Rozdział #51

5.2K 230 130
                                    

- Avada Kedavra! – krzyknęła Cissy. Po raz pierwszy w życiu Voldemorta ktoś ośmielił się rzucić w jego stronę Zaklęcie Śmierci. Idiotka wykazała się odwagą, ale przez to zginie. Chciał się aportować za jej plecy, ale odepchnęły go osłony domu i wylądował na tyłku na ulicy z bardzo mało dystyngowanym plaśnięciem. Co gorsza jego własne obszerne szaty zaczęły go atakować, ku zdumieniu jego Śmierciożerców.

Jednak to nie wszystko co działo się w tym momencie. Dokładnie w tej samej chwili, w której Zaklęcie Śmierci Cissy frunęło w stronę Voldemorta, Zgredek z pyknięciem pojawił się między nogami Dołochowa i z całą siła wbił sztylet trzymany w dłoni w udo Śmierciożercy. Członek wewnętrznego kręgu Voldemorta nie mógł uwierzyć, gdy ciemnoczerwona krew zaczęła z niego wypływać w rytm uderzeń jego serca. W pośpiechu, by zatamować krwawienie, stracił całe zainteresowanie Adamem. Mogłoby mu się udać, gdyby różdżka nie wyślizgiwała się z jego pokrytych krwią palców. W całym tym chaosie nikt nie zwrócił uwagi na małego skrzata domowego, który zniknął razem z chłopcem.

Zgredek i Adam pojawili się pod bramami Hogwartu. Lojalny skrzat Cissy nie tracił czasu i wiódł chłopca ścieżką ku zamkowi. W połowie drogi Adam stanął jak wryty.

- Paniczu Adamie, musimy się spieszyć – poganiał go Zgredek, ale Adam tkwił w miejscu.

- Gdzie idziemy?

- Pani powiedziała Zgredkowi, że jeśli będą kłopoty, Zgredek musi zabrać panicza do Lily Potter.

- A co z Jade? Nie powinniśmy wziąć też Jade? – błagał Adam. Dziewczyna była jego przyjaciółką i martwił się o nią.

- Ale pani... - Zgredek nie chciał sprzeciwiać się rozkazom Cissy. Bardzo stanowczo kazała mu wypełnić dokładnie ten rozkaz.

- Mama też by chciała, żeby ona była bezpieczna! – nalegał Adam, zdeterminowany, by pomóc nowej przyjaciółce.

- Ale...

- Rozkazuję ci pójść po Jade, Zgredku! – zażądał Adam, w nadziei, że to pomoże.

- Tak, paniczu Adamie. Zgredek to dobry skrzat domowy i zawsze robi, co mu się rozkazuje. Niech panicz tu zostanie, Zgredek zaraz wraca.

Adam patrzył, jak Zgredek znika z pyknięciem i pożałował, że na niego nakrzyczał. Emma była jego pierwszą przyjaciółką, ale Jade go rozumiała i nigdy nie patrzyła na niego z żalem, gdy myślała, że on jej nie widzi. Planował pozostać na swoim miejscu, ale jego uwagę przyciągnęła samotna wierzba rosnąca na zboczu wzgórza. Czuł silną potrzebę rozmowy z drzewem, ale zanim zdążył tam podejść zobaczył Zgredka, który pędził w jego stronę z Jade u boku.

Skrzat domowy ujął oboje za ręce i powiódł szybkim krokiem ku zamkowi. Adam obracał się kilka razy, by popatrzeć na wierzbę, która tak bardzo chciała z nim rozmawiać.

═══════════════════

Daphne prowadziła ćwiczenia dla szósto- i siódmorocznych Huncwotów, które miały im pomóc w utrzymywaniu ich form animagicznych bez zbytniego drenowania ich mocy. Nagle poczuła jak włoski na karku stają jej dęba. Zaczęła nasłuchiwać i wykryła, że ktoś zbliża się do nich z dużą prędkością. Ledwie zdołała wyciągnąć różdżkę, nim Furia gwałtownie zahamowała tuż przed nią. Hesta zeskoczyła z grzbietu bestii i Ginny zmieniła się z powrotem w człowieka.

- Ile potrzebujesz czasu, żeby wrócić tu z Armią Goblińską? – Ginny spytała Hestę, wywołując zdumione sapnięcia innych uczniów.

- Wracam z plutonem berserkerów w dziesięć minut, z resztą armii w dwadzieścia – odpowiedziała Hesta i wyciągnęła czerwony wisiorek z galeonem z dekoltu.

Harry Potter i Powrót HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz