Rozdział #6

11K 467 198
                                    

Harry wyszedł z prywatnej łazienki i przeszedł do swojej sypialni. Gorący prysznic pomógł mu odzyskać siły po porannym treningu. Ubrał się błyskawicznie. Jeśli się nie pospieszy, spóźni się na pierwszą lekcję. Dobrze, że wziął ze sobą swój specjalny kufer. Miło mieć przy sobie własne mieszkanie. Logbottom zakpił, że Hary podobno jest Lordem, a wozi ze sobą taki nędzny, stary kufer. Idiota. Gdyby tylko wiedział...

Podczas gdy Longbottom musiał znosić dysonans chrapania swoich współlokatorów, Harry mieszkał we własnym pokoju ze wszystkimi wynikającymi z tego wygodami. To był potężny apartament z w pełni funkcjonującą mugolską technologią. Razem z Łapą doszli do tego, jak ominąć ten mały problem magii, która wszystko zaburza. Dodatkowo mógł użyć swojego kufra jako miejsca do wchodzenia i wychodzenia z Hogwartu bez wiedzy starego pierdziela.

Przez te lata w podziemiu nauczyli się ukrywać na widoku. Kufer nieprzypadkowo wyglądał nędznie. Im gorzej wyglądał, tym częściej zostawiano go w spokoju. Powiedział pompatycznemu kretynowi, że ten przedmiot ma dla niego znaczenie sentymentalne. Najwyraźniej wszyscy to kupili. To znaczy, ciągle nie wiedział co na to ten, którego nazywali Ronem. Nie spał w ich pokoju zeszłej nocy. Według Deana spędził ją z dziewczyną, na którą mówili Wielkie Płuco.

Jego kufer otaczały osłony, które miały utrzymać z dala niechcianych gości. Podczas jego pobytu w tym miejscu miał stać się jego bazą wypadową. Albo Gniazdem Huncwotów, jak go ochrzcił. W ciągu najbliższych miesięcy zamierzał powoli rekrutować uczniów w szeregi Huncwotów. Głównie dlatego pragnął spędzić trochę czasu we wszystkich czterech domach. Ta szkoła musiała zostać zjednoczona, a nie ma opcji, żeby to się stało, póki Dumbledore pociąga za sznurki. Ten facet zbyt polegał na tradycyjnych metodach.

Teraz po szkole będzie chodzić nowe pokolenie Huncwotów. W przeciwieństwie do ekipy jego ojca, będzie ich więcej i będą korzystali z dziedzictwa całej czwórki założycieli, nie tylko jednego. Nauczą się nie tylko walczyć z wrogiem, ale również jak go przechytrzyć, wymanewrować i oszukać na każdy możliwy sposób. Będzie miał do dyspozycji wojowników, uzdrowicieli, szpiegów i polityków. Nie będą walczyć tylko na polu bitwy, ale i na pozostałych obszarach. Po ostatniej wojnie nic się nie zmieniło, a to doprowadziło do kolejnej wojny, która trwała teraz. Tym razem wszystko musi się zmienić i oni tego dopilnują.

Przez ostatnie szesnaście lat on, jego mama i ojciec chrzestny zawarli sojusze i zapewnili sobie przysługi czarnych i białych czarodziejów i czarodziejek na całym świecie. Można było z nich skorzystać w każdej chwili. Jednak ci ludzie byli Huncwotami Syriusza i mamy. Chociaż był ich członkiem i kochał ich z całego serca, chciał zebrać własną grupę. Przełomem stała się noc, kiedy podążył za Tonks. Już nie chodziło o pomszczenie taty. Niewinnym działa się krzywda tylko dlatego, że nikt nie chciał ubrudzić sobie rąk krwią.

Krew... krew... sama myśl przywołała mnóstwo wspomnień. Straciła mnóstwo krwi. Krew była wszędzie. Na ołtarzu... na ziemi... na Tonks... na tej suce... na jego futrze, nie mógł się pozbyć tego zapachu ze swojego futra. Nawet teraz nie pamiętał, jaki był jej naturalny zapach. Krew go zagłuszyła. A to był jedyny sposób, w jaki mógłby ją teraz rozpoznać.

Wskoczyłem w cień Tonks, gdy tylko odwróciła się ode mnie. Naprawdę myślała, że pozwolę, żeby poszła sama? Czułem jej strach. Nie sądziła, by mogła stamtąd wrócić. Zaakceptowała to, a i tak poszła. Właśnie dlatego tak trudno było mi przestać kochać się w Nimfie.

Tak cholernie łatwo było się w niej zadurzyć. To nie miało nic wspólnego z tym jej zajebistym ciałem. Ale na pewno jedno nie przeszkadzało drugiemu. Nie, ona po prostu była bezinteresowna, troskliwa i pełna wyrozumiałości, kiedy chudy dzieciak w okularach i z trądzikiem łaził za nią jak szczeniak. Przy czym, jeśli wierzyć mojemu chrzestnemu, śliniłem się dużo bardziej niż szczeniak. No dobra, może trochę za dobrze się bawiła, kiedy czerwieniłem się przy niej jak burak. Ale to mnie wzmocniło. Pewnie zawsze będzie mi się w jakimś stopniu podobała, ale poradzę sobie z tym. Pewnie właśnie dlatego Łapa zaciągnął mnie do Kolonii Sukkubów. Tydzień tam spędzony świetnie robi na cerę i pomaga się pozbyć nieodwzajemnionej miłości.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz