Pansy odrzuciła przykrycie i zauważyła, że jej ciało wróciło do normalnej postaci. Cieszyło ją to, a jeszcze bardziej, że już nigdy nie będzie musiała wcielać się w Longbottoma. Niezależnie od tego jak fascynujące było wcielenie się w osobę płci przeciwnej. Jej matka zawsze powtarzała, że lepiej dawać niż brać. No cóż, tej nocy na pewno dała więcej niż otrzymała. Sądząc po okrzykach rozkoszy jej partnerka zaliczyła najlepszy seks w życiu. Dziewczyna pieprząca się w ciele faceta to niesamowite wrażenie. Obok niej leżała naga i bardzo usatysfakcjonowana Romilda Vane.
- Jasna cholera, Parkinson, co w ciebie wstąpiło?! Myślałam, że miałaś tylko mi się oświadczyć jako Neville? – spytała Romilda, łapiąc oddech. Parkinson była w łóżku sto razy lepsza niż Longbottom. Czy to czyniło z niej lesbijkę? Nie, kiedy się pieprzyli, ona miała ciało Neville'a. Ale przecież cały czas Romilda wiedziała, że to Parkinson. A zresztą chrzanić to. Po raz pierwszy w życiu miała wielokrotny orgazm. Vane uznała, że nie ma co sobie łamać nad tym głowy. Lepiej leżeć sobie w postcoitalnej błogości.
- Wydaje mi się, że to ja byłam w tobie, Vane. Musiałyśmy to jakoś uwiarygodnić, nie? Nie zamierzam ryzykować, jeśli w grę wchodzi Augusta Longbottom. Tyle się darłaś, ale nie usłyszałam nawet słowa skargi. A teraz może zabierz tą swoją porządnie wyruchaną dupę do Wieży Griffindora a ja zobaczę czy Snape może się dla nas pozbyć tego ciała – powiedziała Pansy, ubierając się pospiesznie. Romilda potrzebowała nieco więcej czasu, by wdziać szkolne szaty. Przez większość nocy to ją zadowalano i czuła ogromne zmęczenie.
Usłyszała, jak zamykają się drzwi za Parkinson i opadła z westchnieniem na łóżko. W co ona się do cholery wpakowała? Powiedziano jej, że ma w tym roku być dziewczyną Longbottoma, jeśli chce jeszcze kiedyś zobaczyć swojego małego braciszka. Potem kazali jej uprawiać z nim seks, a teraz jeszcze to. Z każdym oddechem osuwała się coraz głębiej w otchłań. Kiedy patrzyła w lustro, widziała nim obcą osobę i to taką, z którą nie chciałaby oglądać swojego braciszka.
Kiedy zastanawiała się nad ostatnimi wydarzeniami ze swojego życia, ciało Neville'a Longbottoma powoli usiadło i spojrzało na nią. Na jego twarz wpłynął złowieszczy grymas przypominający nieco uśmiech. Powoli wstał i podszedł cicho do łózka, na którym wciąż leżała dziewczyna. Uniósł różdżkę chłopaka, która leżała na stoliku przy łóżku. Zdumiał się jej brakiem mocy. Będzie musiał ją wymienić i wiedział już, po czyją różdżkę sięgnie. Ale na razie musiała wystarczyć. Usiadł na łóżku i przeciągnął różdżką po brzuchu półnagiej dziewczyny. Nie otwierała oczu i zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem nie zasnęła. Ale wtedy ona jęknęła.
- Znowu? Nie masz jeszcze dosyć? Na Merlina, jestem tylko człowiekiem – warknęła Romilda, odtrącając dłoń z różdżką bez otwierania oczu. Ta powalona nimfomanka znów była napalona? Nie miała teraz na to ochoty.
- Ja dopiero zaczynam, moja droga – wysyczał w języku węży lodowaty głos. W przeciwieństwie do innych sytuacji, kiedy Neville używał tego okropnego języka, teraz Romilda rozumiała każde słowo. Uniosła gwałtownie powieki i spojrzała prosto w krwistoczerwone gadzie ślepia.
═══════════════════
- Dzięki, że mnie sprowadziłaś z powrotem. Byłem trochę zagubiony – przyznał Harry i pocałował ją w szyję w tym miejscu, które zawsze wywoływało u niej jęk rozkoszy. Objął ją mocniej, gdy wtuliła się w niego. Ginny podobało się, jak świetnie zna jej ciało i odchyliła głowę, by ułatwić mu dostęp do swojej szyi. Wciąż siedzieli w wannie, choć nie miała pojęcia jakim cudem przetrwała ona szaleńczy seks ich hybrydowych form i Harry delikatnie ją obmywał. Co prawda od pewnego czasu zaczęło to przypominać raczej grę wstępną. Nie żeby Ginny zamierzała narzekać, bo uczucie było zajebiste.
CZYTASZ
Harry Potter i Powrót Huncwotów
FanfictionJames zginął, ratując żonę i syna. Mały Harry dorastał pod opieką Lily i Syriusza. Teraz, w wieku 17 lat, świetnie wyszkolony wojownik pojawia się w Hogwarcie, gdzie wstrząśnie czarodziejskim światem w posadach. Animagia, polityka, gobliny i... sukk...