❤XXXI CZ.2❤

1.5K 91 16
                                    

*Dwa tygodnie później*

-Holiday nie mam już siły.-Wzdycham.

-Niedługo się to wszystko skończy.-Chciałabym.

-To za długo już trwa.

-Uwierz mi, że jeżeli znajdą się oni bądź on zależy ilu ich było będą mieli przesrane.-Uśmiecham się.

-Ta..

Byłyśmy razem na tym komisariacie to co dała Holiday dużo pomogło. Ciesze się, że ona się pojawiła, właściwie cieszymy się z resztą. Dziś są przesłuchania całej drużyny i cheerleaderek, jeśli to nie pomoże juz nie ma na co liczyć...

*Alice*

-Rob zbierz mi ich wszystkich, będę czekała w pokoju przesłuchań.-Mówię.

Szkoda mi tej dziewczyny i w pełni ją rozumiem, sama kiedyś coś takiego przechodziłam to nie jest świetnie przeżycie.

-Alice ?-Słyszę ciepły glos, spoglądam w górę i widzę mojego brata.

-Sean.

-Chcesz zniszczyć moja drużynę ?-Pyta.

-Raczej twoja drużyna zniszczyła dziewczynę.

-Skąd niby takie przypuszczenia, kobieto opanuj się!-Podnosi głos.

-Wydaje mi się, że po to jest takie coś jak dowody, bracie.-Uśmiecham się, nie dam za wygraną.

-Niszczysz ich przyszłość, rozumiesz ?

-Oh, Sean nie bądź dzieckiem.-Prycham.

-Nie bądź dzieckiem ?!

-To oni ją sobie zniszczyli, mogli pomyśleć wcześniej.-Siadam przy biurku.- A teraz musze wracać do pracy, żegnaj Sean.

                                                   *

-A więc Maks..

-To moje imię.-Wywraca oczami.

-Opowiesz mi co było na imprezie ?

-Dove pokłóciła  się z Leo, uderzyła go.. no a później poszła zabawiać się z nami.

-Co to znaczy zabawiać ?-Zapytałam.

-No pić, tańczyć I tak dalej, ogarnia pani ?

-Okej, a później ? Po co pojechaliście do lasu ? I dlaczego miała twoją bluzę na sobie gdy obudziła się przed swoim domem ? -Zaśmiał się.

-Ona je kolekcjonuje, to puszczalska.

-Wiesz, jeżeli by była nie przejęla by się tak.

-Kolekcjonuje każdą taką bluzę.

-Janse.

                                                         *

-Mam dosyć tych dzieciaków.-Wzdycham.

-A więc co robimy ? -Pyta Rob.

-Zbierzemy od nich wszysktie telefony i je przejrzymy, inaczej nic się nie dowiemy.

-Jasna sprawa.-Mówi i  kieruje się do dzieciaków.

                                                        *

*Dove*

Siedzimy w moim pokoju dosłownie wszyscy.

-Ktoś chce herbaty ?-Pyta Karo.

-Zrób wszysktich.-Stwierdza Charlie.

-Pewnie.

Przyjacółka wstaję i wychodzi z pomieszczenia, nagle zaczyna dzwonić mój telefon.

-To komisarz Alice.-Patrzę na nich.

-Odbierz, może coś ważnego.-Mówi Ari.

Robie tak jak mi mówią i postanawiam odebrać.

-Halo?-Odzywam się.

-Witaj Dove.

-Dzień dobry, coś się stało ?

-Mamy sprawcę.



*******

Ostatni jeżeli dziś będzie dobra aktywność wstawię epilog : ))

Przy okazji przepraszam za taką nieobecności, ale teraz jestem chora jeszcze wcześniej musiała poprawić oceny co i tak mi się nie udało do końca.. Ale okay XDDD wiec tak to już w sumie koniec epilog bedxie trochę dłuższy, właściwe to on rozprostuje  ta beznadziejną moja pierwsza powazna książkę hahah. Będzie mi trudno rozstać się z bohaterami, ale coz.. każdy wiedział, ze to kiedyś nadejdzie XDD

Hate, love, music ~ Leo Devries 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz