Rozdział #41

5.6K 271 67
                                    

Wiatr zmienił kierunek jedynie nieznacznie, ale to wystarczyło Harry'emu, żeby poczuć smród prawdziwego Śmierciożercy. Nie tych martwych pozerów, których trupy zalegały na całym terenie Posiadłości Greengrassów. Kimkolwiek był ten Butoliz, wiedział jak się maskować. To powinno nakazać Harry'emu ostrożność, ale nie leżało to w jego naturze.

Od Carrow wyciągnęli już właściwie wszystko co się dało. Amelia i jej aurorzy atakowali wskazane przez nią miejsca. Początkowo osiągali spore sukcesy, pojmali wielu Śmierciożerców i przejęli mnóstwo artefaktów Czarnej Magii. Jednak ostatnich kilka lokalizacji okazało się opuszczonymi domami. Harry dowiedział się też od Gryfka, że skrytka Lestrange'ów została opróżniona podczas ataku na Gringotta. Byli pewni, że właśnie tam Voldemort trzymał jeden ze swoich Horkruksów. A to znaczyło, że muszą pojmać nowego Butoliza, żeby go przesłuchać. A do tego potrzebowali kuszącej przynęty. Ginny i mama zafundują mu niezły opieprz, że w ogóle o czymś takim pomyślał, a co dopiero za wcielenie planu w życie bez wsparcia.

═══════════════════

Peter czekał, aż będzie mógł przyłożyć mu różdżkę do pleców nim transformował się i go przeklął. Klątwa trafiła i chłopak runął na ziemię jak wór ziemniaków.

- Ha, ha, ha, to było aż za łatwe. Spodziewałem się po tobie więcej, chłopcze – zadrwił Peter z powalonego przeciwnika. – James byłby strasznie zawiedziony twoją postawą.

Pettigrew przerwał. To był syn Jamesa i wszystkie raporty, które otrzymał na jego temat mówiły, żeby nie lekceważyć chłopaka. Poczęstował Pottera kilkoma kolejnymi klątwami, żeby upewnić się, że naprawdę jest nieprzytomny. Nie zareagował na żadne z bolesnych zaklęć i Peter uznał, że nikt nie jest aż tak dobrym aktorem. Przewrócił syna swojego najlepszego przyjaciela na plecy, żeby móc mu się przyjrzeć.

- O tak, zdecydowanie jesteś synem Jamesa. Pewnie zastanawiasz się czemu leżysz na plecach, a ja stoję nad tobą jako zwycięzca – zakpił z nieprzytomnego chłopaka. Taka sytuacja zdarzała mu się nadzwyczaj rzadko i chciał się nią nacieszyć minutę czy dwie. Trochę potrwa nim pozostali Huncwoci zatęsknią za Potterem, a do tego czasu planował już być daleko stąd. – Może i nie jestem tak śmiały i nieustraszony jak Syriusz, genialny i utalentowany jak Remus, ani potężny i charyzmatyczny jak James. Nie mam wątpliwości, że w uczciwej walce najprawdopodobniej byś mnie zabił. Ale z drugiej strony nie walczę uczciwie, bo jestem kapusiem, łajdakiem... tym, który chce przetrwać za wszelką cenę. Szlag, ta pieprzona czapka chciała mnie wsadzić do Slytherinu, zanim zacząłem ją błagać, żeby pozwoliła mi iść do Gryffindoru. Lestrange powiedziała, że ona i Czarny Pan uważają mnie za słabeusza i nie szanują mnie, bo za szybko poddałem się ich woli. Na zdrowie. To moja przewaga. Nie jestem głupi. Znam własne ograniczenia. Po co mam cierpieć bezsensownie, kiedy końcowy efekt jest przesądzony? Popatrz na mnie. Stoją nad tobą zwycięski! A jak myślisz, czemu, Potter? – triumfował Peter, rozkładając ramiona i parząc w niebo, jakby wyglądał stamtąd odpowiedzi.

Zamiast tego powinien był patrzyć na tego, którego podobno powalił. Gdyby to robił, może zorientowałby się, że Harry gwałtownie otworzył oczy. A może przynajmniej zdołałby uniknąć buta, który wbił się w jego krocze z siłą wystarczającą, by unieść go z ziemi. Kiedy runął na ziemię wijąc się z bólu, ujrzał przed sobą dwójkę szmaragdowych oczu. W ułamku sekundy został zważony i bez cienia wątpliwości okazał się za lekki.*

- Dlatego, że jesteś głupi – opowiedział mu Harry, a potem jego pięść wbiła się w niechronione gardło zdrajcy. Siła ataku odrzuciła Petera w tył. Walczył z całych sił, ale nie mógł nabrać powietrza do płuc. Wiedział, że jego tchawica została zmiażdżona i zaraz się udusi. Wycelował różdżką w gardło i modlił się, żeby udało mu się uleczyć niewerbalnie. Zdołał wziąć pierwszy haust bezcennego powietrza, gdy Potter spokojnie podniósł się na nogi. Trzęsącą dłonią wycelował w niego.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz