Dilys powiedziała Ginny o tajnym wyjściu z Hogwartu, o którym wiedza przekazywana była z dyrektora na dyrektora. Sprawdziła na Mapie Huncwotów. Faktycznie, nie było zaznaczone. Dzięki Fredowi i George'owi udało jej się dostać krwotoku z nosa, gdy tylko weszła do Wielkiej Sali. Profesor McGonagall nalegała, by dziewczyna poszła prosto do Skrzydła Szpitalnego. To było niemal za łatwe. Jeśli wciąż będzie miała tyle szczęścia, to uda jej się dotrzeć do Gringotta i wrócić jeszcze przed obiadem. Nikt się o tym nie dowie, a ona będzie dysponowała wystarczającą ilością złota, żeby Dumbledore nie mógł jej szantażować odebraniem stypendium. Kolejny krok ku prawdziwej niezależności.
Nie planowała nadmiernie eksploatować skrytki Dilys. Chciała jednak dać swoim braciom pieniądze na otwarcie ich sklepu z dowcipami. Oni zawsze byli przy niej, więc choć tyle mogła dla nich zrobić. Nie miała zamiaru ujawniać swojego nowego bogactwa przed swoją matką. A przynajmniej póki nie będzie pełnoletnia. Wówczas ta kobieta nie będzie nic z tym mogła zrobić. Spodziewała się, że jej mama dostanie szału, kiedy dowie się, że Ginny rzuca Neville'a. Jej marzenie o Ginny jako następnej Lady Longbottom się nie ziści. Nigdy! Nigdy! Nigdy! Nigdy... przenigdy!
Wśliznęła się za stary gobelin na trzecim piętrze i popędziła długim korytarzem. Po kilku minutach dotarła do starych, zakurzonych drzwi. Domyśliła się, że nikt ich nie używał od lat, może nawet stuleci. Uniosła różdżkę i rzuciła Alohomora.
W chwili, gdy zaklęcie wyleciało z jej różdżki, korytarz wypełniło oślepiające światło. Instynktownie zakryła oczy dłonią. Jednak nawet wtedy światło było zbyt intensywne, by otwierać oczy. Nagle coś chwyciło ją za kostki i zawisła głową w dół. Jej sukienka i szaty zaczęły owijać się ciasno wokół jej ciała. Jakoś w trakcie tej szamotaniny różdżka wysunęła się z jej palców i zaginęła gdzieś wśród ubrania. Zaczęła ją ogarniać panika. Desperacko szarpała się, usiłując uwolnić od krępującego ją odzienia. Im bardziej się szarpała, tym ciaśniej ją trzymało. Kaptur jej szaty objął jej głowę. Czuła się, jakby ubranie usiłowało ją połknąć. Szarpnęła szaleńczo głową, usiłując się pozbyć kaptura. Jednak tak jak reszta jej ciała, głowa została ciasno związana. Na wierzchu pozostały jedynie jej usta i żuchwa.
Gdyby nie to, że właśnie wisiała owinięta niczym mumia, byłaby pod wrażeniem sprytnej pułapki. Teraz jednak była wkurzona. Przede wszystkim bała się, że to tylko kwestia czasu, nim ją znajdą, a wtedy będzie martwa. No, może nie do końca martwa, ale równie dobrze mogła by być. Dumbledore zmieni ją w to, czego pragnie Neville. Niech mnie piekło pochłonie!
Czuła swoją różdżkę gdzieś w okolicy krzyża. Jeśli uda jej się do niej dotrzeć i rzucić kontrzaklęcie... kogo ona oszukuje, przecież nie ma pojęcia, jakie zaklęcie ją więzi. Jednak nigdy wcześniej takie przeciwności jej nie powstrzymały. To bliźniacy nauczyli ją, że nic nie jest niemożliwe, jeśli ma się wystarczająco determinacji. A tej jej nie brakowało. Alternatywa była... nieakceptowalna.
Spróbowała delikatnych ruchów i odkryła, że jej ubrania na to nie reagują. Jeden pieprzony centymetr po drugim jej dłoń przysuwała się bliżej do różdżki. Już prawie. Jeszcze tylko odrobina, czuje ją czubkiem palców. Pchnęła mocniej i złapała ją między dwa palce. Próbowała pociągnąć, ale różdżka zakleszczyła się mocno. Wtedy usłyszała kroki. Najpierw odległe, ale z każdą chwilą rozlegały się bliżej. Nie zamierzała się poddać bez walki. Z jej ust wymknęła się wiązanka przekleństw, gdy desperacko próbowała chwycić różdżkę.
Harry opierał się o ścianę i z rozbawieniem obserwował przedstawienie. Pod postacią pantery mógł się zakraść do niej szybko i cicho. Zamek wypełniały cienie, więc dotarł tu, a nikt nie miał najmniejszej szansy go zauważyć. Wiedział, że ma jeszcze kilka minut nim Łapa i pozostali tu dotrą. Kimkolwiek była osoba, która usiłowała wymknąć się ze szkoły, wpadła w jego pułapkę. Razem ze swoim chrzestnym opracowali osłony, które nie tylko odpychały, ale także atakowały. A w przypadku tych uruchomionych dzisiaj... chwytały.
CZYTASZ
Harry Potter i Powrót Huncwotów
Fiksi PenggemarJames zginął, ratując żonę i syna. Mały Harry dorastał pod opieką Lily i Syriusza. Teraz, w wieku 17 lat, świetnie wyszkolony wojownik pojawia się w Hogwarcie, gdzie wstrząśnie czarodziejskim światem w posadach. Animagia, polityka, gobliny i... sukk...