*Luna*
- Co?! Proszę Cię... - zaczął, chwytając za framugę drzwi.
Niestety zauważyłam to nie w porę i mocno pchnęłam je w jego stronę. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, z trzaskiem uderzyły w jego rękę. Chłopak syknął z bólu, chwytając się za prawą dłoń.
- Tak Cię przepraszam! Naprawdę nie chciałam. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nic mi nie jest, ale proszę nie kończ tego.
- Zaczekaj tu. - powiedziałam i pobiegłam do kuchni.
Wyjęłam lód z zamrażarki i przesypałam go do woreczka. Następnie zawinęłam go w szmatkę i wróciłam do pokoju. Usiadłam obok chłopaka na łóżku i przyłożyłam zawiniątko do jego ręki.
- Czy teraz zgodzisz się ze mną porozmawiać? - zapytał po krótkiej ciszy.
- Wątpię, że jest o czym.
- Przepraszam, że nie miałem dla Ciebie czasu, ale przygotowywałem coś bardzo ważnego.
- Co było tak ważne?! - prawie krzyknęłam.
- Nie mogę Ci powiedzieć. Nie chodzi o to, że Ci nie ufam, ale dowiesz się później. - powiedział, wpatrując się w moje oczy.
- Masz powiedzieć mi teraz. O co chodzi i co Nina ma z tym wspólnego? - zapytałam, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Luna... To nie może zaczekać?
- Powiedz mi albo wyjdź. - powiedziałam, wskazując na drzwi.
- Przygotowywałem dla Ciebie niespodziankę i potrzebowałem Niny, żeby pomogła mi to zorganizować. Nie mam pojęcia co sobie wyobrażałaś, ale taka jest prawda.
- Naprawdę? Tak mi głupio. Chciałeś zrobić to dla mnie, a ja myślałam, że coś was łączy. - powiedziałam, a chłopak popatrzył się na mnie zdziwiony.
- Nina to tylko moja dobra koleżanka. Poza tym jak mógłbym podrywać dziewczynę najlepszego kumpla i Twoją przyjaciółkę? Przecież mam Ciebie i jestem z Tobą bardzo szczęśliwy. - powiedział i po odłożeniu lodu, chwycił mnie za rękę.
- W końcu dziewczyna, która prawie łamie Ci rękę drzwiami to prawdziwy skarb.
- Jeśli Cię to pocieszy, to powiem Ci, że jesteś pierwszą dziewczyną, która zrobiła mi coś takiego. - zaśmiał się.
- To nie Ty mnie powinieneś pocieszać, tylko ja Ciebie. Dalej boli? - zapytałam.
- Już prawie nie. - powiedział, zupełnie mnie nie przekonując.
Puściłam jego zdrową rękę i lekko dotknęłam tej poszkodowanej. Była już lekko opuchnięta i zaczerwieniona. Chłopak od razu ją cofnął i syknął z bólu.
- Właśnie widzę. Powinien zobaczyć ją lekarz. - powiedziałam, wiedząc, że z własnej woli w życiu się do niego nie zgłosi.
- Nie ma takiej potrzeby. Poza tym jeśli okaże się, że coś z nią nie tak, nie wystartujemy w konkursie.
- Myślisz, że bardziej zależy mi na konkursie niż na Tobie? - zapytałam, niedowierzając.
- To najważniejszy konkurs w roku.
- To pojedziemy za rok. Zbieraj się i jedziemy do lekarza. - powiedziałam stanowczo, zbiegając na dół.
~
Siedziałam z tatą na szpitalnym korytarzu, czekając na Matteo. Z racji, że chłopak jest już pełnoletni nie musieliśmy dzwonić po jego i tak zapracowanych rodziców, co było dużym ułatwieniem.
CZYTASZ
Amor Cambia Todo | Lutteo ✅
FanfictionLuna Valente to siedemnastoletnia brunetka o zielonych oczach, mieszkająca wraz z rodzicami w Argentynie. Jej pasją jest jazda i taniec na wrotkach. Rok temu musiała zostawić swoje poukładane życie w Cancun i wyjechać do Buenos Aires, gdzie nie znał...