❤XXVII CZ.2❤

1.4K 99 3
                                    

Pakowałam  właśnie swoje rzeczy. Mam ochotę wydostać się z tego jakże świetnego miejsca zwanego szpitalem, a tak serio mam ochotę poczuć zapach swojego łóżka i tylko tyle wystarczy mi do szczęścia, pomijając fakt, że będę szczęsliwa  jak znajdzie się winna osoba. Gdy kończyłam swoje poczynania ktoś wszedł do pomieszczenia, automatycznie odwróciłam się i zobaczyłam panią komisarz, która się do mnie uśmiecha.

-Witaj Dove, jak się czujesz ?-Pyta troskliwie.

-Szczerze powiedziawszy lepiej niż 2 dni temu.-Uśmiecham się I zapinanam torbę na suwak, siadam na łóżku.

-A więc..-Przerywa swoją wypowiedź, bierze krzesło  i na nie siada.-Przypomniało ci się cokolwiek?

-Nie.-Odpowiedziałam  godnie z prawdą.

-W takim razie będę zmuszona działać w inny sposób.-Wzdycha.

-Nie rozumiem.-Bardziej zapytałam  niż stwierdziłam.

-Chodzi o to ze będę musiała przesłuchać kilku chłopaków z drużyny.-Patrzy się na mnie.-Przypominasz sobie może chociaż, z którymi miałaś największy kontakt podczas imprezy ?

-Wiem, że był tam James, Noah, Luke.-Mówię.-To z nimi się najbardziej trzymałam ponieważ dwóch z nich to chłopaki moich koleżanek z drużyny cheerleaderek.-Mówię i wymachuje  zwisającymi  nogami.

-Rozumiem, a te koleżanki to ?-Pyta po chwili ciszy.

-Anne i Lucy.

-Jasne, zadzwonię później do twojej przyjacółki i pewnie będziecie musieli przyjechać na komisariat.-Mówi  i opuszcza pomieszczenie.

Po chwili wchodzi Ari z Kar, pytają się mnie czy jestem juz gotowa, przytakuje  i pouszczamy  budynek.



*******

Krótki wiem, przepraszam źle się czuje i w ogóle : )) dobranoc albo dzień  dobry czy coś 



Hate, love, music ~ Leo Devries 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz