74.

596 46 8
                                    

*Luna*

Minęła dłuższa chwila zanim dotarło do mnie, co właśnie usłyszałam. Nic nie składało mi się w logiczną całość, tworząc w mojej głowie niesamowity chaos. Wiedziałam, że Ambar może się mylić, ale przecież nie powiedziałaby tego ot tak sobie.

- Jak to moje? - odezwałam się w końcu. 

- Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale wiem co słyszałam. - westchnęła. - Sharon nie chce, żebyś się dowiedziała, bo w przeciwnym wypadku straci cały majątek, który niesłusznie dostała.

- Nie, to przecież nie jest możliwe. - pokręciłam głową. - To musi być jakaś pomyłka.

- Przysięgam, że to wszystko prawda. - powiedziała, z wyraźną nadzieją w głosie. - Musisz mi uwierzyć.

- Nie chodzi o to, że Ci nie wierzę. - westchnęłam. -  Ale sama posłuchaj, jak to brzmi! 

- Nie mamy zbyt wiele czasu, więc szukanie błędu w moich słowach, tylko wszystko komplikuje.

- Nie rozumiem. - odparłam, marszcząc brwi.

- Po majątek jaki Ci pozostał, możesz zgłosić się tylko przed ukończeniem osiemnastu lat. - wyjaśniła. - Później nie będziesz miała prawa do niczego, co należało do Twoich rodziców.

- W takim razie co mam zrobić? - zapytałam, czując zbyt wielką odpowiedzialność, jaka na mnie spadła. - Przecież nie mam o tym bladego pojęcia.

- Najpierw znajdziemy zdjęcia. - odparła, podekscytowana. - Później zajmiemy się resztą.

~

Odnalezieniem moich rodzinnych pamiątek miałyśmy zająć się z samego rana, dlatego ciężko było mi spokojnie spać. Ciągle budziłam się z koszmarów, które ani trochę nie przekonywały mnie do słuszności podejmowanych działań. Strach niemal zjadał mnie od środka, sprawiając, że chciałam odpuścić to wszystko, byle tylko zaznać spokoju. Kiedy jednak wszystko się zaczęło, nie mogłam zrezygnować. Byłam zdeterminowana, żeby znowu ich zobaczyć.

- Musisz tak głośno chodzić? - szepnęła blondynka, obrzucając mnie karcącym spojrzeniem.

- Przepraszam, że nigdy nie włamywałam się do żadnego sejfu. - prychnęłam pod nosem, kręcąc głową. - To jakieś szaleństwo. Jeśli ktoś nas złapie, będziemy miały ogromne problemy.

- Nikt nas nie nakryje jeśli przestaniesz panikować i w końcu będziesz cicho. - powiedziała, machając rękami.

Wywróciłam oczami i posłusznie udałam się w ślady dziewczyny, tym razem zwracając uwagę na ciche stawianie kroków. Słońce dopiero wschodziło, dlatego w salonie panował półmrok, który ułatwił nam niepostrzeżenie przejść do celu. Przełknęłam nerwowo ślinę, odchylając złotą ramę, za którą krył się sejf. Przyłożyłam ucho do metalowej powierzchni i zaczęłam powoli przesuwać pokrętło. Gdy wskaźnik zatrzymał się na cyfrze dwa, usłyszałam ciche pstryknięcie.

- Mam pierwszą cyfrę. - szepnęłam podekscytowana.

- Świetnie. - odparła uradowana, posyłając mi szczery uśmiech. - Teraz kolejne.

Przyłożyłam ucho w to samo miejsce i zaczęłam ponawiać działania, uzyskując tym samym kolejne trzy cyfry. Z każdą sekundą czułam się coraz bardziej zestresowana tym, co miałam znaleźć po drugiej stronie. Wiedziałam jednak, że muszę to zrobić i w końcu odzyskać to, co moje.

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz