- To aukcja czy pieprzony bankiet?! – warknął cicho Charlie do Narcyzy. Właśnie uścisnął dłoń czarodzieja, choć decydowanie wolałby skręcić jego stary, kruchy kark. Pod stopami starego pierdziela czołgała się istota, która wyglądała na piętnastoletnią wilę. Miedzanowłosa dziewczyna, odziana w niewiele więcej niż niewolniczą obroża i przepaska biodrowa, wbijała wzrok w podłogę. Sądząc po bliznach na spodzie jej obnażonych stóp, została wytresowana jako małe dziecko.
Narcyza uśmiechnęła się pod zaklęciem maskującym, dzięki któremu wyglądała jak Alecto Carrow. Pocieszało ją, że dla niego to tak samo okropne jak dla niej. Cissy nienawidziła tego, że zna te żałosne imitacje czarodziejów. Od zawsze nienawidziła tego grzesznego rodzaju czystej krwi. Lucjusz tylko dwukrotnie zaciągnął ją na jedno z tych przeklętych zgromadzeń, ale wiedziała, że dzieje się tu więcej niż tylko handel ciałem.
- Niezależnie od tego jak bardzo to dla mnie obrzydliwe, musimy zachować cierpliwość, przystojniaku. Zaskoczyłoby cię jak wiele politycznych i biznesowych umów jest zawieranych przy okazji takich wydarzeń. Jak myślisz, po co przyprowadzili swoje zwierzątka? – spytała Cissy, wskazując scenę rozgrywającą się na ich oczach. Miedzianowłosa piękność wciąż wbijała oczy w ziemię, a podstarzała czarownica przyglądała jej się pożądliwie.
- To Nadia Clover – powiedziała Narcyza. – Jest dostarczycielką rzadkich składników eliksirów z Konga. W biznesie należy do najbardziej chytrych, ale jak widzisz ma pewne... słabości. Angus Moramer właśnie próbuje wykorzystać jej fetysz na punkcie młodych, pięknych wili do zabezpieczenia sobie dostępu do rynku guźca Tebo.
Na oczach Charliego Moramer pstryknął palcami, a dziewczyna wstała i zaprezentowała się do inspekcji. Clover okrążyła biedną dziewczynę kilka razy, oglądając jej ciało. Skinęła potakująco w stronę Angusa. Ten pstryknął dwukrotnie palcami, a niewolnica się pochyliła. Jej właściciel wyciągnął kontrakt z szat, położył na jej plecach i podpisał go. Nadia wręczył mu mała sakiewkę złota, po czym dodała swoje nazwisko do umowy. Pergamin rozjarzył się na kilka sekund, sygnalizując zmianę własności. Moramer wręczył Clover smycz, która była przyczepiona do obroży wokół szyi niewolnicy. Nadia odeszła z pełnym zadowolenia uśmieszkiem, podczas gdy jej nowy nabytek czołgał się za nią po ziemi.
- Czy on właśnie sprzedał tą biedną dziewczynę? – Charlie nawet nie próbował ukryć swojej wściekłości i obrzydzenia. Narcyza ujęła jego twarz w dłonie i mocno przekręciła, tak żeby spojrzał jej w oczy.
- Musisz utrzymywać na tej twojej przystojnej twarzy tak obojętny wyraz jak tylko potrafisz, mój kochanku, inaczej nas wydasz – skarciła go. – A odpowiadając na twoje pytanie: tak. Niewolnicy często są dorzucani do kontraktów, jako swego rodzaju premia. Clover najprawdopodobniej zabiera ją do osobnego pomieszczenia, gdzie przeprowadzi rytuał dominacji, który całkowicie zwiąże wilę z jej nową panią.
- To nieludzkie – warknął Charlie, zaciskając pięści. Kiedy Narcyza syknęła, zorientował się, że wciąż trzyma ją za rękę. Szybko rozluźnił chwyt i szepnął: - Przepraszam.
- Dla mnie to też obrzydliwe. Pamiętaj, że dziewczyna nie opuści tego miejsca z tą paskudną kobietą – przypomniała mu Narcyza. Zanim zacznie się właściwa aukcja, niewolnicy mieli zostać przeniesieni do zabezpieczonego pokoju dla ich bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę ich ślepą lojalność wobec właścicieli, Harry pozbawi ich przytomności, a następnie jako Cień przetransportuje poza obręb osłon otaczających posiadłość. Stamtąd Klan Desory zabierze ich drogą powietrzną w bezpieczne miejsce, gdzie pozostaną, póki nie odzyskają całkowitej kontroli nad swoimi umysłami. Lud Sashy miał spore zdolności na tym polu. Wiele osób ich gatunku cierpiało z powodu tego samego losu, więc traktowały całą sprawę bardzo osobiście. Nie spoczną, póki nie osiągną celu.
CZYTASZ
Harry Potter i Powrót Huncwotów
FanfictionJames zginął, ratując żonę i syna. Mały Harry dorastał pod opieką Lily i Syriusza. Teraz, w wieku 17 lat, świetnie wyszkolony wojownik pojawia się w Hogwarcie, gdzie wstrząśnie czarodziejskim światem w posadach. Animagia, polityka, gobliny i... sukk...