Rozdział #30

9.2K 316 157
                                    

- O ja... znaczy... ja cię... ciociu Lily! Ten pokój jest gigantyczny - zawołała Emma, rozglądając się oczami wielkości spodków od filiżanek po swojej nowej sypialni. To jest miejsce, w którym będzie mieszkała, kiedy nie będzie w szkole? Dalej nie mogła tego ogarnąć, po prostu za dużo tego na nią spadło. Ten pokój był mniej więcej wielkości tego, który w Hogwarcie dzieliła z pięcioma innymi dziewczynami. Pomalowany na ciepłe, zapraszające kolory sprawiał, że czuła się tu rozluźniona. Pod jedną ścianą stała elegancka komoda z toaletką. Pod drugą biurko z regałem na książki. Miała nawet własną łazienkę przynależną do tego pokoju. Potem zobaczyła garderobę i opadła jej szczęka. Spojrzała pytająco na Lily. Ciocia wzruszyła ramionami i skinęła głową. Zaśmiała się, kiedy usłyszała pełen zachwytu pisk, który wkrótce dobiegł z małego pomieszczenia. Zgadywała, że jej syn zaczął już rozpieszczanie Emmy.

- Wyrosnę z nich na długo zanim zdołam wszystkie założyć - stwierdziła Emma. Wyszła z garderoby ze szczęką wciąż w okolicach podłogi.

- Ale i tak zrobisz co w twojej mocy? - zachichotała Lily, zamykając buzię siostrzenicy.

- No pewnie - odparła Emma, wywracając oczami. Lily objęła ramiona siostrzenicy i skierowała ją ku spersonalizowanemu kufrowi stojącemu w nogach łóżka.

- Harry nie należy do najsubtelniejszych, co? - spytała, a Emma aż wstrzymała oddech widząc na kufrze napis „EMMA POTTER".

- Naprawdę? - spytała zszokowana. Tego się nie spodziewała w najśmielszych snach.

- Jeśli tego zechcesz, kochanie. Nie miałam jeszcze czasu porozmawiać o tym z tobą. Jest wiele korzyści z posiadania nazwiska jednego ze Szlachetnych Rodów, ale wynikają z tego również pewne zobowiązania. Jeśli nie będziesz tego chciała, całkowicie zrozumiem - zapewniła ją Lily. Nie chciała, żeby Emma czuła się zmuszona, nawet jeśli sama bardzo chciała, żeby dziewczynka przyjęła nazwisko Potter. Emma była już jednak świadomą osobą i Lily nie chciała jej stawiać przed faktem dokonanym.

- I tak uważam już Harry'ego za mojego brata. Poza tym mój biologiczny ojciec i brat są dla mnie tak martwi jak ja dla nich. Mama to przewidziała, a ja nie znam nikogo kto lepiej nauczyłby mnie jak być kobietą niż ty, ciociu Lily - odpowiedziała Emma z niezachwianą pewnością w głosie.

- Czyli się zgadzasz? - spytała Lily z promiennym uśmiechem. Emma pokiwała głową i mocno przytuliła się do cioci. Stały tak przez dłuższą chwilę. Emma złożyła głowę na piersi Lily, a jej ciocia oparła policzek na czubku jej głowy. Formowały więź, która powinna zadzierzgnąć się już dawno. W końcu Lily uniosła twarz Emmy, żeby spojrzeć jej w oczy.

- Pamiętamy o przeszłości, ale nie rozpamiętujemy jej. Możemy nie być kobietami Rodu Potterów z krwi, ale jesteśmy z ducha. Nie tylko wybieramy nasze przeznaczenie, ale same sprawiamy, że się spełnia. A dlaczego?

- Bo jesteśmy kobietami Rodu Potterów i powiesimy za jaja z najwyższej wieży każdego, kto powie inaczej - odpowiedziała Emma z dumą, przekonaniem i odrobiną tupetu. Lily wybuchnęła śmiechem. Przynajmniej miała jakiś wpływ na Emmę.

- W porządku, mam parę rzeczy, którymi musze się zająć. Zostawię cię tutaj, żebyś się mogła urządzić. Jak skończysz, przyjdź na dół, zrobimy obiad. Cissy, Charlie i Adam powinni przyjść do tego czasu - powiedziała Lily, idąc do drzwi. Emma zanotowała w pamięci, że zobaczy się z Adamem, a sposób, w jaki jej ciocia wypowiedziała to imię, sprawił, że przypomniała sobie ich rozmowę przy gorącej czekoladzie. Chłopak był taką samą ofiara jak ona, ale naprawdę trudno było jej zapomnieć jak się nad nią znęcał. Wstydziła się jednak tego, co prawie mu zrobiła i obiecała sobie, że da mu szansę.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz