ZABIERAJ SWOJE BRUDNE ŁAPSKA OD MOJEJ WŁASNOŚCI, POTTER! – ryknął Neville i wyciągnął różdżkę, ale szybko się zorientował, że różdżki Harry'ego i Ginny są wycelowane w niego. Niezły wyczyn, biorąc pod uwagę, że ona wciąż oplatała go nogami i zaciskała palce jednej ręki na jego włosach, a on jedną dłonią podtrzymywał jej pośladki. Nieświadoma osoba pomyślałaby, że są po prostu szybcy. Jednak Albus Dumbledore wiedział lepiej.
Jeszcze zanim zaczęli się całować, Harry ustawił swoje ciało tak, by częściowo znaleźć się między Nevillem i Ginny. Oboje mieli już w rękach przygotowane różdżki. Mogło to wyglądać na impulsywne działanie, ale tak naprawdę starannie wszystko zaplanowali. Świetnie wiedzieli jak zareaguje Neville. Ginny znała go za dobrze. Jej komentarz uderzył we wszystkie słabe punkty Longbottoma: duma, arogancja i chciwość zostały zaatakowane za jednym zamachem. Trochę publicznego upokorzenia i jego temperament w mgnieniu oka pokonał zdrowy rozsądek. Jakie to ślizgońskie. Dumbledore był pewny, że to sprawka Pottera.
- Mam czas do siedemnastych urodzin i zamierzam cieszyć się każdą pozostałą sekundą – zełgała Ginny. Jej rozmowa z Madam Bones była bardzo ciekawa. Po dłuższej dyskusji ustaliły plan działania, który najlepiej będzie pasował do ich celów. Przy odrobinie szczęścia do końca roku Neville i Dumbledore wylądują w Azkabanie. Musieli tylko sami ukręcić na siebie pętlę, jak głosiło jedno z mugolskich porzekadeł Harry'ego, do których Ginny zaczynała się przyzwyczajać. Jeśli tego nie zrobią, Harry przejdzie do planu B. Ginny wiedziała, że jej nowy chłopak chciał zacząć od planu B, ale wiedział, że to jej sprawa i szanował ją na tyle, żeby podążyć za jej przewodnictwem.
Neville przeżył wstrząs, widząc wycelowane w siebie różdżki. Zawsze mógł ciskać klątwy w kogo tylko chciał i nic mu nie groziło, bo sprawca odwetu ryzykował gniew Dumbledore'a. Dyrektor Hogwartu doprowadził do uchwalenia prawa, które głosiło, że atakowanie ostatniego Lorda z linii Rodu było aktem rodobójstwa. Niestety Potter również podpadał pod ten akt.
- NATYCHMIAST OPUŚĆCIE RÓŻDŻKI! – zagrzmiał Dumbledore maszerując ku trójce młodych ludzi. Neville zerknął na niego szybko. Dyrektor wyciągnął różdżkę i chłopak wiedział, ze starzec go poprze, więc odprężył się nieco. Potem dostrzegł, że profesor Potter i profesor Black również wyjęli różdżki. To się mogło źle skończyć. Wiedział, że musi odzyskać trochę utraconego szacunku. Czas sprawdzić, jak Potter zareaguje na mowę węży.
- Zapłacisz za to, Potter – przemówił powoli i jadowicie, pewien, że przerazi Harry'ego i Ginny. Udało mu się to tylko częściowo. Ginny poczuła dreszcz, jak zwykle. Przywoływało to wspomnienia Komnaty, a Neville w swoim pokręconym umyśle uznał, że trzeba jej przypominać o jej Długu Życia. Jednak reakcji Pottera się nie spodziewał.
- Ty tak poważnie? Syczysz na mnie? Co ty, pięć lat masz? Syk, syk i syk i jeszcze raz syk, ty okropny – Harry starał się nie śmiać z groteskowości tej groźby. Rozejrzał się wokół i zorientował się, że większość uczniów zbladła jak trupy, w tym Ginny. Wiedział, że musi przełamać tą władzę, którą Neville ma nad nimi. – Ludzie, jaja sobie robicie? To jest dźwięk, którym się straszy wrogów? Pokażę wam, jak to się robi.
Harry odwrócił się do Neville'a i uśmiechnął się drapieżnie, na tyle, żeby pokazać Longbottomowi kły i pozbawić go zimnej krwi.
- RRRRAAAWRRRRRR! – zaryczał Harry jak pantera, a wszyscy poza Lily i Syriuszem aż podskoczyli. Jednak to reakcja Neville'a zaskoczyła go najbardziej.
- Dzięki, że pomogłeś mi dowieść moich racji, Neville – powiedział Harry, wskazując na spodnie Longbottoma.
- Bleee! Ależ to będzie swędzieć jak wyschnie – dodała Ginny, co wywołało wybuch śmiechu i wystarczyło, żeby Neville umknął z Wielkiej Sali z podkulonym ogonem.
CZYTASZ
Harry Potter i Powrót Huncwotów
FanfictionJames zginął, ratując żonę i syna. Mały Harry dorastał pod opieką Lily i Syriusza. Teraz, w wieku 17 lat, świetnie wyszkolony wojownik pojawia się w Hogwarcie, gdzie wstrząśnie czarodziejskim światem w posadach. Animagia, polityka, gobliny i... sukk...