Rozdział #36

9.1K 265 145
                                    

Ginny obudziła się ze wspaniałym uczuciem ciepłego nagiego ciała przyciśniętego do jej równie obnażonej skóry. Jej całe ciało mrowiało od tego wrażenia jeszcze zanim z niechęcią otworzyła oczy. Chciała cieszyć się tym jeszcze trochę, ale wiedziała, że prędzej czy później będą musieli wstać. Powieki Ginny uniosły się i ujrzała przystojną twarz Harry'ego, który patrzył na nią ze słodkim wyrazem zaspokojenia. To wywołało u niej uśmiech oraz palącą potrzebę pocałowania go.

- Dzień dobry, kochanku – wyszeptała, kiedy to zrobiła. Zaczęła kreślić hipogryfa na jego piersi, jednocześnie powtarzając w myślach to, co Harry powiedział na głos poprzedniej nocy: Najlepsze Gniazdo w historii.

- Kochanku? Chyba mógłbym się przyzwyczaić do takiego tytułu – wyszczerzył się Harry i zaczął kreślić niewidoczny rysunek na skórze Ginny ręką, która spoczywała na jej pośladku. Zadrżała od wywoływanej przez ten ruch przyjemności. Jej własne palce prześlizgiwały się ku miejscu, w którym naznaczyła go jako swojego partnera. Tam gdzie wcześniej skórę przebiły dwa kły, teraz znajdował się celtycki krąg ochronny otaczający ten obszar. Wewnątrz większości starożytnych run oznaczających jedność znajdowały się czarna pantera i srebrny jaguar, splecione w kształcie yin i yang. W miejscu, w którym jej kły wbiły się w jego skórę, widniała para oczu, jedno czekoladowe, drugie szmaragdowe. Zręczne palce Harry'ego przemierzyły powoli jej plecy, zostawiając za sobą gęsią skórę, aż spoczęły na bliźniaczym symbolu w miejscu, w którym on ją naznaczył.

- Filozofia zachodu i wschodu spleciona z runami, bardzo sprytnie kochanie – wyszeptała z podziwem Ginny, przesuwając palcami po runach. Wyczuła magię kryjącą się pod skórą. Bardzo jej się spodobało, że jej magia została wszczepiona pod jego skórę, a jego moc żyła w niej.

- Lubię doprowadzać sprawy do końca – uśmiechnął się, odwzajemniając gest.

- Co w nocy udało ci się kilka razy, jeśli dobrze pamiętam – zażartowała, mrugając do niego.

- Wydaje mi się, że zdetronizowałaś Hermionę w kategorii najlepszych płuc w szkole – przypomniał jej Harry unosząc brwi kilkakrotnie w górę.

- Dzięki, faktycznie są całkiem ładne – odparła i wtuliła się w niego z uśmiechem. Poczuła, jak obmywa ją fala zadowolenia i wiedziała, że nie ma miejsca, w którym wolałaby się znaleźć.

- I smaczne – wyszeptał Harry, przygryzając jej ucho w sposób, od którego znów przeszedł ją dreszcz.

- Dupek – zaśmiała się Ginny i klepnęła go lekko.

- Flirciara – odparł Harry, a jego zęby prześliznęły się po jej szyi.

- Chyba nie możemy tu zostać cały dzień? – spytała Ginny z nadzieją, bo jego manewry zaczęły ją rozpalać.

- Bardzo bym chciał, ale prędzej czy później muszę pojawić się na lekcjach – odpowiedział Harry, niechętnie odsuwając się od niej. Całym sobą pragnął znów się z nią połączyć.

- A co się stało z Jestem Huncwotem i sam ustalam zasady, bla, bla, bla? – wyszeptała mu uwodzicielsko do ucha.

- Słusznie – przyznał Harry i obwiódł symbol na jej szyi czubkiem języka. Impuls gorącej, czerwonej rozkoszy wystrzelił z tego miejsca i przemknął kaskadą przez całe jej ciało. Poczuła jak robi się wilgotna i zaczęła się zastanawiać, czy ona na niego wpływa tak samo.

- Mmmm, to było dobre. To kiedy wstałeś? – spytała żartobliwie swojego partnera.

- Nie tak dawno. Wyglądałaś tak spokojnie, że nie chciałem cię budzić.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz