĄDZĄC, ŻE KIEDYKOLWIEK MOGĘ CIĘ POKOCHAĆ! JESTEŚ NAIWNYM FRAJEREM! TAKIE POTWORY JAK TY NIE ZASŁUGUJĄ NA MIŁOŚĆ!
- KURWA JESTEM TAKIM SAMYM CZŁOWIEKIEM JAK TY! BOJĘ SIĘ, POTRZEBUJĘ MIŁOŚCI! JEDYNE CZEGO OD CIEBIE CHCĘ TO TEJ PIERDOLONEJ MIŁOŚCI, KURWA! CAŁY CZAS SIĘ STARAM JAK TYLKO MOGĘ, A TY DALEJ MASZ MNIE W DUPIE! CO JESZCZE MAM ZROBIĆ? CO MAM ZROBIĆ BY BYĆ JAK HARRY? BYŚ MNIE KOCHAŁA, CO MAM ZROBIĆ DO KURWY NĘDZY? CHCĘ ŻEBYŚ MNIE KOCHAŁA - mówił łamiącym głosem. - MASZ MNIE KOCHAĆ! DAĆ MI MIŁOŚĆ! Potrzebuję tego. Potrzebuję ciebie - powiedział pociągając nosem. - Kochaj mnie, błagam. Kochaj mnie tak, jak ja kocham ciebie.
Usiadłam na zimnej podłodze, szlochając cicho. Justin po drugiej stronie też płakał.
Po dłuższej chwili dotarło do mnie, co tak właściwie się stało i co mu powiedziałam. Miałam tylko nadzieję, że wiedział, iż mówiłam wszystko przez gniew. Nie myślałam racjonalnie.
Podniosłam się z podłogi i wytarłam łzy.
Dziewczyno, ogarnij się, pomyślałam.
Odkręciłam ciepłą wodę we wannie i gdy cała napełniła się, wrzuciłam różową, musującą kulkę, by woda się zabarwiła. Ściągnęłam ubrania, pozostając w samej bieliźnie.
Wdech, wydech, wdech, wydech. Spokojnie.
Otworzyłam drzwi, na co głowa Justina natychmiast wystrzeliła w górę. Spojrzałam w jego oczy. Ten widok totalnie złamał mi serce. Nie widziałam w nim żadnego potwora, kryminalisty czy mordercy. Zamiast tego ujrzałam bezbronnego i wystraszonego chłopca z podpuchniętymi od płaczu oczyma, z których wciąż ciekły łzy. Był zagubiony. Taki niewinny, spokojny.
Ukucknęłam, by go przytulić. Od razu przyciągnął mnie do siebie i objął mocno jak pluszowego misia.
- Przepraszam, przepraszam za wszystko - płakał. - Błagam, nie odchodź.
Nie mogłam znowu się nie rozkleić. Czułam się wszystkiemu winna.
- Przestań przepraszać i chodź ze mną.
Pociągnęłam go do łazienki. Ściągnęłam jego koszulkę i spodnie, a z siebie bieliznę. Oboje usiedliśmy we wannie. Przysunął mnie do swojej klatki piersiowej.
- Justin, wiesz, że nie myślę, że jesteś zły, prawda? Nie miałam tego na myśli.
- Nic się nie stało, spokojnie, baby girl.
- Nie, na prawdę tak nie uważam. Jesteś dobrym człowiekiem, po prostu się pogubiłeś.
- Więc pomóż mi się odnaleźć - mruknął całując moje ramie.
- Taki mam plan.
- Ari, mam pytanie.
- No więc słucham cię.
- Czy ty... jesteś szczęśliwa ze mną?
CZYTASZ
Obsession / jariana
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - C-co to? - zapytałam. - Będziesz grzeczna dla mnie? - uśmiechnął się. Nerwowo pokiwałam głową, uchylając usta w panice. - Nie ruszaj się - poprosił łagodnym głosem, łapiąc mnie za łokieć. - Nie chcę tego - odepchnę...