Rozdział #2

16.1K 654 561
                                    

Gdy Harry ruszył w stronę stołu Gryffindoru, Neville podniósł się i demonstracyjnie przemaszerował w stronę stołu nauczycielskiego. Chyba nadepnąłem Księżniczce na odcisk, pomyślał Harry, gdy się mijali. Żaden z nich nie poświęcił drugiemu nawet przelotnego spojrzenia.

Kątem oka Harry dostrzegł błysk pomarańczowego... czerwonego... magenty... a potem całe spektrum gwałtownie zmieniających się barw. Ich źródłem były włosy pierwszorocznej dziewczynki siedzącej w otoczeniu pustych miejsc. Sądząc po spojrzeniach pozostałych pierwszaków, czekali aż głowa ich koleżanki eksploduje. Biedna dziewczynka kryła swoją twarz za zasłoną włosów gwałtownie zmieniających kolory, spod których Harry usłyszał ciche chlipanie. Nie ma kurde mowy!

Harry klepnął ją lekko w ramię. Dziewczynka pisnęła i podskoczyła na siedzeniu. Powoli obróciła się, żeby na niego popatrzeć. Przez małą przerwę w jej zmieniających kolory włosach dostrzegł jasnoniebieskie oko, które na niego patrzyło. Natychmiast zmieniło kolor i poczuł się, jakby patrzył w oczy swojej mamy. Tak myślałem.

Często powtarzano mu, że ma oczy swojej matki. Dziewczynka naśladowała wygląd osób wokół niej, choć młody czarodziej był pewien, że robiła to nieświadomie. Harry'emu nie podobał się lęk, który dostrzegł w jej oczach. Oczekiwała, że nieznajomy będzie się z niej naśmiewał albo zrobi coś jeszcze gorszego. Uśmiechnął się do niej ciepło i część jej niepokoju zniknęła.

- Przepraszam... mogę z tobą usiąść?

- Co... co? Czemu? - była wstrząśnięta. Nikt nie chciał z nią siedzieć odkąd pamiętała.

- Weź się zlituj nad nowym dzieciakiem w szkole. Trochę się denerwuję - Harry wyszeptał ostatnie zdanie, tak musiała się nachylić, żeby to usłyszeć. Zachichotała i zgodziła się, a on usiadł. Zapadło kilka sekund niezręcznej ciszy. Harry miał nadzieję, że ona zacznie mówić, ale najwyraźniej wciąż była za bardzo zdenerwowana lub nieśmiała.

- Tak w ogóle to jestem Harry. Harry...

- James Potter - dopowiedziała, choć nieco piskliwym głosem.

- Taa... skąd znasz moje pełne imię?

- Twoja mama mówi jakby trochę głośno - zachichotała, a on poczuł się, jakby owiała go słodka oceaniczna bryza. Kiedy to robi, to jakbym miał bąbelki na całym ciele.

- Dzisiaj nie było tak najgorzej - mruknął. To sprawiło, że dziewczynka wybuchnęła pełnym śmiechem. Opanowanie się zajęło jej kilka chwil. Harry nie miał nic przeciwko. Jej włosy w końcu przestały zmieniać kolor i stały się różowe, jak balonowa guma do żucia. W sumie jej pasuje.

- Jestem... E... Emma... jakbyś chciał... wiedzieć - wydusiła między napadami śmiechu.

- Miło cię poznać, Emmo Jakbyś Chciał Wiedzieć.

Emma uderzyła Harry'ego w ramię, ale nie szła za tym żadna siła, bo dziewczynka wciąż pękała ze śmiechu.

- Prze... prze... stań... po... posikam się.

Harry zauważył, że pozostali pierwszacy zaczęli się odprężać. Wyglądało na to, że głowa dziewczynki jednak nie eksploduje. Postanowił, że pozwoli jej dojść do siebie, zanim będą kontynuowali rozmowę. Kiedy się opanowała, wyciągnął ręce, rozgarnął zasłonę jej włosów i wsunął je za jej uszy. Teraz mógł wreszcie spojrzeć jej w twarz.

- No proszę, wiedziałem, że pod tymi włosami jest ładna buzia.

Emma nie przywykła do komplementów, co udowodnił gwałtowny napływ krwi do jej policzków. Jej włosy nabrały podobnie czerwonego odcienia. Odruchowo chciała opuścić głowę, ale Harry złapał ją pod brodą kciukiem i palcem wskazującym i delikatnie zmusił ją, żeby spojrzała mu w oczy.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz