6.

1.4K 77 32
                                    

- Tak? - pytam, odwracając się.

- Zapomniałaś tego. - mówi Tino, podając mi moje słuchawki.

- Dziękuję! Zanudziłabym się gdybym ich nie miała.

- Nie ma za co. - powiedział szofer i skierował się z powrotem do samochodu.

Te dwie godziny dłużyły mi się niemiłosiernie. Po przejściu przez wszystkie formalności, znalazłam się na pokładzie samolotu. Zajęłam swoje miejsce przy oknie i rozmarzyłam się o mieście, do którego lecimy.

Dziewięć godzin lotu spędziłam na słuchaniu muzyki, spaniu, rozmowach z rodzicami i myśleniu o nadchodzących, jak i minionych wydarzeniach.

Do naszego hotelu dotarliśmy o siedemnastej, ponieważ czas w Meksyku jest o dwie godziny wcześniejszy od tego w Argentynie. Gdy rodzice zajmowali się wszelkimi formalnościami związanymi z naszym pobytem w tym hotelu, usiadłam na jednej z kanap i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podłoga oraz wszystkie meble są białe, natomiast ściany oraz dodatki niebieskie. Na przeciwko drzwi znajduje się długi kontuar, za którym stoi czterech pracowników. Za równo po lewej jak i po prawej stronie są schody oraz windy prowadzące na wyższe poziomy budynku. Obok drzwi znajdują się kanapy dla czekających na swoją kolej turystów oraz wiele roślin. Na ścianach wiszą obrazy w wakacyjnym klimacie oraz różne kartki informacyjne. Na jednej z nich odnalazłam hasło do Wi-Fi, więc wyciągnęłam telefon i szybko je wpisałam.

Gdy rodzice skończyli rozmowę z jednym z pracowników, podniosłam się z kanapy i ruszyłam za nimi w stronę windy. Udaliśmy się na ósme piętro do pokoi o numerach 197 i 198. Rodzice zajęli ten pierwszy, a ja weszłam do drugiego.

Podłoga wyłożona jest brzoskwiniowymi kafelkami, a ściany są pomalowane na biało. Przy ścianie, na lewo od ciemnobrązowych drzwi, stoi duże łóżko w tym samym kolorze, na którym znajduje się biała pościel i granatowe poduszki. Obok stoją dwa stoliki nocne, na których są srebrne lampy. Dalej mam granatową kanapę, dużą, stojącą lampę oraz mały stolik. Przy równoległej ścianie znajduje się biurko z krzesłem oraz szafa, miejsce z telewizorem i drzwi do łazienki. Na przeciwko wejścia są duże okna i drzwi prowadzące na balkon z widokiem na piękne Morze Karaibskie.

Położyłam plecak na kanapie i usiadłam na łóżku w oczekiwaniu na moją walizkę. Zaczęłam przeglądać Instagrama. Zainspirowana pięknymi zdjęciami moich znajomych z wakacji postanowiłam zrobić zdjęcie, na którym uchwyciłam drzwi balkonowe oraz widok za nimi. Nie zastanawiając się długo, wstawiłam zdjęcie i odłożyłam telefon na stolik nocny. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę. - powiedziałam wystarczająco głośno, aby osoba stojąca na korytarzu mnie usłyszała.

Tak jak się spodziewałam był to boy z wózkiem pełnym walizek. Wzięłam swoją i zamknęłam za sobą drzwi. Od razu zabrałam się za wyciąganie moich rzeczy i chowanie ich do szafy. Gdy w moich rękach znalazła się kosmetyczka po raz pierwszy weszłam do łazienki.

Białe kafelki pokrywają zarówno ściany jak i podłogę. Znajduje się tu sedes, wanna, prysznic oraz umywalka, duże lustro i kilka szafek. Do jednej z nich włożyłam moją kosmetyczkę i wróciłam do sypialni. Pustą już walizkę wsadziłam na dno szafy i przebrałam się w jeansowe szorty i białą koszulkę w różowe i niebieskie wzory. Następnie udałam się do pokoju rodziców, zamykając uprzednio drzwi mojego.

- Rozpakowałaś się już? - zapytała mama, gdy tylko przekroczyłam prógich sypialni.

Pokój rodziców wyglądał prawie jak mój. Jedyne co je różni to to, że mają oni większe łóżko oraz dwa fotele, dużą kanapę i zapewne dużo większą łazienkę.

- Oczywiście, że tak. Jakie plany na dziś?

- Chcielibyśmy odwiedzić Elenę. Dawno się nie widzieliśmy, a skoro tu przyjechaliśmy to w pierwszej kolejności wypadałoby iść do niej.

Elena Valente to siostra mojego taty. Zanim przeprowadziliśmy się do Argentyny, przyjeżdżaliśmy do niej przynajmniej raz w tygodniu. Ciocia Elena to szczupła i niska blondynka o brązowych oczach. Jest osobą bardzo opiekuńczą i pełną entuzjazmu.

Gdy tata zamówił transport, udaliśmy się na dół, aby zaczekać na samochód. W recepcji spotkaliśmy jakiegoś dawnego znajomego rodziców, dlatego oczekiwanie minęło namdość szybko i miło. Pod hotel podjechało auto, dlatego szybko opuściliśmy hotel i wsiedliśmy do niego. Tata podał adres cioci i kierowca od razu ruszył. Dopiero w połowie drogi zorientowałam się, że nie zabrałam ze sobą telefonu, ale nie było sensu ani potrzeby, żeby po niego wracać.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, tata zapłacił kierowcy odpowiednią sumę i opuściliśmy pojazd. Podeszliśmy do bramki i zadzwoniliśmy domofonem.

- Tak?

- Cześć Eleno! - zaczął tata. - Możemy wejść?

- Oczywiście!

Kilka sekund później rozległ się charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że można już wejść. Minęliśmy ogrodzenie i po przejściu kilku metrów znaleźliśmy się przed drzwiami, w których stała już właścicielka domu.

- Ciociu! - krzyknęłam wpadając kobiecie w ramiona. - Bardzo za Tobą tęskniłam.

- Ja za Tobą też.

Ciocia wypuściła mnie z objęć i wszyscy weszliśmy do środka. Ściągnęliśmy buty i przeszliśmy do salonu.

Podłogi wyłożone są panelami z ciemnego drewna, a ściany pomalowano na beżowo. Wszystkie meble z wyjątkiem obicia kanapy i foteli są ciemne, za to dodatki w tym pomieszczeniu jasne. Na środku stoi duża kanapa, a po bokach dwa fotele. Na przeciwko znajduje się szafka i duży telewizor. Przed kanapą na beżowym dywanie stoi w połowie szklany stolik kawowy.

Zająłem miejsce na jednym z foteli, a reszta rodziny usiadła na kanapie. Do wieczora siedzieliśmy u cioci, rozmawiając o tym, jak minął nam ten rok w Buenos Aires. Opowiedziałam jej o Blake South Collage, czyli szkole, do której uczęszczam wraz z Ambar, Niną, Matteo i kilkoma znajomymi z Rollera. Następnie przeszłam do tematu toru wrotkarskiego i konkursów, w których uczestniczyłam.

Do hotelu wróciliśmy dopiero około godziny dwudziestej drugiej. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Następnie sięgnęłam po telefon, znajdujący się na stoliku nocnym i włączyłam go. Na ekranie widniało powiadomienie.

14 nieodebranych połączeń od Matteo.

Kompletnie zapomniałam, że miałam do niego zadzwonić od razu po dotarciu do hotelu. Zapominając, że w Buenos Aires jest teraz pierwsza w nocy, wybrałam numer przyjaciela.

- Halo? - odezwał się zaspany głos.

- Matteo? Przepraszam, że dzwonię o tak późnej godzinie.

- Luna? Czemu nie zadzwoniłaś? Wyobrażasz sobie jak bardzo się martwiłem?

- Przepraszam. Zapomniałam.

- To zupełnie w Twoim stylu.

- Nieprawda!

- Oczywiście. - zaśmiał się. - W takim razie życzę udanych wakacji Kelnereczko.

- Dziękuję. Bardzo Cię kocham przyjacielu.

- Ja Ciebie też... - powiedział i zakończył połączenie.

W jego głosie wyczułam odrobinę... smutku?

____________

6 rozdział! Mam nadzieję że się spodoba o ile ktoś to w ogóle czyta 💕

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz