Rozdział #1

27.1K 778 1.9K
                                    

- To co... mamy jakieś szanse na cichy, odprężający rok w Hogwarcie bez ryzykowania życia? - spytała żartobliwie Hermiona Granger swoją przyjaciółkę Ginny Weasley, gdy wchodziły do Wielkiej Sali. Rzeczona dziewczyna zarzuciła ramię na szyję Hermiony, przyciągnęła ją do siebie i szepnęła jej na ucho tak, żeby tylko przyjaciółka mogła ją usłyszeć:

- A jakie są szanse, że ty i mój brat dacie radę wytrzymać cała ucztę powitalną bez bzykania się na całego... jak w pociągu?

- Skąd o tym wiesz? - Hermiona zrobiła wielkie oczy, a jej policzki spłonęły czerwienią świetnie pasującą do koloru włosów jej chłopaka. Ginny musiała użyć całej siły woli, żeby nie parsknąć śmiechem.

- Hermiono, w końcu po coś wymyślono zaklęcia ciszy.

Wydawało jej się, że twarz Hermiony nie może się bardziej zarumienić. Myliła się.

- Sły... słyszałaś nas? - pisnęła Hermiona.

- Skarbie... szczytujesz dość głośno... słyszał was cały pieprzony pociąg!

- Drogi Merlinie! - Hermiona ukryła twarz w dłoniach.

- A, tak przy okazji, znalazłam to na wieku od mojego kufra. Chciałabym tylko wiedzieć jak się tam znalazły - kontynuowała Ginny, machając przed oczami przyjaciółki różowymi stringami. Hermiona szybko wyrwała kawałek materiału z jej rąk i wepchnęła do kieszeni szaty.

- O, Merlinie! O, Merlinie! O, Merlinie!

- Ciągle go dzisiaj wzywasz. Nie wiedziałam, że jest patronem orgazmów.

- Oj, przymknij się. Tak, lubię porządny seks. To mnie chyba nie czyni szmatą?

Ginny zaśmiała się cicho. Jej przyjaciółka przeszła daleką drogę od cichego mola książkowego, którego poznała cztery lata temu. Jak oni wszyscy.

Ginny już nie była tą małą naiwną dziewczynką, która marzyła o poślubieniu Chłopca, Który Przeżył. Neville był uroczy i w ogóle, ale jakoś jej nie pasował. Poza tym zmienił się po tym incydencie w Komnacie Tajemnic. Racja, uratował jej życie, ale nie samodzielnie. Miał pomoc, jak zawsze. Dumbledore zawsze był przy nim. Nie zaskoczyłoby ją, gdyby starzec trzymał Neville'owi fiuta, kiedy ten szedł się odlać.

Na domiar złego Prorok Codzienny z nabożeństwem podlizywał się chłopakowi, co jeszcze bardziej nadmuchało jego i tak już przerośnięte ego. Jego babcia przez całe życie zapewniała mu wszystko co najlepsze: prywatnych nauczycieli, ciuchy i co tylko chciał. Ginny często zastanawiała się, co o chłopaku pomyśleliby jego rodzice, gdyby mogli go zobaczyć.

Jego babka to zupełnie inna historia. Powiedzieć, że Ginny jej nie znosiła, to jak nic nie powiedzieć. Ta kobieta stanowiła zakałę jej egzystencji. Co prawda Toma Riddle nienawidziła bardziej... ale Auguście Longbottom niewiele brakowało do tego poziomu. Matka Ginny kazała okazywać babce Neville'a najwyższy szacunek przy każdej okazji. „To bardzo potężna kobieta i nie chcemy, żeby stała się naszym wrogiem" powtarzała niejednokrotnie. Trzeba jednak pamiętać, że jej matka byłaby cała szczęśliwa, gdyby Ginny została następną Lady Longbottom.

Ginny tego nie chciała, ale jej uczucia nie grały żadnej roli. Dumbledore bardzo chętnie przypominał jej, że ma wobec Neville'a Dług Życia. Jeśli nie zostanie spłacony do jej siedemnastych urodzin, Neville może ją sobie wziąć. Jako żonę... konkubinę... niewolnicę... cokolwiek wybierze. Jako że Longbottom pochodził ze Szlachetnego Rodu i był ostatnim w linii, Dumbledore reaktywował stare prawo, mówiące, że może mieć wiele żon. Właściwie jedną żonę i od zarąbania konkubin, żeby móc odbudować Ród dzięki swojemu nasieniu. Ginny nie widziała innego wyboru niż zostać jego dziewczyną, ale miała nadzieję, że z czasem zmieni go w kogoś, z kim mogłaby żyć. A przynajmniej tak tłumaczyła to sobie na początku. Jednak po fiasku w Departamencie Tajemnic straciła resztki nadziei. W tamtym miejscu ostatecznie umarło wszystko co zostało z naiwnego, dziecięcego zabujania. Nigdy mu tego nie wybaczy. Neville nie był Zbawcą Czarodziejskiego Świata, jak jej wmawiano, ale pieprzonym tchórzem.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz