Rozdział #28

9K 338 174
                                    

- Mam nadzieję, że potrafisz podać jakiś cholernie dobry powód twojego wtargnięcia na miejsce zbrodni. Ostatnio jak sprawdzałam, to nie byłeś aurorem – Madam Bones energicznie podeszła do wiekowego dyrektora i stanęła z nim nos w brodę. Jej surowy wzrok uświadomił mu, że kobieta jest śmiertelnie poważna. Z Amelią Bones należało się liczyć, nawet wtedy, kiedy była jeszcze uczennicą w Hogwarcie. Albus rozumiał, że upływające lata ukształtowały ją w niebezpiecznego przeciwnika. Nie zamierzała dać się zastraszyć jego wzrostowi, mocy i mirowi, jakim cieszył się w czarodziejskiej społeczności. Przekroczył dopuszczalne granice, jak zwykł to określać, a ona zamierzała wymierzyć mu za to naganę.

- Moja droga Madam Bones, przybyłem tu, żeby zobaczyć czy jest coś, w czym mógłbym pomóc. Miałem nadzieję, że chociaż ty nie podzielasz mylnych przekonań obecnego Ministra Magii. Wobec nadciągających mrocznych dni powinniśmy stanąć zjednoczeni. Podziały czynią nas słabszymi, nie sądzisz? – Dumbledore argumentował spokojnie i logicznie. Rzucił szybkie spojrzenie na Huncwota, który siedział na łóżku u boku Artura Weasleya i jednego z jego synów. Ciekawiło go co ci mężczyźni tu robią, ale najpierw musiał uspokoić Amelię. Technicznie nie byli po tej samej stronie, a kobieta była generałem, nie żołnierzem. Nigdy nie podąży za nim na ślepo i Albus wiedział jak bezcelowe byłoby zmuszanie jej do posłuszeństwa.

- Ładna mówka, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

Amelia nie tylko się nie rozchmurzyła, ale jeszcze uniosła brew dla podkreślenia efektu. Stary czarodziej westchnął ciężko. Musiał zbadać umysł tego Huncwota. Gdyby był tu tylko Moody, nie miałby z tym problemu, ale obecność Bones wszystko znacząco komplikowała.

- Pomoc, którą w przeszłości bezpłatnie oferowałem, zawsze była doceniana, nawet proszono mnie o nią. I to na najwyższym szczeblu, pozwolę sobie dodać. Zastanawiające, że sytuacja tak bardzo się zmieniła – rzekł niemal oskarżycielsko w odpowiedzi na tupet w wyzwaniu tej kobiety. Amelia zignorowała to jak kurz na szacie.

- Za dużo zakładasz, Dumbledore. Dawni Ministrowie byli ludźmi bez kręgosłupa moralnego, których łatwo było skłonić do zmiany zdania, przekupić czy manipulować nimi. Rufus ma swoje wady, ale to niezależny człowiek. Mi nigdy nie podobało się twoje mieszanie się w sprawy mojego departamentu, jednak wówczas nie mogłam nic z tym zrobić. Teraz mogę. Nie zaślepia mnie uwielbienie dla niezachwianego autorytetu ani wiara, że są tylko Czarni i Biali Magowie. Nauczyłam się w mojej pracy, że pomiędzy istnieje całe spektrum szarości. Voldemort może być Czarny jak noc, ale ty sam nie jesteś tak nieskazitelny jak się wszystkim prezentujesz. Więc zachowaj odgrywanie urażonej niewinności dla ogłupionych mas.

- Amelio, byłoby niemądrze, gdybyś spaliła za sobą zbyt wiele mostów. Zapewniam cię, że nie chciałabyś się znaleźć po niewłaściwej stronie przepaści. Korneliusz popełnił ten błąd i spójrz co mu to przyniosło – na wpół doradził, na wpół zagroził Dumbledore. Alastor miał dość tej grzecznej zabawy. Jeśli ta baba nie potrafiła podjąć właściwego wyboru, to była przeszkodą. A on potrafił skutecznie radzić sobie z przeszkodami. Z różdżką w ręce odwrócił się ku Bones. Kiedy ją zneutralizuje, będą mogli wydobyć wszystko co potrzebne od Huncwotki.

- Zapomniałaś już o wszystkim co ten człowiek zrobił dla czarodziejskiego świata? Czy naprawdę jesteś skłonna zaryzykować wszystko stawiając na tych Huncwotów nie wiadomo skąd? Kryją swoje twarze jak Śmierciożercy. Na miłość Merlina, użyj mózgownicy kobieto! Przecież to mogą być przebrani Śmierciożercy! Jeśli nie potrafisz podjąć właściwej decyzji, zrobię to za…

Moody nie skończył kazania, bo Amelia trafiła go niewerbalnym zaklęciem krępującym, nie odwracając wzroku od Dumbledore'a.

- Zabieraj swojego mordercę i opuśćcie miejsce zbrodni. On nie ma już prawa tu być. On podjął swoją decyzję, a ja podjęłam moją – wydusiła Madam Bones przez zaciśnięte zęby. Mogła pozwolić mu na próbę ataku, ale to za duże ryzyko, kiedy Dumbledore stał tuż przed nią. Aresztowanie Moody'ego było bezcelowe. Wiedziała, że on po prostu ucieknie, a jego poszukiwania będą marnotrawstwem jej i tak skromnych zasobów. Niewykrywalna pluskwa, którą wszczepiła mu podczas ostatnich badań okresowych wystarczy do śledzenia mężczyzny. Mugole byli sprytnymi ludźmi, a ona nie wahała się korzystać z ich technologii, jeśli miałoby to jej przynieść korzyści.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz